Part. 59

297 6 3
                                    

C E D R I C

,,Nigdy nie będziemy razem" te słowa chodziły mi ciągle po głowie odkąd Layla zniknęła mi z oczu idąc do budynku. Ciągle przed oczami miałem jej obraz. Prześliczne zielone oczy, pełne malinowe usta. Piękne, lśniące, kasztanowe włosy, powiewające na lekkim wietrze. Piersi, które opinała biała koszula. Jest po prostu doskonała. Po tym co mi powiedziała czuję się... Pusty... Przygnębiony... Ona musi poczuć się jak ja teraz. Odpłacę się jej. Profesor Slughorn opowiadał nam o tym eliksirze rozpaczy. To będzie dobra zemsta. Poczuje się wtedy jak ja. Najpierw muszę tylko zdobyć ten eliksir. Profesor powinien go mieć u siebie w spiżarni. Trzeba się tam jakoś wkraść. Niby dobrze będzie wieczorem ale Filch z swoją kotką pilnują korytarzy. Ale nie... Przecież ja mam jutro dyżur. To będzie moja szansa. A jakby mnie złapali to powiem, że wydawało mi się, że ktoś tu chodził. Teraz tylko zaczekać do nocy.

L A Y L A

Po tym jak zostawiłam Diggory'ego na błoniach poszłam do lochów. W pokoju wspólnym siedzieli Pansy, Dafne, Blaise oraz Draco. Malfoy siedział w fotelu usiadłam na podłokietniku.

— Kto cię tak wkurzył lala?

— Hufflepuf. — Warknęłam zakładając ręce nad piersiami.

— Czego chciał?

— Coś gderał, że mnie kocha, że będzie mi lepiej z nim. Jakieś bezsensowne rzeczy.

— Jebany kretyn. — Warknęła Pansy.

— Nakopie mu do dupy. — Draco chciał wstać ale go zatrzymałam przekładając nogi aby nie miał jak się podnieść.

— Siedź. Powiedziałam mu żeby się odpierdolił, że nigdy nie będziemy razem.

— Już widzę jak on posłucha. — Przewróciła oczami Dafne.

— To wtedy Draco mu powyrywa nogi z dupy. — Wskazałam na chłopaka.

— Mam jakieś przeczucie, że będą z nim kłopoty. — Powiedział Blaise upijając łyk ognistej.

— Ja też. — Przyznała Parkinson.

— Trzeba by było mieć go na oku. — Stwierdziła Dafne.

— Raczej wątpię żeby komuś z nas się chciało za nim chodzić. Może lepiej po prostu uważać.

— To nawet lepszy pomysł.

— Ile jeszcze do obiadu? Głodna jestem. — Jęknęłam. Usiadłam tak jak z początku.

— No jeszcze trochę musisz poczekać. — Powiedziała Dafne.

— Idziemy w weekend do Hogsmeade?

— Lala dopiero się tydzień zaczął, a ty już myślisz o weekendzie. — Zaśmiał się Blaise.

— Przejdźmy się może po lekcjach. — Zaproponowała Pansy.

— Nie wiem czy mi się będzie chciało. — Zjechałam na kolana Dracona. Oparłam się o jego klatkę.

— Chcesz wyjść z weekend ale po lekcjach już nie będzie ci się chciało. Gdzie tu sens?

— Nie ma. — Uśmiechnęłam się. Ułożyłam głowę na ramieniu Draco.

***

Idziemy właśnie do Wielkiej Sali na obiad. Weszliśmy do pomieszczenia. Większość uczniów już siedziała przy stołach zajadając przed następnymi zajęciami. Usiedliśmy na krzesłach. Nałożyłam sobie ziemniaki, surówkę oraz kotleta. Do kielicha nalałam sobie soku dyniowego. Zaczęliśmy jeść.

I love you, you know that? | Draco MalfoyNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