Part. 47 • 2

314 5 0
                                    

Gdy tam weszliśmy zobaczyliśmy salon w kolorach naszego domu. Duża czarna kanapa, kilka również czarnych foteli,  kominek, barek z alkoholem, dywan z herbem Slytherynu oraz półka z książkami. Wchodząc wyżej po schodach widać było dwie pary drzwi za pierwszymi znajdowała się sypialnia. Gdy tam weszliśmy zobaczyliśmy wielkie łóżko, dwie szafki nocne i komodę. Z sypialni wychodziły drzwi, wchodząc tam zobaczyliśmy dużą garderobę. Wszystkie nasze rzeczy były już rozpakowane. Wyszliśmy z sypialni i weszliśmy do następnych drzwi. Była to łazienka nic wielkiego prysznic, toaleta, umywalka i lustro. Wszystko utrzymane w ciemnym kolorze.

- Ładnie tu. - Powiedziałam gdy wróciliśmy do sypialni.

- No, ważne, że tylko dla nas. - Powiedział odwracając mnie w swoją stronę blondyn. Chwycił mnie w talii, przyciągnął do siebie i pocałował w usta.

- Kocham cię. - Powiedziałam.

- Ja cię też. - Ziewnęłam. - Ktoś tu jest śpiący. - Zaśmiał się Draco.  

- No trochę, chodźmy spać. - Poszliśmy się umyć i zasnęliśmy. 

***

Dzisiaj czwartek. Obudziłam się rano o 7.00. Wydostałam się z uścisku Dracona i poszłam wziąć poranny prysznic. Wyszłam z pod prysznica owinięta ręcznikiem. Włosy wysuszyłam zaklęciem. Wróciłam do pokoju. Była już 7.25. Weszłam do garderoby i założyłam szatę w barwach mojego domu. Włosy wyprostowałam. Trochę to zajęło przez ich długość i pokręcenie. Spojrzałam zegar wskazywał 7.40. Usiadłam okrakiem na Draco. 

- Misiek wstawaj jest 7.40, śniadanie mamy na 8.00 i o 9.00 mamy lekcje. - Powiedziałam. 

- Już wstaje. - Powiedział z zamkniętymi oczami łapiąc mnie za uda. 

- No to wstawaj bo na śniadanie pójdę bez ciebie. 

- Dobra. - Otworzył oczy. - Ale chcę buziaka. - Ułożył usta w dziubek. Pochyliłam się do niego aby pocałować go w usta. 

Zeszłam z niego. Malfoy poszedł pod prysznic, a ja zaczęłam się malować. Nałożyłam trochę korektora, zrobiłam kreski eylinerem, wytuszowałam rzęsy i usta pomalowałam błyszczykiem. W tym czasie Draco wyszedł spod prysznica i założył spodnie. Zapinał właśnie koszulę, a ja mu się przyglądałam. Wysuszył włosy i zarzucił na siebie szatę.

- Gotowy? - Zapytałam. 

- Tak.

- To chodźmy. - Ubrałam czarne trampki.  Wyszliśmy na śniadanie. Weszliśmy do wielkiej sali, znaleźliśmy wzrokiem Pansy oraz Blaisa. Siedziała z nimi jakaś dziewczyna. 

- Hej. - Przywitaliśmy się wszyscy. 

- My się chyba nie znamy. - Powiedziałam. 

- Jestem Dafne, Dafne Greengrass. - Podała mi rękę. 

- Layla Smith. - Uśmiechnęłam się do niej, odwzajemniła uśmiech. 

- Draco Malfoy. - Podał jej dłoń blondyn. 

- Dafne, wiem kim jesteś siostra mi ciągle o tobie mówi. - Uśmiechnęła się nieśmiało. 

- Ciekawie. - Zaśmiał się chłopak.

- Przez to, że masz pokój z Draco, przydzielili Dafne do mnie. - Wyjaśniła Pansy gdy siadaliśmy z Draco. 

- Fajnie. Mam nadzieję, że się zaprzyjaźnimy. - Powiedziałam uśmiechając się. Zaczęliśmy jeść.  

- Co mamy pierwsze? - Zapytał Zabini. 

- Eliksiry z Slughornem i gryfonami. - Powiedziałam. 

- Ślizgoni w tym roku organizują imprezę na rozpoczęcie roku. - Oznajmił nam Blaise. - Ale się najebiemy.

- Ty się najbardziej najebiesz. - Zaśmiałam się. 

- Bo ty to taka święta jesteś. - Powiedział. 

- Tak. Widzisz tą aureolkę? - Wskazałam na swoją głowę. 

- Ja tam widzę rogi i jeszcze ogon wijący się za tobą. - Zaszydził. - Parkinson przyzna mi rację. - Spojrzałam na przyjaciółkę. 

- Sorka Layla ale on ma rację. - Zaśmiała się. 

Zjedliśmy śniadanie. Pobiegliśmy do swoich dormitoriów aby zabrać książki na dzisiejsze lekcje. Po czym od razu pobiegliśmy do sali, w której odbywają się eliksiry. Stanęliśmy przy stanowiskach. Iż są pięcioosobowe stanęliśmy naszą grupką do jednego z nich.

