Part. 73

273 6 0
                                    

Obudziłam się rano. Dziewczyny jeszcze spały. Spojrzałam na zegar, 05.30 nic dziwnego, że jeszcze śpią. Wstałam z łóżka, zabrałam jakieś ubrania z szafy i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic i założyłam wcześniej przygotowane ubrania czyli dokładnie luźny wiśniowy sweter z ściągaczami na rękawach, czarne jeansy z wysokim stanem i dziurami na kolanach oraz czarne botki. Sweter podwinęłam sprawiając, że wygląda na krótki. Wysuszyłam włosy zaklęciem i związałam je w luźnego koka. Pomalowałam się używając tylko korektora, wodoodpornego tuszu do rzęs i błyszczyka. Założyłam okulary i gotowa siedziałam na łóżku. Zaczęłam się w końcu nudzić i wyszłam z pokoju. Znalazłam, że przejdę się i może usiądę gdzieś na dziedzińcu. Chodząc już przy otwartym terenie zrobiło mi się chłodno więc odpuściłam jednak siedzenie na dziedzińcu. Może się przejdę do Marty. Zaczęłam kierować się do łazienki Jęczącej Marty.


— Huhuhuhu! Layla! Ślizgonka i ex dziewczyna Dracona Malfoya nadciąga! — Usłyszałam nad sobą głos Irytka.

— Odwal się. — Warknęłam.

— Co tak nie miło?

— Zaraz zawołam Krwawego Barona.

— No dobra, dobra. — Powiedział przestraszony. Uśmiechnęłam się złośliwie, wiedziałam, że to zadziała. Szłam dalej spotkałam Martę na korytarzu. 

— Hej, Marto. —  Przywitałam się z nią.  

— Cześć, Layla. —  Odpowiedziała.

Spędziłam z nią jakiś czas rozmawiając. Gdy była już około  siódma rano rozeszłyśmy się w swoje strony. Skierowałam się do gargulca, który strzegł wejścia do gabinetu dyrektora. 

— Sorbet malinowy. —  Powiedziałam, a gargulec odskoczył na  bok ukazując schody, które zaczęły się piąć w górę. Po chwili znalazłam się tuż przed drzwiami. Zapukałam. 

— Proszę! —  Odpowiedział mi głos ze środka. Weszłam do pomieszczenia. Za biurkiem siedział dyrektor. Blisko niego na specjalnym drążku siedział piękny stary fenix. — Witaj, Laylo. 

— Dzień dobry, profesorze. 

—  Usiądź. —  Wskazał krzesełko na przeciwko siebie. Usiadłam na wskazanym miejscu. —  Opowiedz mi co się stało wtedy na balu.

—  Więc zaczęło się tak... —  Zaczęłam wszystko w skrócie opowiadać, a mężczyzna słuchał z uwagą. —  I tak obudziłam się w skrzydle szpitalnym. 

—  No dobrze, porozmawiam z Astorią. Na razie możesz iść. Do widzenia.  

— Do widzenia, profesorze. 

Wyszłam z gabinetu i od razu skierowałam się do Wielkiej Sali na śniadanie. Usiadłam na pierwszym lepszym wolnym miejscu. Na stołach stało już jedzenie. Złapałam za jakieś kanapki i zaczęłam spokojnie jeść. Nagle pojawili się moi przyjaciele, gdy mnie zobaczyli od razu się dosiedli. Przywitaliśmy się i oni zaczęli jeść. Po skończonym posiłku Zabini poszedł gdzieś z Nottem, a ja z dziewczynami poszłyśmy do dormitorium. 

— Dafne, opowiadaj, jesteś z Blaisem? —  Zapytałam. 

—  Noo... Tak. — Pisnęłyśmy. 

—  Opowiadaj jak cię zapytał. Co robiliście. Wszystko! —  Mówiła podekscytowana Pansy. 

— No najpierw sobie chodziliśmy po Hogsmeade i około północy idąc przez błonia zapytał mnie czy z nim będę. 

— Tymczasem jak mnie pytał to było u nas w pokoju wspólnym. —  Fuknęła Pansy. —  Muszę mu pogratulować porządnego pomysłu.  

Spędziłyśmy dość trochę czasu na rozmowach. Do pokoju weszli Zabini i Nott. 

I love you, you know that? | Draco MalfoyWhere stories live. Discover now