Part. 78

205 4 0
                                    

— O koleżaneczka przyszła się zabawić. — Uśmiechnęłam się zalotnie. Kucnęłam przed mężczyzna m szarpnelam w dół jego spodnie oraz bokserki. Ukazał się mały członek mężczyzny. Podniosłam się na proste nogi.

— Ty chciałeś się takim małym fiutem pieprzyć?

— Lala przegięłaś sobie.

Zaczął się do mnie zbliżać ale kopnęłam go w krocze przez co zwinął się z bólu i przewalił na ziemię. Stanęłam nad nim. Przyłożyłam buta do jego krocza i zaczęłam naciskac, a on jeszcze bardziej zawył z bólu. Zauważyłam jednego z jego kolegów jak się do mnie zbliża. Kopnęłam go w łydkę, zgiął się, wbiłam mu kolano w brzuch i również powaliłam. Trzeci zbliżył się do mnie z nożem w ręce. Wykonałam mu ostrze i szybko powaliłam. Zauważyłam wokół siebie zbiegowisko.

— Przedstawienie skończone!

Przedarłam się przez tłum i pobiegłam do swoich towarzyszy. Ronald i Hermiona patrzyli na mnie osłupieni. Nie widziałam Pottera ale spodziewam się, że miał minę jak przyjaciele.

— Wyszło dokąd idziemy? — Zapytałam.

— Do tej kawiarni nocnej. — Hermiona wskazała palcem budynek.

— To chodźmy.

Weszliśmy do środka i usiedliśmy do jednego z boksów. Akurat ja i Hermiona usiadłyśmy tyłem do drzwi. Brunetka ciągle zaglądała na drzwi. Podeszła do nas kelnerka, zamówiłam trzy cappuccino. Weszło jakiś dwóch podejrzanych typów, usiedli w boksie za nami. Kelnerka przyniosła nasze kawy. Swoją wypiłam niemalże duszkiem. Weasley wziął łyka swojej i się skrzywił.

— O Boże, to jest okropne!

Kelnerka to dosłyszała. Obrzuciła Rona posępnym spojrzenia. Podeszla do nowo przybyłych gości. Wyższy z nich zbył ją gestem ręki.

— Chodźmy stąd, nie zamierzam pić tego świństwa. — Powiedział Ron — Hermiono, masz mugolskie pieniądze, żeby zapłacić?

— Tak, wyjęłam wszystkie swoje oszczędności ze spółdzielni mieszkaniowej, zanim przybyłam do Nory. Założę się, że drobne są na samym dnie. — Dodała sięgając po torebkę.

Nagle ci dwoje mężczyzn wykonało identyczny ruch. Zanim się obejrzałam stali z różdżkami w gotowości. Pociągnęłam Hermionę pod ławkę. Zobaczyłam strumień czerwonego światła lecącego w twarz wielkiego blondyna, który osunął się na blok tracąc świadomość. Jego towarzysz nie wiedząc, kto rzucił zaklęcie wycelował różdżką w Weasley'a. Błysnęło i lśniące czarne liny omotały go od głowy po stopy. Kelnerka wrzasnęła i rzuciła się do drzwi. Następny błysk, zaklęcie odbiło się od okna i ugodziło kelnerkę, która upadła tuż przed drzwiami.

Expulso! — Ryknął śmierciożerca i jakiś stolik wyleciał w powietrze; siła eksplozji była bardzo mocna, zobaczyłam Pottera pod ścianą.

Petrificus totalus! — Krzyknęłam z ukrycia.

Śmierciożerca runął twarzą na przód, roztrzaskując filiżanki z cappuccino i cały stolik. Wyczołgałyśmy się spod ławki. Wytrząsnęłam kawałki szkła z włosów. Podeszłam do Harry'ego i pomogłam mu wstać. Zaczęłam się przyglądać nieruchomym mężczyznom.

D-diffindo. — Zająkała się Hermiona. Usłyszałam jęk bólu. Spojrzałam w stronę towarzyszy. Ronald miał rozdarte jeansy na kolanie i głębokie rozcięcie. — Oh, przepraszam, Ron, ręką mi zadrżała! Diffindo!

Harry, Ron i Hermiona podeszli do mnie.

— Powinienem go od razu rozpoznać, był na szczycie wieży, kiedy zginął Dumbledore.

I love you, you know that? | Draco MalfoyWhere stories live. Discover now