28. (+)

955 39 0
                                    

Miesiąc później

Pov Marika

Sylwestra spędziłyśmy całą siódemką. Było cudownie. Miałam przy sobie najbliższe mi osoby. Oczywiście jak to nie które z nas, czyli ja, Dinah, Mani, Lauren trochę sobie wypiłyśmy. (nachlałyśmy się jak to powiedziałam Karla ).

Następnego dnia Karla, Ally i Camila robiły nam aferę, że następnym razem nie będą sprzątać po nas i będziemy musiały same to robić. Do wieczora dziewczyny musiałyśmy za nie robić. A najlepsze było to, jak opowiadali o DJ i Mani. Podobnież przyłapały je jednym z pokoju jak się całowały. Wiadomo, że Dinah i Normani darzą siebie uczuciem, ale się do tego nie przyznają. Z Karlą mamy już plan jak je ze swatać.

Dzisiaj Karla ma nam pokazać jakieś miejsce. Jestem bardzo ciekawa jakie to miejsce jest. Z dziewczynami spotykamy się u mnie o piętnastej. Jeszcze mam dwie godziny do przyjazdu.

Rodzice w pracy, Taylor u swojej przyjaciółki, a Chris gdzieś sobie poszedł. Jak zwykle nie wiadomo, gdzie. Dobra trzeba zjeść jakiś posiłek, który właśnie zrobiła Lauren. Na obiad była moja ulubiona potrawa Picadillo, czyli mięso mielone z pomidorami, papryką, cebulą, ziemniakami, bananami i z tortillą. Można to jeść też z ryżem, pieczywem, naleśnikami lub taco, ale najlepsza jest taka jaką teraz jem. A jeszcze zrobi to Lauren, normalnie niebo w gębie. Po zjedzeniu miałyśmy jeszcze około półtorej godziny. Więc poszłam się szykować. W łazience wykąpałam się, ubrałam się w czarne jeansy z dziurami na kolanach, wiśniowy crop top z długim rękawem i kapturem, do tego samego trampki za kostkę. Uczesałam się w warkocza dobieranego z kitką. Naszykowana wyszłam z łazienki i poszłam spakować potrzebne rzeczy do torby sportowej. Dzisiaj sobota i będziemy nocować u dziewczyn. Właśnie dostałam wiadomość od mojej dziewczyny.

Mój Skarb❤ Czekamy pod domem. Macie pięć minut na wyjście. Jak nie to odjeżdżamy bez was.

- Coś mi tu nie gra. Karla by tam nie napisała.

- Lauren! Dziewczyny już przyjechały, chodź już.

- Daj mi pięć minut i zejdę.

- Jak teraz nie zejdziesz dziewczyny pojadą bez nas. Złaź już.

- Już idę idiotko. - Odezwała się.

-Stroisz się tak dla Camili. Ona nawet nie patrzy na ciebie w taki sposób, jak ty na nią. Niedawno zerwała z chłopakiem. Uważasz, że chce być teraz z kimś. Nie licz na to na razie. - Nie patrząc na nią wyszłam z domu. Nie zdążyłam przejść pół drogi do auta, ponieważ poczułam, jak ktoś mnie popchnął od tyłu. - Co do kurwy?! - wstałam z chodnika i podeszłam do Lauren i uderzyłam ją w twarz - Debilka z ciebie. Chcesz, żebym rozwaliła sobie głowę. Normalnie wariatka. - w pewnym momencie Lauren uderzyła mnie w twarz z dwojoną siłą ode mnie. - Doigrałaś się. - wysyczałam w jej stron i zaczęłyśmy się bić. Tak, jak prawie każdej kłótni. Ktoś łapie mnie w talii i odciąga od mojej siostry. Spojrzałam na Lauren widziałam, jak ją trzyma Dinah, a mnie Mani.

- Co to miało być!? - krzyknęła Karla z Camilą.

- To ona zaczęła - powiedziałyśmy równocześnie z Lauren.

- Znowu zaczynacie. - powiedziała Ally - Rozmawiałyśmy nie raz już na temat waszego zachowania. Wasze zachowanie jest tragiczne. Jak chcecie się tak zachowywać to idźcie do przedszkola. Teraz macie się przeprosić nie ważne o co poszło i kto zaczął. I to już! - Normani i Dinah puściły nas. Podeszłam do Lauren.

- Przepraszam cię Lauren. Nie powinnam tego mówić.

- Też cię przepraszam za nazwanie cię idiotki i popchnięcia cię. - przytuliła mnie.

- A teraz wy dwie macie wsiadać do samochodu, bez żadnego gadania. - pokazała na nas Ally.

- Czasami się boję Ally. - powiedziałam szeptem.

- Ja też.

- I bardzo dobrze, że boicie się mnie. - Nic więcej nie powiedziałyśmy.

Przez całą drogę nikt się nie odezwał. Po godzinie jazdy byłyśmy na miejscu. Jak zobaczyłam, jaki jest dom Karli, Camili i Normani normalnie szczęka mi opadła i chyba nie tylko mi.

640 słów

Good Girl and Young TeacherWhere stories live. Discover now