Part. 70

256 4 3
                                    

Zaraz po śniadaniu wyszłam z dziewczynami  do Hogsmeade. Chodziłyśmy od sklepu do sklepu szukając dla siebie sukienek. Przypomniał mi się sklep, w którym kupiłam sukienki przed Bożym Narodzeniem. Zaproponowałam im ten sklep, a one się zgodziły. Szybko deportowałyśmy się na Pokątną. Weszłyśmy do środka, panował tam spokój. Nawet da się wyczuć delikatny zapach cynamonu. Od dźwięku dzwonka do drzwi, z zaplecza wyszła właścicielka sklep, z którą się przywitałyśmy. Zaczęłyśmy przeglądać sukienki. 

— Dafne co z tobą i Zabinim? —  Zapytałam odwracając na chwilę wzrok od wieszaków by spojrzeć na dziewczynę bok mnie.  

— A no dobrze. Zaprosił mnie na bal. —  Odpowiedziała mając rozmarzony wzrok. 

—  A ty Pansy? 

—  Co ja? 

—  No jak z Nottem. 

— Dziwnie... Kręci z Emilly Watson.  No ale cóż. Zaprosił mnie Adrian z drużyny. 

— Nakopię debilowi do tyłka. —  Powiedziała Dafne. 

—  A ja się przyłączę. —  Zaśmiałyśmy się. W końcu znalazłyśmy idealne sukienki. Pobiegłyśmy do przymierzali i zaczęłyśmy się w nie przebierać. 

Moja ma coś ala body z długim rękawem i dekoltem w kształcie litery "V" kończącym się delikatnie za linią piersi. Materiał sukienki sięga po podłogi, ma wycięcie na nodze ciągnące się do talii gdzie jest delikatny czarny pasek. Rozcięcie ukazuje fragment bodów. Suknia posiada nieduże kieszonki. 

Po kilku minutach wyszłyśmy ubrane w swoje kreacje. Sukienka Pansy jest jasno niebieska, górę ma w formie hiszpanki. Materiał sięga podłogi i ma rozcięcie na nodze do połowy uda. Jest również srebrny pasek w talii.

Natomiast sukienka Dafne jest szmaragdowa, ramiączka opadają na ramienia, jest też nieduży dekolt. Kreacja również sięga podłogi. W talii można dojrzeć niewielki szmaragdowy pasek. Sukienka tak jak moja ma nieduże kieszenie. 

— Stwierdzam, że... wyglądamy zajebiście! —  Krzyknęła Pansy okręcając się wokół własnej osi. 

—  No jak dla mnie wygląda to super i nie musimy niczego innego przymierzać.  — Powiedziałam przeglądając się z każdej strony w lustrze. 

— To chodźmy do kasy. 

Podeszłyśmy do kobiety. Szybko nas skasowała i wyszłyśmy deportując się z powrotem do Hogsmeade. Podeszłyśmy do Trzech Mioteł. Zamówiłyśmy po kremowym piwie oraz jakiś babeczkach. Gdy nasze zamówienie podleciało do naszego stoliczka od razu wzięłam łyk swojego napoju. Jak już wypiłyśmy swoje piwa i zjadłyśmy babeczki to wróciłyśmy do zamku. Dowiedziałyśmy się, że był atak na uczennicę w Hogsmeade. Pobiegłam do siebie, schowałam swoją sukienkę w kufrze by Draco jej nie widział.

C E D R I C

~Miesiąc wcześniej~

Malfoy często znika i zostawia Laylę samą. To dobry czas by coś zrobić. Może bym ją porwał. Była by wtedy tylko moja. Nikogo innego. Albo nie... będą jej szukać. Za około miesiąc odbywa się bal... Muszę znaleźć Greegrass. Zerwałem się z kanapy w naszym pokoju wspólnym i wyszedłem szukać dziewczyny. Spotkałem po drodze Lunę. Nie wiem czy to dobry pomysł do niej podchodzić. Pójdę dalej, udam, że jej nie widzę. O jakaś krukonka. Podbiegłem do niej. 

— Hej. — Powiedziałem, a ona podskoczyła na mój głos o mało jej książki z rąk nie wyleciały.

— Cześć, Cedric. — Spojrzała z powrotem w książkę. Wróciła wzrokiem na mnie. — Coś potrzebujesz? 

I love you, you know that? | Draco MalfoyWhere stories live. Discover now