13. (+)

1.4K 53 2
                                    

- Tak  

Podeszłam do niej i złączyłam nasze usta. Usłyszałyśmy oklaski i gwizdy. Oderwałyśmy się od siebie. Spojrzałyśmy sobie w oczy z uśmiechem na ustach. Nigdy dotąd nie byłam tak szczęśliwsza jak teraz.

- Karla może zostaniesz z nami na kolacji? - spytała się Lauren. - Marika będzie zachwycona. - Spojrzałam na dziewczynę. A ona kiwała głową na tak.

- Zostanę. - Marika podbiegła do mnie i przytuliła się. 

- Dziękuje, że chciałaś zostać. Jutro nasze spotkanie chyba nie jest odwołane? - patrzyła wprost w moje oczy.

- Nie jest odwołane. - powiedziałam - Od razu po szkole pojedziemy do mnie do domu. - wyszeptałam. 

- Będziemy same, bez nikogo. - przegryzłam płatek ucha. A Marika wciągnęła gwałtownie powietrze. Cieszy mnie to, że tak na mnie reaguje. Uśmiecham się łobuzersko. Krótko pocałowałam moją księżniczkę w usta i poszłam do Lauren. 

- Karla chodź tu. Zostałaś tu dla mnie. To nie fair. - zaczęłam z Lauren śmiać się. - to nie jest śmieszne. Lauren Michael Jauregui Morgado zabrałaś moją dziewczynę. Ja miałam z nią spędzić czas, a nie ty. - zaczęłyśmy głośniej się śmiać. - Jak takie jesteście to se same tu siedźcie. - no i poszła. Chciałam iść za nią, ale zatrzymała mnie ręka Lauren.

- Nie idź. Zaraz jej przejdzie. U wież mi ona zawsze tak robi, jak nie jest tak jak ona chce. - Po niecałej godzinie była zrobiona kolacja.

- Marika, kolacja gotowa! - krzyknęła Lauren.

 Minęło pięć minut, a Marika nie schodziła. Poszłam do niej. Gdy otworzyłam drzwi, zauważyłam jak moja dziewczyna śpi. Tak słodko wyglądała. Nie miałam serca jej budzić, ale muszę.

- Kochanie wstawaj

Na początku pocałowałam w czoło, potem w nos, w policzek i na koniec usta. Na których zatrzymałam się najdłużej. Oddała pocałunek od razu.

- Możesz budzić mnie tak codziennie. - powiedziała z uśmiechem.

- Wstawaj Mar, Lauren zrobiła kolacje.

- A co jest?

- Jak wstaniesz i pójdziesz ze mną to się do wiesz. Wstawaj leniu.

- A co z tego będę miała?

- Satysfakcje, a teraz chodź.

- Żeby wstać potrzebuje czegoś. - i położyła się. 

Teraz leżała na brzuchu, więc skorzystałam z tego i usiadłam na niej. Wiem, jak na nią działam, więc wiem, co mam zrobić. Nachyliłam się nad jej uchem i wyszeptałam.

- Twoich rodziców nie ma w domu. Twoje rodzeństwo, które jest na dole, będzie siedziało w swoich pokojach. Więc jeszcze zostaje twój pokój. Jak zejdziesz na dół, ładnie zjesz to zostanę u ciebie na noc. Resztę planu dowiesz się później. - przegryzłam jej płatek ucha. - no to jak? - zaczęłam całować jej szyję. - zgadzasz się? Bo jak nie, no to możesz zostać. W tedy nie zostanę i nie poznasz dalszego planu. - Z każdym pocałunkiem jej oddech stawał się nierówny. Przechyliła głowę do tyłu, żebym miała większy dostęp. Marika cicho jęknęła, gdy znalazłam jej czuły punkt i zrobiłam jej malinkę. - To jak, zostajesz czy idziesz?

- I... Idę - Jęknęła, gdy znowu zassałam jej skórę.

- No to chodź. - wstałam z niej i wyszłam z pokoju.

- Doigrasz się. - chyba miałam tego nie słyszeć.

- Słyszałam. - powiedziałam śmiejąc się.

- Pieprz się.

- Z tobą chętnie. - odwróciłam się do niej z uśmiechem.

Pov Marika

Doigra się. Skończymy kolacje to muszę się na niej zemścić.  Gdy nie chce mi się wstać z łóżka to nie można w taki sposób mnie zmuszać. Ze mną się nie zaczyna. Właśnie weszłyśmy do kuchni.

- Co tak długo? - spytała się Taylor

- Ta młoda dama nie chciała wstać z łóżka. Dlatego musiałam wziąć sprawę własne ręce. - uśmiechnęła się do mnie szyderczo Kar.

- Lepiej będzie, jak się zamkniesz. - powiedziałam

Karla podeszła do mnie od tyłu i objęła mnie w pasie.

- Nie obrażaj się na mnie. - mówiła całując moją szyję. Przymknęłam oczy. Dlaczego ona musi tak na mnie działać? - Wiem, że to lubisz. - Jej ręce wylądowały pod moją bluzką na moich piersiach. Ścisnęła je, a z moich ust wydobył się cichy jęk. 

- Jak chcecie się pieprzyć to idźcie do pokoju. Nie chcemy tego widzieć. Do tego tu są dzieci.

- Uważasz Lauren, że ja jestem dzieckiem. Ten obok mnie to może jest, ale ja nie jestem dzieckiem. A i Lauren ma rację jak chcecie to idźcie do pokoju, bo ja chcę zjeść w spokoju. - powiedziała Tay.

722 słów

Good Girl and Young TeacherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz