°Na ratunek°

1.1K 150 88
                                    

Hwajoon szedł uliczkami miasteczka, obserwując każdy stragan z uwagą

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Hwajoon szedł uliczkami miasteczka, obserwując każdy stragan z uwagą. Nie czuł się dobrze z tym, że książę kazał mu zrobić sobie wolne. Nie był przyzwyczajony do odpoczynku. Od zawsze ciężko musiał pracować.
Myśli o księciu Raejinie, nie opuszczały jego głowy. Czy zakochanie się w nim było czymś złym? Nie chciał na to w taki sposób patrzeć, ponieważ czuł, że jest mu potrzebny. Nie chciał patrzeć na konsekwencje tej miłości, nie ważne co może dla nich przynieść przyszłość. Ta miłość mogła ocaleć jedynie, gdy pozostanie nie ujawniona.

Zatrzymał się przy jednym straganie, gdzie starszy mężczyzna sprzedawał biżuterię. Przyglądał różne rzeczy, które przykuwały jego uwagę, jednak największą uwagę przykuła mu broszka w kształcie lilii. Uśmiechnął się delikatnie, trzymając ją w swoich dłoniach. Bez namysłu zakupił rzecz, którą pragnął podarować księciu w dniu jego urodzin. Miał nadzieję, że mu się spodoba.

Minął dopiero kwadrans, od kiedy zostawił księcia Raejina w domu lorda Lee, jednak nie potrafił dłużej cieszyć się odpoczynkiem. Schował broszkę do kieszeni, by udał się z powrotem do domu lorda Lee. Gdy wszedł na dziedziniec, udał się do innej części domu lorda, przechadzając się wokół tarasu. Nie chciał przeszkadzać księciu w jego rozmowie, dlatego wolał poczekać na zewnątrz.

Przechodząc obok wielu komnat, zatrzymał się czując nieprzyjemny odór. Zasłonił dłonią swój nos, by podejść do drzwi, z których wyczuwał odór. Rozsunął powoli drzwi, a jego oczy otworzyły się szerzej na widok jaki zastał w pomieszczeniu. Widząc młodą dziewczynę z podciętym gardłem oraz starszego mężczyznę w podeszłym wieku, poczuł prawdziwy niepokój o życie jego księcia.

Szybko pobiegł, przeszukując każde z pomieszczeń. Nie wiedział dokąd zabrano księcia i to było jego wielkim błędem. Niepotrzebnie zostawiał go samego i słuchał jego rozkazu. Serce biło mu niebezpiecznie szybko na myśl, że Raejinowi może coś w tej chwili grozić.

- Wiele razy słyszałem, że następca tronu jest nieskazitelną pięknością i długo czekałem na ten moment, by móc cię poznać. Nie zawiodłem się, teraz mnie szybko nie opuścisz, Raejinie - powiedział tuż przy uchu księcia, gdzie wgryzł się w płatek jego ucha. Raejin zapłakał bezsilnie, nie mogąc nawet powstrzymać tego wszystkiego. Wzdrygnął się na jego czyn, odczuwając odruchy wymiotne. - Poczujesz mnie - mruknął, przyciskając swoje krocze do uwydatnionych pośladków księcia.

- Jesteś nienormalny! - krzyknął, nie mogąc uwierzyć, że coś takiego go spotyka. Poczucie twardego przyrodzenia mężczyzny doprowadzało go do strachu, ponieważ nie chciał, aby ktokolwiek dotykał go i zmuszał do aktu cielesnego. - Zostaniesz za to ukarany - powiedział próbując dotrzeć do rozsądku mężczyzny, który zaśmiał się w rozbawieniu rzucając go z powrotem na materac. Opaska zsunęła się z jego oczy, a on cały drżąc, podparł się na swoich dłoniach, by odwrócić się jego stronę. Żałował, że to zrobił, gdyż poczuł palące uderzenie w twarz. Uderzenie spowodowało, że bezwładnie opadł na materac, a krew powoli sunęła się po jego wardze. - Proszę cię, zostaw mnie - spojrzał ze strachem w jego oczy.

Pamiętam o Tobie I,II,III | K.Th × J.JkWhere stories live. Discover now