Part. 72

243 4 0
                                    

Chcę jak narazie pokazać wszystkim, że nic mi nie jest. Nie chcę by wyszła wieść, że byłam w ciąży. Dotarłam wraz z Pansy do Pokoju Wspólnego. Na kanapie siedział Blaise całując się z Dafne.

— No wreszcie! — Krzyknęła Pansy, a para się szybko od siebie oderwała. Dafne się cała zarumieniła.

— To nie tak. — Powiedziała szybko blondynka.

— Oh przymknij się i idziesz z nami. — Powiedziałam podchodząc do dziewczyny i łapiąc ją za rękę. Popchnęłam ją w stronę Parkinson. Pobiegłyśmy do pokoju i szybko się zamknęłyśmy wyciszając pomieszczenie.

— No już opowiadaj. — Mówiła podekscytowana Pansy.

— Co wam mam opowiadać?

— Jak z Zabinim? Zapytał cię już czy chcesz być jego dziewczyną?

Tak, jesteśmy trzema dorosłymi dziewczynami a zachowujemy się jak trzynastolatki. Ale no cóż, każdy ma w sobie trochę dziecka.

— Nie zapytał. Może temu, że przeszkodziłyście, debilki.

— No to na co czekasz szuraj do niego i zdobądź jego serce! — Krzyknęła Pansy.

— Zaciągnęłyście mnie tu by teraz kazać mi iść z powrotem do Zabiniego? — Zaśmiała się przewracając oczami.

— Tak. — Przyznałam razem z Parkinson.

— No już leć biegnij. — Zaczęłam ją pchać w stronę drzwi.

— No dobra, dobra tylko mnie nie pchaj już.

— Biegnij a nie gadaj. — Powiedziała Pansy podchodząc do nas. Dafne wyszła, a my zostałyśmy same. — Chcesz spać u nas?

— Jak mogę.

— Oczywiście, że możesz. Pójdę z tobą po ubrania.

— Wielkie dzięki, nie wiem co bym bez ciebie zrobiła. W sumie to bez was wszystkich. — Przytuliłam ją.

Wyszłyśmy z dormitorium. W PW nie było już Dafne i Blaise'a. Przeszłyśmy przez drzwi i skierowałyśmy się do portretu, który prowadził do aktualnie Malfoy'a pokoju. Liczyłam by chłopaka nie było w środku. Weszłyśmy powoli. Znów wiele rzeczy było porozwalanych. Weszłyśmy do sypialni, która całe szczęście była pusta. Na łóżku leżała rozrzucona pościel. Na miejscu, na którym zwykle spałam leży ten misiek, który dostałam od Malfoy'a. Ruchem różdżki sprawiłam, że moje rzeczy zaczęły układać się w kufrze. Podeszłam do łóżka i złapałam miśka w ręce. Zaczęłam mu się przyglądać aż w końcu go przytuliłam. Wyczułam, że jest popsikany moimi perfumami. W materiał wmieszał się również zapach Malfoy'a. Opadłam na łóżko trzymając pluszaka na kolanach.

— O nie, nie, nie, nie... — Mówiła Pansy patrząc na mnie. — Nie ma płakania po takim sukinsynie.

Zabrała mi pluszaka z rąk i rzuciła go za mnie na łóżko.

— Wychodzimy stąd. Rzeczy są spakowane. — Złapała mnie za rękę i zaczęła ciągnąć do wyjścia. Pospiesznie rzuciłam zaklęcie by moje rzeczy leciały za nami.

Po kilku minutach weszłyśmy do dormitorium Pansy, Dafne i aktualnie też mojego. Moje rzeczy wylądowały w szafie i w łazience. Siedziałam i rozmawiałam z Parkinson. Wieczór szybko nadszedł.

— Dafne wciąż się nie pokazała. — Powiedziała przyjaciółka.

— Może coś z tego będzie.

— Może i tak. — Pansy spojrzała na zegarek. — Już kolacja, chodźmy.

— Nie jestem głodna, Pansy.

I love you, you know that? | Draco MalfoyМесто, где живут истории. Откройте их для себя