...Jest to... Aurora Shanon i Marika Jauregui! - krzyknęła Miley.
Cieszyłam się, że przeszłam dalej. Cała grupa podeszła do mnie i Aurory. Przytulili nas. Chciałam się wyrwać, ale nie dałam rady.
Po wszystkim zeszliśmy ze sceny. Wszyscy nam gratulowali. W pewnym momencie poczułam czyjeś usta na swoich.- Wiedziałam, że przejdziesz dalej. - powiedziała Karla i przytuliła mnie, a moje ciało spięło się na czyjś dotyk.
- Miałaś racje. - lekko się uśmiechnęłam. - Idziemy już? - spytałam
Chciałam jak najszybciej stąd wyjść i pójść do pokoju.
- Tak, oczywiście. - powiedziała Karla i spojrzała się na mnie dziwnie.
- Idziemy świętować szczęście naszej przyjaciółki! - krzyknęła Dinah - Pojedziemy do domu. Przebierzemy się i idziemy do klubu.
- Ja nie idę - powiedziałam cicho. Jak odmówię to będą się pytać dlaczego nie chcę.
- Jak to nie chcesz. Idziemy i koniec dyskusji. - odezwała się Mani i poszła do DJ.
Wszystkie wsiadłyśmy do samochodów. Oczywiście przyjechałyśmy trzema samochodami. W pierwszym byłam ja, Karla, Ally i Taylor. W drugim Camila, Lauren, Normani i Dinah, a w ostatnim byli moi rodzice z Chrisem.
Przez całą drogę siedziałam cicho. Po półgodzinnej drodze byłyśmy na miejscu. Kiedy weszłam do domu od razu skierowałam się do pokoju Camili. Spakowałam się i położyłam się na łóżku. Nie miałam siły nigdzie wychodzić, a tym bardziej do klubu. Jutro mamy iść do szkoły.
Kiedy tak myślałam o szkole przypomina mi się sytuacja z piątku. Ciągle ją widzę przed oczami. Jak on dotykał mnie tam gdzie nie powinien. W pewnej chwili poczułam jak po moich policzkach lecą łzy.Nie wiem, ile tak leże, ale w pewnym momencie usłyszałam jak drzwi od pokoju się otwierają.
- Marika, za półgodziny idziemy. Szykuj się - powiedziała DJ
- Mówiłam, że nie chce iść. - próbowałam powiedzieć to normalnym głosem, ale nie udało się. Mój głos jak zwykle nie udało mi się.
Usłyszałam jak Dinah podchodzi do mnie i siada obok.
- Co się stało? - spytała - Od dwóch dni unikasz każdego, a najbardziej Karli. Nie zachowujesz się jak zawsze. Wymuszasz uśmiech. Widać to w oczach. Pamiętaj, że ciocia Dinah wszystko zauważy.
- Wszystko jest dobrze. Po prostu mam złe dni.
- Śmierdzi mi kłamstwem, ale pamiętaj, że możesz ze mną porozmawiać o wszystkim. - odwróciłam się w jej stronę. - Chodź do mnie. - Rozłożyła ręce, a ja się w nią wtuliłam i rozpłakałam się jak małe dziecko.
Dinah nic nie mówiąc przytuliła mnie. Siedziałyśmy tak dobre trzydzieści minut.
- Jak będziesz gotowa to przyjdź do mnie. Wysłucham cię nawet w nocy. Tylko daj znać.
- Nie wiem, czy dam radę.
- Mówiłam, jak będziesz gotowa.
- Dziękuje, Dinah. - powiedziałam i się w nią wtuliłam.
- Nie masz za co, Mar.
Pov Dinah
Zaczęłam głaskać ją po głowie. Nie minęła chwila, a Marika zasnęła. Jej głowa leżała na moich kolanach. W pewnym momencie usłyszałam jak ktoś wchodzi do pokoju. Spojrzałam w tamtą stronę i zauważyłam Karle.
- Lepiej pójdę. - Miała już wyjść, ale zatrzymałam ją.
- Poczekaj. - powiedziałam.
Podniosłam głowę mojej przyjaciółki i wstałam z łóżka. Razem z Karlą wyszłyśmy z pokoju.
- Dlaczego płakała?
- Nie wiem. Nie powiedziała mi. Lepiej, żebyśmy zostały w domu lub któraś z nas została. Lepiej nie zostawiać jej samej.
- Wy jedźcie. Ja zostanę. Tylko musimy powiedzieć dziewczyną.
- Nie wiem, czy to dobry pomysł.
- Dlaczego?
- Czekaj, dziewczyny nas wołają. Musimy iść. - musiałam olać to pytanie, bo sama jeszcze nie wiem, ale dowiem się nawet, jak Jauregui tego mi nie powie.
-----
Hej! 🙂
Przepraszam, że tak późno wstawiam rozdział, ale mam dużo nauki, a wiecie na pewno, że za niedługo koniec roku.
Jak wam się podoba rozdział?
30⭐ = kolejny rozdział w sobotę do 20.
Komentarze są mile widziane.
Miłego czytania 😘
584 słów
YOU ARE READING
Good Girl and Young Teacher
RomanceMarika Jauregui - 17 latka, która ma siostrę bliźniaczkę Lauren Jauregui. Od dwóch lat mieszka w Miami. Miła, pomocna, ale jak ktoś ją zdenerwuje może pokazać swoje pazurki. Ma cztery najlepsze przyjaciółki na które może zawsze liczyć. Co ją spotka...