Part. 79

215 3 0
                                    

Obudziłam się wcześnie rano, na zewnątrz było jeszcze ciemno. Usiadłam i się przeciągnęłam. Wyszłam z pokoju do łazienki. Wciąż jestem z sukience z wesela. Gdy wyszłam z łazienki spotkałam Pottera z wycelowaną w moją stronę różdżką.

— To ty. — Wyglądało na to, że odetchnął z ulgą.

— To ja. Skoro wam pomogłam to może mi powiesz czy macie już jakiś pomysł gdzie mogą być horkruksy? Albo może już macie jakiegoś. — Weszliśmy po schodach na górę i zaczęliśmy po prostu iść.

— Mamy medalion ale okazało się, że to podróba. W środku był liścik. — Zaczął grzebać w kieszeni. Wyjął medalion z zielonym chyba kamieniem i go otworzył. W środku był zwitek papieru, który chłopak mi podał. Zaczęłam czytać.

Do Czarnego Pana.
Wiem, że zanim to odczytasz, będę już dawno martwy, ale chcę, byś wiedział, że to ja odkryłem twoją tajemnicę. Ta ja wykradłem twojego prawdziwego horkruksa i postanowiłem go zniszczyć.
Zmierzę się ze śmiercią w nadziei, że kiedy trafisz na godnego siebie przeciwnika będziesz znów śmiertelny.

R.A.B

Co to za R.A.B?

— Tego właśnie nie wiemy.

Kiwnęłam głową. Zatrzymaliśmy się przed drzwiami z wielkim napisem: SYRIUSZ.

— Nigdy nie byłem w jego pokoju.

— To wejdźmy.

Z łatwością weszliśmy do środka. Pokój był przestronny i kiedyś musiał być piękny. Stoi tu wielkie łóżko z drewnianymi, rzeźbionymi oparciami. Wysokie okno zasłaniały długie aksamitne zasłony. Z sufitu zwisał pokryty grubą warstwą kurzu żyrandol, w którym wciąż tkwiły ogarki świec ze zwieszającym się z nich jęzorami zastygłego wosku. Obrazy na ścianach i łóżko też pokrywał kurz, a między żyrandolem i szczytem dużej szafy pająk utkał pajęczynę. Wszędzie jest pełno różnych plakatów oraz zdjęć. Jest wiele zdjęć mugolskich motocykli, a także kilka plakatów z mugolkami w bikini. Na ścianie jest zdjęcie czterech uczniów Hogwartu, stojących ramię w ramię i śmiejących się do obiektywu. Nie powiem dosyć przystojni. Wszędzie walają się kartki. Jakby ktoś tu czegoś szukał. Potter usiadł na łóżku z jakimś skrawkiem papieru.

— Co tam masz?

— List, mojej matki.

— Layla! Harry! — Usłyszeliśmy krzyki.

— Tu jesteśmy! — Krzyknął chłopak. Do pokoju wbiegli Ron i Hermiona.

— Co się stało?

— Obudziliśmy się i nie wiedzieliśmy gdzie jesteście.

— Tu byliśmy. — Powiedziałam wychodząc z pokoju.

Szłam korytarzem rozglądając się na boki. Trafiłam na pewne drzwi przebita do nich była wizytówka, a na niej ktoś napisał ładnym charakterem:

Nie wchodzić bez wyraźnego pozwolenia Regulusa Arktulusa Balcka

— Regulus Arktulus Black... R.A.B. To będzie on. — Mówiłam pod nosem. — Ej chodźcie tu!

I love you, you know that? | Draco MalfoyWhere stories live. Discover now