- Uuuu ktoś tu ma alkohol. - Powiedział Zabini. Spojrzeliśmy na niego nie rozumiejąc o co mu chodzi. - Nie czujecie? - Nie zdążyliśmy odpowiedzieć, ponieważ do klasy wszedł nauczyciel. 

- Witajcie klaso. - Przywitał wszystkich. - Sporządziłem dzisiaj trochę eliksirów. - Wskazał swoje biurko. Czy wiecie jaki eliksir jest tutaj? - Wskazał na kociołek, stojący najbliżej niego. Podniosła rękę Greanger. - Proszę, panno... 

- Greanger, panie profesorze. To Veritaserum czyli eliksir prawdy. 

- Dokładnie. A co jest tutaj?- Również rękę podniosła Hermiona. Slughorn wskazał na nią ręką. 

- To amortencja. 

- Tak, a ktoś wie jakie ma działanie? - Podniosłam rękę wraz z Greanger. Wskazał na mnie. - Proszę, panno...

- Smith. Jest to najsilniejszy eliksir miłosny na świecie. Nie wzbudza prawdziwej miłości, powoduje jedynie silne zauroczenie lub obsesję. Zapach, dla każdego jest inny, w zależności co go pociąga. - Wyjaśniłam. 

- Świetnie, sam bym tego lepiej nie wyjaśnił. Teraz proszę panią Smith oraz Greanger o powiedzenie nam co czują. - Podeszłyśmy z Hermioną do kociołka. Pierwsza pochyliła się gryfonka. 

- Ja czuję skoszoną trawę, pergamin i... pastę... do zębów. - Powiedziała. Teraz ja się pochyliłam nad kociołkiem. 

- Ja natomiast czuję... miętę, jabłko oraz... ostre męskie perfumy. - Powiedziałam i spojrzałam na nauczyciela. Wróciłyśmy do swoich stanowisk. 

- Dobrze, dziękuję. Gryffindor oraz Slytheryn otrzymują 10 punktów. Jak już wspominała panna Smith ten eliksir nie powoduje prawdziwej miłości, bo to nie możliwe lecz bardzo silne zadurzenie lub obsesję. - Kilka dziewczyn zaczęło się zbliżać do kociołka. - I z tego powodu to zapewne najniebezpieczniejszy eliksir w tej sali. - Profesor go zakrył pokrywką.

- Ale nie powiedział nam pan co jest tutaj. - Powiedziała jakaś dziewczyna i wskazała małą buteleczkę.

- A racja. - Zaczął zdejmować ją z stojaczka. - Panie i panowie to co tu widzicie to niezwykle dziwny eliksir znany jako felix felicis. - Pokazał nam małą fiolkę z eliksirem, który wygląda jak płynne złoto. - Ale o wiele częściej używa się nazwy... 

- Płynne szczęście. - Przerwała mu Hermiona. 

- Tak panno, Greanger. - Przyznał jej rację. - Płynne szczęście. Nie łatwo je uwarzyć, a mały błąd dużo kosztuje. Jeden łyk, a wszystko co robisz kończyć się będzie sukcesem. - Zrobił chwilę przerwy. - Oczywiście tak długo jak działa. Cóż, to dzisiaj będzie nagrodą. Jedna, mała fiolka płynnego szczęścia dla ucznia, który w najbliższą godzinę wyprodukuje nam wywar żywej śmierci. W miarę użyteczny. Wskazówki znajdziecie na stronie 10. - Wszyscy zaczęli otwierać podręczniki na wyznaczonej stronie. - Ale ostrzegam was, tylko jednemu uczniowi udało się uwarzyć eliksir na tyle dobrze by zasłużyć na nagrodę. Tak czy inaczej, życzę wam szczęścia. Bieżcie się do roboty! 

Wszyscy zaczęli zabierać potrzebne rzeczy do wyważenia eliksiru. Każdy pracował zawzięcie. Seamusowi wybuchł eliksir w twarz. Greanger miała całe spuszone włosy, w sumie to ja też. Geoylowi wyżarło chochlę. Aż minęła godzina. 
Profesor wrzucił do kociołka Pottera listek 

- Na brodę Merlina! - Zawołał. - Pierwszorzędny! Tak doskonały, że kropla by mogła zabić nas wszystkich. - Mówił z zachwytem nauczyciel. Wszyscy stanęli pod ścianą Potter stał obok Slughorna. - A więc tak jak obiecałem, jedna fiolka z felix felicis. - Chłopak wyciągnął dłoń po swoją nagrodę lecz Horacy odsunął rękę. - Moje gratulacje! - W końcu podał mu mu nagrodę. - Nie zmarnuj tego. - Zaczął klaskać. Gryfoni trochę niechętnie również zaczęli klaskać. Ślizgoni natomiast nie klaskali.

I love you, you know that? | Draco MalfoyWo Geschichten leben. Entdecke jetzt