35

8.7K 516 52
                                    

Wybaczcie najmocniej, miałam ważna rozmowę która się przedłużyła. Przepraszam, przepraszam, przepraszam!

Trzy lata udało mi się ukrywać przed rodzicami, przez ten czas żyłam jak każda zwyczajna nastolatka. Potem przetrwałam atak na posiadłość Sfory. Spędziłam noc w wilczym lochu i byłam torturowana. Zostałam również znokautowana przez własnego brata i leżałam w śpiące. Jednak wolałabym przeżyć to wszystko jeszcze raz niż to co tak naprawdę teraz mnie czekało.

Leżałam na podłodze i ciężko dyszałam. Nade mną stanął Christopher i z uśmieszkiem wyższości spojrzałam się na moje pozostałości. Po dzisiejszym dniu wiedziałam trzy rzeczy. Nienawidzę ćwiczeń fizycznych, mój instruktor jest cholernym dręczycielem i sadystą, i chyba najważniejsze, nienawidzę go. Nienawidzę Christophera.

Wilk szturchnął moją obolałą nogę butem.

- No wstawaj Nicoletto, nie mam całego dnia na cackanie się z tobą.

Spróbowałam się podnieść, ale moje ciało odmawiało posłuszeństwa, więc z jękiem bólu znów się rozłożyłam na podłodze.

- Jestem cholerną następczynią tronu, nigdy nie musiałam tak się przemęczać, a ty się dziwisz, że nie mogę wstać o własnych siłach? - warknęłam

- Sama mówiłaś, że jesteś zwyczajna, więc zapewne w ten sposób chcesz by cię traktowano, więc wstawaj - szturchnął mnie ponownie, ale tym razem w bok

Poczułam jak do oczu napływają mi łzy, ale je szybko starłam.

- Sam mówiłeś, że jestem słaba. Mógłbyś mi dać trochę fory, do cholery jasnej - warknęłam ponownie

- No, no. Widzę, że na złość masz jeszcze siłę, więc wykorzystaj ją na coś bardziej produktywnego - powiedział, a następnie pociągnął mnie do góry, abym stanęła na własnych nogach - no dawaj księżniczko, jeszcze dziesięć kółek i będziesz wolna.

Spojrzałam na niego ze wściekłością, ale wiedziałam, że nic sobie z tego nie zrobi, więc chwiejąc się spróbowałam pobiec. Niestety przeliczyłam się. Moje nogi tak jakby się wyłączyły i znów nurkowałam w dół. Nie miałam nawet siły próbować zamortyzować jakoś upadek, więc moje ciało znów uderzyło o podłoże. Na swoje nieszczęście upadłam na jakiś ostry kamień i poharatałam sobie cały lewy bok. Ugryzłam się w język, aby nie krzyknąć, ale tym razem łzy popłynęły mi z oczu.

Christopher znów nade mną stanął i nie widząc moich łez, bo schowałam twarz w ramie, znów zaczął mnie szturchać zmuszając do powstania. W końcu nie wytrzymałam i się wydarłam na cały regulator na niego.

- Jesteś jakiś psychiczny czy coś? Cholerny sadysto zostaw mnie w spokoju! - na koniec załkałam

Dopiero wtedy na twarzy wilka pojawiły się jakiekolwiek emocje. Kucnął przy mnie, szykował się, aby coś powiedzieć, ale wówczas do naszej dwójki dołączyli inni, w tym Silvano, który jak na starca o kuli bardzo szybko się przemieszczał.

- Co tu się dzieje? Christopher co to ma znaczyć? - mężczyzna zatrzymał się i spojrzał na mnie - Nicoletto wszystko w porządku?

- Nic nie jest w porządku. Żądam natychmiastowego powrotu do domu i mało mnie obchodzi czy to jest bezpieczne czy nie. Wolę już wpaść w łapska Edgara czy zgrai źle wróżących mi ludzi!

Do naszej gromadki dołączyła Wanda, która widząc mnie na ziemi od razu do mnie podbiegła i pomogła mi wstać, a następnie pozwoliła, abym się na niej oparła. Byłam bardzo zmęczona i zapewne, gdyby nie furia, która krążyła w moich żyłach to nie miałabym siły na nic. Spojrzałam na Christophera.

Dobra Krew - w trakcie edycjiKde žijí příběhy. Začni objevovat