Part. 67

235 2 0
                                    

Obudziłam się o 10.05, Pansy jeszcze spała. Poszłam wziąć prysznic. Gdy wyszłam z łazienki wysuszyłam sobie włosy zaklęciem. Poszłam do garderoby wybrać sobie ubrania. Zabrałam granatową bluzkę z falbankami, czarne jeansy oraz czarny pasek. Na nogi założyłam niskie, czarne botki na słupku. Założyłam łańcuszek od Draco. Wykonałam delikatny makijaż. Włosy zostawiłam rozpuszczone i naturalnie falowane. Zauważyłam, że Pansy się już obudziła.

- Hej. - Przywitałam się.

- Siemka.

Skierowała się do łazienki. Stojąc przed drzwiami zatrzymała się na chwilę. Wróciła się w głąb pokoju, podeszła do komody i wyjęła z niej czysty ręcznik, po czym zamknęła się w łazience. Parkinson wróciła po kilku minutach będąc w ręczniku.

- Masz jakieś moje ubrania, nie?

- W garderobie powinny być, a jak nie to weź coś mojego. - Dziewczyna weszła do garderoby, zabrała jakieś ubrania i poszła do łazienki. Podeszłam do drzwi i krzyknęłam. - Idę na dół, przyjdź!

- Okej!

Będąc już na schodach już czułam zapach śniadania. Weszłam do jadalni, siedzieli tam rodzice pijąc kawę. Przed nimi stały talerze pełne pancake'ów polanych syropem klonowym.

- Hej. - Przywitali się, a ja odpowiedzialna tym samym. Po chwili do pomieszczenia weszła Pansy będąc ubrana w swoje białe dresy oraz moją fioletową bluzę.

- Dzień dobry.

- Witaj, Pansy. - Przywitali się rodzice.

Do jadalni weszła Skierka niosąc kubki gorącej herbaty. Postawiła je przede mną i Parkinson. Wyszła i znów wróciła z talerzami, na których znajdowały się naleśniki. Zaczęłyśmy jeść. 10 minut później do pomieszczenia weszła znów Skierka trzymając kopertę w dłoniach.

- List dla panienki, Parkinson. - Pisnęła podając dziewczynie kopertę.

- Dziękuję. - Od razu rozerwała list. Przeczytała go szybko. - Rodzice piszą bym wracała już do domu.

- Chodź odprowadzę cię do drzwi. - Wstałyśmy i skierowałyśmy się do wyjścia.

- Dowidzenia. - Powiedziała szatynka do moich rodziców.

- Do zobaczenia!

Pożegnaliśmy się, a ja wróciłam do rodziców.

- Dla pewności ile osób będzie u Weasley'ów?

- Artur, Molly, Charlie, Bill, bliźniaki, Fleur, Ronald, Ginny, Potter oraz Hermiona Granger. - Wyliczała mama.

- Kurde, golden trio będzie? - Zapytałam z grymasem. Kobieta kiwnęła głową.

- Nie marudź, wiem, że ich nie lubisz. Przeżyjesz te kilka dni.

- No dobra. - Przewróciłam oczami - Nic im nie kupiłam, myślałam, że zostają jak zwykle w szkole. No nic lecę coś dla nich kupić.

- No dobrze pamiętaj też, że wyjeżdżamy tam jutro po południu.

- Dobrze. - Pobiegłam do siebie do pokoju, zabrałam trochę pieniędzy, założyłam płaszcz i deportowałam się na Pokątną.

Wróciłam po kilku godzinach. Zaniosłam torby do swojego pokoju, położyłam je obok łóżka. Zabrałam zakupy z ostatnia i położyłam je obok dzisiejszych. Do pokoju weszła moja mama.

- Co robisz?

- Mam zamiar spakować prezenty.

- Chodź narazie na obiad.

I love you, you know that? | Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz