35. (+)

860 38 3
                                    

Jak weszłyśmy do domu Chris poszedł do swojego pokoju, a reszta skierowała się do salonu. Po około trzydziestu minutach dziewczyny przyjechały do domu z czterema torbami. 

- Może lepiej było by kupić cały sklep. - powiedziałam

- To DJ wszystko wybierała z Mani. -  skomentowała Camila

Wszystkie skierowałyśmy się do kuchni i zaczęłyśmy rozpakowywać torby z zakupami. Pierwsza torba była z alkoholem, druga z sokami, a dwie kolejne z jedzeniem. Wyjęłam z szafki dziewięć szklanek. 

- Ja, Mila i Ally nic nie pijemy - powiedziała Karla - Możemy jedynie napić się piwa.

- Ostatnio też nic nie piłyście. Pobawcie się trochę. - powiedziała Dinah - Przecież musimy świętować szczęście Mariki. 

- Nie, nie będziemy. Musimy was pilnować. Ostatnio strasznie się to skończyło. Pamiętajcie, że też tu jest Chris i Taylor, którzy nie są w naszym wieku.  - skomentowała Ally. - Jak wasza czwórka zacznie pić to tak szybko to może się nie skończyć. 

- Dobra, skończ gadać Allysusie. Trzeba wreszcie się napić. - Kiedy blondynka to mówiła wzięłam do ręki wódkę i nalałam do czterech szklanek i do tego dodałam colę z lodem. 

Po zaledwie godzinie wypiłyśmy całą litrową wódkę. Dinah i Normani poszły do kuchni i nie wracały około dziesięciu minut, a miały iść tylko po jedzenie. Wstałam ze sofy i chwiejnym krokiem poszłam do kuchni. Jak weszłam do pomieszczenia normalnie mnie zamurowało. Dinah siedziała na blacie, a Mani stała między jej nogami i całowały się. 

- Ekhm, ekhm - chrząknęłam.

Kiedy dziewczyny mnie usłyszały szybko oderwały się. Dinah ze skoczyła z blatu i szybko poprawiała włosy.

- Jak chcecie się pieprzyć to na górze są pokoje, a nie w mojej kuchni. Tylko wara od mojego pokoju.   

Między naszą trójką była grobowa cisza,  ale przerwałam ją.

- Pójdę już. Nie będę wam przeszkadzać. Jak by co to będę na dworze.

Tak jak mówiłam. Poszłam po bluzę i wyszłam na dwór. Z kieszeni wyciągnęłam paczkę papierosów.  Potem wyjęłam jednego szluga i zapaliłam go.

Oparłam się o ścianę i zaciągnęłam się nim. Poczułam jak moje ciało powoli się rozluźnia. Uwielbiam to. Gdy miałam zapalić drugiego szluga, usłyszałam za sobą głos Karli.

- Od kiedy palisz?

- Od jakiegoś roku.

- Po co się tym trujesz? - podeszła do mnie. Zabrałam mi go z ręki i wyrzuciła go. - Nie pal już. Zrób to dla mnie.

- Postaram się, ale nie obiecuje.

Nie wiem, ile tak stałyśmy nie odzywając się do siebie. Spojrzałam na wyświetlacz i okazała się, że dochodziła druga w nocy.

- Lubię patrzeć w gwiazdy. Jak byłam mała to z Lauren wychodziłyśmy na dwór, brałyśmy koc i patrzyłyśmy się na nie. - powiedziałam - Było cudownie. Szkoda, że teraz tego nie robimy. Wiem, że prawie jesteśmy pełnoletnie, ale chociaż raz bym chciałabym  poczuci się tak jak w tedy.

- Też lubię patrzeć na nie. A co do Lauren spytaj się, czy chce z tobą pooglądać gwiazdy tak, jak wtedy. - Karla przytuliła się do mnie i patrzyła w górę.

- Nie będzie chciała.

- Skąd możesz wiedzieć. Pytałaś się jej?

- Nie. Powie, że jesteśmy za stare na to. A do tego nie mamy kontaktu takiego jak miałyśmy kiedyś. Odkąd przeprowadziliśmy się tu. nie spędzamy tyle czasu jak wcześniej.

- To porozmawiaj z nią. Zobaczysz, czy się zgodzi, a jak nie to powiedz mi, okey? - spojrzała na mnie.

- Okey. - pocałowałam ją w nosek, a jak kto to ona słodko go zmarszczyła.

W pewnej chwili poczułam, jak się zaczyna trząść.

- Zimno ci? - spytałam

- Trochę.

- Chodźmy już do środka. - powiedziałam.

Złapałam ją za rękę i weszłyśmy do domu

- No wreszcie. Ile można na was czekać? - odezwała się Lauren.

Usiadłam koło mojej siostry i Ally, Karla na moich kolana i się we mnie wtuliła, a Camila siedziała na fotelu koło Lauren.
Dinah i Mani nie ma z nami. Chyba będę musiała jutro pogadać z DJ.
Nie wiem, dlaczego, ale poczułam, jak ktoś na mnie się ciągle patrzy. Odwróciłam się w stronę Lauren, bo czułam, że ona to robi. I się nie myliłam.

- Coś się stało Lauren?

- Po co poszłaś na dwór? - spytała

- Zapalić, a co?

- Wiedziałam - mruknęła

- Co? - spytałam

- Wiedziałam, że palisz. Widziałam, jak na przerwach wychodziłaś ze szkoły. Mam tylko jedno pytanie. Po co to robisz?

- Pomaga mi się od stresować.

- Ciekawe od czego?

- A co cię to interesuje. - już się nie odezwała.

Lauren wstała i nalała nam do szklanek wódki, która nam została i tak samo zrobiła z colą. Podała mi szklankę. Wypiłam wszystko na raz.

- Możesz jeszcze nalać mi? - spytałam się czarnowłosej.

Lauren wzięła moją szklankę i nalała to co wcześniej i podała mi to.
Nie wiem, ile już tak siedzimy, ale czułam, jak Karla zasnęła na mnie, Camila i Ally zasnęły na fotelach. A ja i Lauren wypiłyśmy w ciszy jeszcze po trzy szklanki napoju. Mogłam by wstać i zanieść Karle do mojego pokoju, ale tego nie zrobię, ponieważ wiem, że po drodze mogę się wywalić. Z Lauren wypiłyśmy cały litr wódki, a całą czwórką drugą butelkę. Alkohol szumiał mi w głowie. Około godziny czwartej nad ranem poszłyśmy z Lauren spać.

858 słów

Good Girl and Young TeacherWhere stories live. Discover now