57

8.1K 373 99
                                    


Oto przed wami ostatni rozdział Dobrej Krwi, miłego czytania i mam nadzieję, że spodoba wam się zakończenie tej historii.

Stałam przed lustrem oceniając swój wygląd. Biała suknia do ziemi z koronkowymi wzorami na spódnicy. Włosy miałam rozpuszczone, aby spokojnie móc włożyć królewski diadem, który będzie jedyną ozdobą. To była pierwsza tak ważna uroczystość na której mojej szyi nie będzie zdobił naszyjnik ze złotym serduszkiem od brata.

Minęły dwa tygodnie od śmierci Edgara i w sumie mojej. Po tym jak wróciłam do życia, zdecydowaliśmy wspólnie z Alfą, z jego Betami i z moimi przyjaciółmi, że zachowamy moją chwilową śmierć w tajemnicy. Jedyną osobę spoza tego grona, którą poinformowałam był mój ojciec. Wówczas razem z nim podjęliśmy decyzję o tym, że należało by wyprawić pogrzeb Edgarowi. Zrobił co zrobił, ale wciąż był członkiem królewskiej rodzinny i miał prawo do prawdziwego pochówku, a nie zakopania go w lesie, jak to zaproponował Alfa.

Ubrana wówczas w czarną prostą suknię, zdjęłam z szyi naszyjnik od niego i pochowałam razem z nim. W ten sposób chciałam zamknąć za sobą tamten rozdział życia i przy okazji pokazać bratu, że potrafię się od niego uniezależnić. Jednak to na nim nie zrobiło większego wrażenia.

Melody podeszła do mnie od prawej strony i dotknęła moich włosów. Była uśmiechnięta tak szeroko, że aż się wydawało to niemożliwe. W sumie nic dziwnego, była podniecona tym dniem bardziej niż ja, nawet Wanda była. Ja natomiast się strasznie denerwowałam i martwiłam czy na pewno podjęłam dobrą decyzję. Wciąż w głowie słyszałam słowa Jasności, która ostrzega mnie przed niebezpieczeństwem, jakim wciąż mógł być mój brat.

- Jesteś piękna. Nie mogę uwierzyć, że tak się pospieszyliście! Tydzień to naprawdę mało czasu na przygotowanie takiego wydarzenia.

Uśmiechnęłam się do jej odbicia w lustrze. Wszyscy wokół mnie wciąż to powtarzali, ale ja ich tylko spławiałam uśmiechami.

- Ja nie mogę uwierzyć, że to się dzieje.

- W końcu jakieś emocje, już myślałam, że wcale się nie cieszysz z dzisiejszego dnia - zaśmiała się

Usłyszałyśmy pukanie do drzwi. Melody podbiegła do nich i uchyliła delikatnie, aby choć trochę zasłonić mnie przez ciekawskimi spojrzeniami.

- Już czas - usłyszałam głos Teo

Teo i Melody bardzo się do siebie zbliżyli podczas tych kilku dni, kiedy to Alfa i jego ludzie spędzali czas w moim domu, aby chyba się upewnić, że nie wpadnę na jakiś kolejny głupi pomysł. Zauważyłam jak na widok wilka Melody uśmiecha się jeszcze szerzej. Jak ona to robiła?

- Dobrze już idę - powiedziała i zamknęła drzwi - Nicoletto będzie dobrze. Razem z Wanda tego dopilnowałyśmy, twoim jedynym zadaniem teraz jest przejście przez całe pomieszczenie i złożenie przysięgi. Co to dla ciebie.

Pokiwałam głową na zgodę czując, jak zdenerwowanie znów przejmuje nade mną kontrolę, jednak moja przyjaciółka już tego nie widziała po wyszła z pomieszczenia. Znów spojrzałam na swoje odbicie.

- Jaka ty piękna siostrzyczko - powiedział cicho i z uznaniem mój brat

Spojrzałam na jego odbicie w lustrze. Od kiedy powróciłam do życia nawiedzał mnie w każdej chwili kiedy byłam sama. Widziałam go w każdym lustrze czy innej powierzchni, która ukazywała moje odbicie.

- Dziękuję Edgar - powiedziałam spokojnie, ale zaczęłam wykręcać palce, co nie uszło jego uwadze i spowodowało uśmiech na jego ustach - czemu nie chcesz dać mi świętego spokoju?

Dobra Krew - w trakcie edycjiWhere stories live. Discover now