Part. 71

235 7 1
                                    

Zaczęłam się wybudzać. Otworzyłam oczy i zaczęło mnie razić białe światło. Gdy moje oczy przyzwyczaiły się do światła chciałam zacząć się rozglądać ale uniemożliwił mi to okropny ból praktycznie całego ciała. Udało mi się w miarę dostrzec niektóre rzeczy nie ruszając za bardzo głową. Wychodzi na to, że znajduję się w skrzydle szpitalnym. Jak ja się tu znalazłam? Usłyszałam, że ktoś wziął duży wdech i wydech, poczułam również, że ten ktoś chyba leży mi na ręce. Udało mi się dostrzec blond włosy. Nagle wszystkie wspomnienia jakby we mnie uderzyły. To tak jakbym dostała porządny policzek. Oczy zaszły mi ponownie łzami, które po chwili zaczęły ściekać po policzkach. Próbowałam wyjąć rękę spod głowy chłopaka ale nie mogłam jej ruszyć. Mogłam co najwyżej poruszyć palcami. Zauważyłam, że Malfoy się obudził. Spojrzał na mnie półprzytomnym wzrokiem. Przez łzy mogłam dostrzec, że ma plaster na nosie oraz skroni. Ma podbite oko i ranę na ustach. Widząc, że nie śpię oprzytomniał i zerwał się z krzesełka, na którym siedział i gdzieś pobiegł. Po chwili przyszedł z panią Pomfrey. 

— Chłopcze leć po profesora Dumbledore'a oraz profesora Snape'a. —  Chłopak wybiegł z sali. —  Laylo dasz radę powiedzieć mi jak się czujesz?

Próbowałam się odezwać ale to na marne z mojego gardła wydarł się może tylko cichy jęk. 

—  Podam ci wody. —  Odeszła na chwilę, zaraz potem wróciła z kubeczkiem wody, który mi podała. Zaczęłam powoli pić co sprawiało mi trochę ból. —  Lepiej? 

—  Tak. —  Odpowiedziałam z chrypą. 

—  Teraz mi powiedz jak się czujesz. 

—  Wszystko mnie boli i trochę mi słabo. 

—  Rozumiem. 

—  Pani Pomfrey co ze mną? Długo tu już jestem?

—  Niecały miesiąc resztę wyjaśnię jak przyjdzie dyrektor i opiekun twojego domu. —  Jak na zawołanie weszli do środka. 

—  Dzień dobry. —  Powiedziałam

—  Witaj Albusie, Snape. —  Przywitała się z mężczyznami pielęgniarka. 

—  Witaj Poppy. —  Uśmiechnął się do kobiety dyrektor. —  W jakim stanie jest Layla? 

— Złamane dwa żebra po prawej stronie, lekkie wstrząśnienie mózgu, zwichnięty nadgarstek. Pełno siniaków i obtarć. To na razie tyle co mogłam ustalić, parę badań jeszcze muszę przeprowadzić. 

— Rozumiem. Możemy z nią porozmawiać? — Zapytał Drops.

— Na chwilę, za 10 minut będę robić parę badań. —  Odeszła do swojego pokoiku.  

— Laylo, dasz radę nam powiedzieć jak to się stało? —  Dyrektor usiadł na krzesełku obok mojego łóżka, a Snape stanął za nim. 

— Przepraszam, na razie nie dam rady.

— No dobrze. Przyjdź do mnie jak wyjdziesz ze skrzydła szpitalnego. — Mówił brodaty mężczyzna wstając z krzesełka. — A i zapamiętaj malinowy sorbet.

— Dobrze. — Mężczyźni wyszli.

Po chwili przyszła pani Poppy. Zaczęła robić mi jakieś badania. Po około godzinie zostawiła mnie już samą. Nagle do pomieszczenia wbiegli Blaise, Dafne i Pansy. 

— Layla jak dobrze, że nic ci nie jest. —  Powiedziała Pansy lekko mnie przytulając. 

—  No nie do końca takie nic. 

—  Jak się czujesz? 

—  Fizycznie nie ma aż tak źle. 

— Tak nam przykro. To po prostu zadufany w sobie dupek. —  Parkinson znów mnie przytuliła. 

I love you, you know that? | Draco MalfoyWhere stories live. Discover now