29

12.1K 706 55
                                    


Minęło kilka błogich dni od dnia, kiedy to powiedziałam, że kocham Alexandra i muszę przyznać, że gdybym wiedziała, że te słowo aż tak na niego wpłynie już dawno bym go okłamała. Chociaż nie wiem czy w tym momencie kłamstwo jest dobrym określeniem co do moich uczuć do niego.

Po nieprzyjemnej sytuacji z moim bratem, co noc budziłam się z krzykiem na ustach. Pierwszej nocy Alfa wpadł do mojej sypialni jak poparzony, ale widząc mnie zalaną łzami i potem po prostu brał mnie w objęciach i dosłownie otulał do snu. Drugiej też przybiegł, ale tym razem był trochę spokojniejszy, jeśli to dobre słowa na określenie jego zmartwionego wyrazu twarzy. W końcu skończyło się na tym, że zasypialiśmy razem, albo w jego łóżku, albo w moim. Niestety jego silne ramiona, w których czułam się najbezpieczniej nie potrafiły odegnać koszmaru, który śnił mi się za każdym razem.

Alexander kilka razy próbował dowiedzieć się czego on dotyczył, ale widząc jak samo jego wspomnienie mnie denerwuje przestał zadawać to pytanie i po prostu czekał aż sama mu wszystko opowiem. Chciałam mu to odpowiedzieć, ale nie potrafiłam, gdyż sama nie rozumiałam tego snu.

Znajdowałam się w przestrzeni, którą spowijała gęsta mgła. Nie widziałam podłoża, ale czułam, że po czymś stąpam, a kiedy spojrzałam w górę widziałam tylko nicość. Szłam kawałek przez mgłę, aż dochodziłam do złotego lustra, jedynego przedmiotu, który się znajdował w tej przestrzeni. Jednak lustro nie przedstawiało mojego odbicia, a jasną poświatę, zupełnie jakby światło przybrało ludzką, niekształtną trochę postać. Wyciągałam wówczas rękę stronę tafli szkła, aby sprawdzić, czy to nie jest może jakieś przejście, a nie lustro. Niestety moje palce stykały się z zimnym szkłem, a odbicie przedrzeźniało mój ruch.

Przyciągnęłam do siebie rękę, przerażona tym zjawiskiem i zauważyłam, że moja dłoń nie wygląd tak jak powinna, tylko jak ta poświata z odbicia. Spojrzałam na swoje stopy i tułów i ujrzałam to samo co w lustrze. Czyli to odbicie to naprawdę byłam ja.

Usłyszałam szelest za swoimi plecami, a w lustrze zobaczyłam jak w moją stronę przemieszcza się czarna, mroczna chmura. Odwróciłam się i ujrzałam, że nie dzieli nas mniej niż metr. Nabrałam powietrze czekając co zrobi ta chmura, a ona tylko przemówiła męskim głosem.

- To nasze przeznaczenie, ale tym razem ciemność wygra.

Czuję, że chcę zaprzeczyć tym słowom, ale wówczas wśród chmury widzę twarz. Najpierw idealnie wykrojony nos, potem pełne usta, następnie czarne oczy i tak samo czarne włosy. Wiedzę jak Edgar się uśmiecha do mnie arogancko.

- A ty moja siostro będziesz w końcu moja.

Wtedy zawsze się budzę. Wtedy mój krzyk przecina ciszę nocną, a Alexander przyciska mnie do swojego ciała i szepcze uspokajające słówka. Gdyby nie on to zapewne bała bym się kłaść spać co noc. Znaczy bardziej niż teraz, bo i tak się boję, ale wiem, że dopóki go mam koło siebie to tylko głupi sen.

Jednak to nie ten koszmar nas tak związał ze sobą. Oprócz jego zachowania w stosunku do moich koszmarów, zmienił się też w innej kwestii. Każdego dnia wprowadzał mnie coraz bardziej w system działania jego Sfory. Zabierał mnie na każde zebrania i spotkania, razem czytaliśmy dokumenty. Ogólnie, kiedy on siedział w gabinecie i zajmował się Sforą, ja siedziałam albo mu na kolanach przy biurku, albo obok na sofie.

Alexander również przestał mną rządzić i wydawać mi polecenia. Rzucał tylko różne sugestie, które czasem akceptowałam, a kiedy tego nie robiłam przyjmował to ze spokojem. Dlatego ja sama też zaczęłam naginać narzucone przez siebie samą granice i często robiłam to o co mnie poprosił, a czego normalnie bym nie zrobiła. Jednak to też nie sprawiło do końca, że się tak do siebie zbliżyliśmy.

Dobra Krew - w trakcie edycjiOnde histórias criam vida. Descubra agora