°Pierwszy raz w łazience?°

2.4K 239 287
                                    

O ciężkim wypadku Kim Taehyunga dowiedziała się praktycznie cała szkoła, a sam winowajca nie szczędził w słowach będąc naprawdę dumnym ze swojego jakże czynu

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

O ciężkim wypadku Kim Taehyunga dowiedziała się praktycznie cała szkoła, a sam winowajca nie szczędził w słowach będąc naprawdę dumnym ze swojego jakże czynu. Jednak przyjaciele chłopaka mieli ochotę zrobić krzywdę sportowcowi, jak nie w szkole, to poza jej terenem. Nokaut Minchana, był poniżej pasa, tym bardziej kiedy to wszystko zrobił w tak nieczysty sposób. 

Taehyung uchylając swoje powieki, potrzebował chwili na otrzeźwienie, jednak słysząc głosy dwóch osób zerknął na dwie postaci, siedzące przy nim, jednak nie były one skupione na nim, a bardziej na sobie. Niebieskowłosy zaraz rozpoznał Jooheona i Changkyuna, którzy postanowili zatroszczyć się o stan Taehyunga. Tylko dlaczego woreczek lodu nie przebywał tuż przy jego obolałej głowy, a w ręku Changkyuna, który muskał ustami policzek Jooheona?! 

- Jesteś taki słodziutki - powiedział tuż przy uchu chłopaka, który na te słowa uśmiechnął się rozczulony pod nosem. - I taki niewinny - dodał, a Taehyung zebrało się automatycznie na wymioty. I to nie przez wstrząs mózgu, czy coś. Po prostu dwójka za bardzo przyssała się do siebie, kiedy on leżał według nich nieprzytomny. 

- Changkyun, jeśli wygrasz w następnym meczu, to ja i mój team będziemy cię dopingować, a przy okazji otrzymasz coś ode mnie - powiedział w jego stronę Jooheon. 

- A co takiego maluszku? - zapytał z delikatnym uśmiechem na ustach. 

- No mnie - odpowiedział jak gdyby nic. Taehyung otworzył szerzej swoje oczy, nie spodziewając się takiej bezpośredniej odpowiedzi ze strony Jooheona, ale co on się dziwił? Jooheon, zawsze miał do siebie to, że mówił prosto z mostu, czasem mądrze, a czasem totalnie bezsensu. Nikt nie winił go, ani nie obrażał, za jego niższy iloraz inteligencji. Co to, to nie. Changkyun z pewnością wszystkich by pozabijał. Ale Jooheon był tak uroczą istotą, że trudno było go nie lubić. Swoją uroczą i niewinną stroną, zawsze wprawił wszystkich w cukrzyce.

- Mój słodziutki maluszek - powiedział z zadowoleniem, chcąc wpasować się w usta Jooheona, jednak Taehyung nie zamierzał na to patrzeć, dlatego szybko podniósł się do siadu.

- Skończcie z tą miłością! - krzyknął, a jego krzyk wystraszył dwójkę, która podskoczyła, zaraz zwracając swoje oczy w jego stronę. 

- O! Obudziłeś się - ucieszył się Jooheon. 

- Tak i musiałem patrzeć na waszą gejowską miłość - skrzywił się krzyżując ręce.

- Sam jesteś gejem - zauważył nieco zdziwiony Kyun, a niebieskowłosy mimowolnie wywrócił oczami. 

- Jestem, jestem, ale to nie znaczy, że kiedy jestem umierający, to wy macie się do siebie kleić! Trochę szacunku dla służby zdrowia i pacjentów - powiedział pokręcając głową na boki.

- Ale nie byłeś umierający - szepnął nieco zmieszany Jooheon. - A my nie jesteśmy gejami, tylko przyjaciółmi - dodał, a Kim uniósł swoje brwi ze zdumieniem. 

Pamiętam o Tobie I,II,III | K.Th × J.JkWhere stories live. Discover now