49

6K 397 12
                                    

Wyszliśmy ramię w ramię z posiadłości. Po drodze spotkaliśmy Melody i Wandę, ale Alexander spławił je, a mi samej nie dał nawet powiedzieć słowa. Później będzie czas abym im wszystko wyjaśniła. Później będę mogła pozwolić sobie na ich wrzaski i obelgi. Na słuchanie jaka to byłam głupia.

Kiedy tylko weszliśmy na ścieżkę prowadzącą do mojego i Edgara miejsca, Alexander się zatrzymał. Spojrzałam na niego z pytaniem, ale jemu tylko oczy zabłysnęły, a po chwili na jego miejscu stał ogromny wilk. Uśmiechnęłam się lekko. Zabroniłam mu się odzywać, a przemiana mu w tym przeszkodzi jeśli będzie chciał złamać mój zakaz.

Wilk podszedł do mnie ocierając się bokiem o moje nogi. Położyłam dłoń na jego futrze przypominając sobie jak pierwszy raz go dotknęłam. Byłam wtedy inną dziewczyną, byłam normalna, a na mojej głowie było tylko Gniazdo, a teraz musiałam powstrzymać brata przed zniszczeniem innych Gniazd i Sfor.

- Dziękuję, że jesteś ze mną po tym wszystkim.

Wilk spojrzał na mnie, a jego spojrzenie mogło mówić: serio, musisz mówić takie rzeczy gdy nie mam możliwości ci odpowiedzieć?

- Mam nadzieję, że po wszystkim uda nam się spokojnie porozmawiać. Nie tylko o przyszłości sojuszu między twoją Sforą i moim Gniazdem, ale o naszej dwójce - westchnęłam widząc, że za chwile dojdziemy do celu - ale to już jak się wszystko uspokoi wokół nas.

Po tym zamilkłam, bo weszliśmy na tak dobrze znaną mi polanę z dzieciństwa.

Po zniknięciu Edgara byłam tu tylko dwa razy jako dziecko żywiąc nadzieję, że go tu spotkam. Jednak po tylu latach nic się nie zmieniło. Rozejrzałam się dookoła i serce mnie zabolało na falę wspomnień, która mnie przykryła. Zachwiałam się i musiałam przytrzymać się drzewa.

Wilk podszedł do mnie i szturchnął moją nogę nosem. Spojrzałam na niego uśmiechnęłam się słabo.

- Jest okej.

Alexander przekrzywił łeb, a po chwili spojrzał w skupieniu na drugą stronę polany. Moje spojrzenie również się tam przeniosło, gdyż w tym momencie z pomiędzy drzew pojawił się mój brat. Spojrzał na mnie, a na jego wargach pojawił się uśmiech, który był zarezerwowany tylko dla mnie, ten, który mi przypominał jaki był te prawie czternaście lat temu. Poczułam chęć pobiegnięcia mu w ramiona, ale powstrzymałam się, a dla pewności zaplątałam palce w futro wilka. Dzięki niemu zachowywała jeszcze odrobinę rozumu.

- Nicoletto, nie przywitasz się z bratem?

- Pozwól, że tym razem spasuję.

Edgar zmrużył oczy i przeniósł swoje spojrzenie na mojego towarzysza.

- Witaj Alfo. Dziś też masz zamiar rozdzielić mnie i moją siostrę?

Alexander wystawił zęby i złożył uszy na łbie.

- On jest moją obstawą.

- Obstawą? Po co ci obstawa na spotkanie ze mną?

- Nie pamiętasz już co mi zrobiłeś kiedy ostatnio spotkaliśmy się sami? Nie pamiętasz co zrobiłeś w moje urodziny? Ja może nadal wierzę, że nie zrobiłbyś mi krzywdy, a tamten wypadek był jednorazowy, ale wszyscy na moim dworze są przerażeni na samą myśl, że miałabym znaleźć się obok ciebie na bliższą odległość niż kilometr.

- Ale i tak udało ci się przyjść.

- Jestem księżniczką, moje słowo jest najważniejsze zaraz po słowie króla.

Edgar zaśmiał się.

- Niech zgadnę, nikt oprócz twojego wilczka nie wie, że się spotykasz ze mną.

Dobra Krew - w trakcie edycjiWhere stories live. Discover now