Part. 64

240 2 0
                                    

Pani Pomfrey chciała mnie jeszcze na chwilę zostawić w skrzydle szpitalnym. Siedziałam tutaj sama, ponieważ Draco jakiś czas temu wyszedł. Rodzicom Astorii została od razu wysłana sowa. Do moich prawdopodobnie też. Do skrzydła szpitalnego przybiegli przyjaciele.

— Na Merlina! Layla! — Przybiegli szybko do mnie. Dafne stała z spuszczoną głową.

— Dafne. Co jest? — Powiedziałam.

— Przepraszam cię znów za moją siostrę. Czasem mnie dosłownie zastanawia czy my na pewno mamy te same geny. Nie wiedziałam, że ona jest zdolna do czegoś takiego.

— Już ci kiedyś mówiłam, że to nie ty masz mnie przepraszać za swoją siostrę.

Do pomieszczenia znów ktoś wbiegł. Zobaczyłam moich rodziców. Podbiegli do mojego łóżka.

— Layla! Dziecko! Nic ci nie jest? Dostaliśmy list od Dumbledora i od razu się teleportowaliśmy.

— Jest okej.

— Idziemy teraz do dyrektora. Rodzice tej dziewczyny też tu są. — Dafne spojrzała na mnie kątem oka.

— Dobrze. — Rodzice wyszli. Zostałam z przyjaciółmi.

Pansy, Dafne i Blaise już poszli. Jestem sama. Przyszła pani Poppy.

— Wszystko jest dobrze, kochana. Możesz iść. — Posłała mi miły uśmiech, który odwzajemniłam. Pani Pomfrey poszła do innych pacjentów, a podniosłam się z łóżka. 

— Dowidzenia pani Pomfrey. — Powiedziałam gdy już wychodziłam.

— Dowidzenia, byle nie szybkiego. — Zaśmiała się, a ja z nią. Wyszłam za drzwi i je zamknęłam. W moją stronę szli rodzice z dyrektorem.

— Dzień dobry. — Przywitałam się gdy już byli blisko.

— Dzień dobry. — Odpowiedzieli jacyś ludzie. To chyba państwo Greengrass.

Kobieta jest dosyć wysoka ale to może przez szpilki, które ma na stopach. Ma niebieskie oczy i jest szatynką. Usta ma średnie. Ostre rysy twarzy sprawiały, że kobieta nie wyglądała przyjemnie. Ubrana była w czarną, przylegającą spódnice do kolan, wcześniej wspomniane szpilki równie czarne. Do tego biała koszula oraz równie czarna marynarka. Pomalowania nie jest mocno jak mogę wywnioskować to tusz do rzęs oraz czerwona szminka.
Mężczyzna jest wysoki. Posiada brązowe oczy, usta ma małe. Rysy twarzy ma łagodne. Jego włosy są koloru blond.  Ubrany jest podobnie do kobiety. Czarna marynarka, czarne spodnie od garnituru, biała koszula oraz czarne lakierki. Jedyną rzeczą jaką się różnili jest to, że mężczyzna ma jeszcze czarny krawat zawiązany pod szyją.

— Nazywam się Carlos, a to jest moja małżonka Andromeda. Jesteśmy rodzicami Astorii oraz Dafne. — Przedstawił się mężczyzna podając mi dłoń.

~ Czyli się nie myliłam. Są to rodzice sióstr Greengrass.

— Gdy dostaliśmy list od dyrektora teleportowaliśmy się tutaj od razu z pracy. Jesteśmy oburzeni zachowaniem naszej córki. Chcielibyśmy cię najmocniejszy przeprosić za jej zachowanie. — Dokończyła pani Greengrass.

— Dziękuję za przeprosiny lecz ja uważam, że powinna to Astoria przepraszać nie państwo. Lecz je przyjmuję. — Posłałam im miły uśmiech.

— Miło nam to słyszeć. — Odpowiedziała pani Andromeda również posyłając mi uśmiech. — Przepraszamy ale my musimy wracać. Dowidzenia.

— Dowidzenia. — Greengrass'owie odeszli, a z nimi Dumbledore. Została teraz z rodzicami.

— Layla, potrzebujesz czegoś?

I love you, you know that? | Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz