Rozdział III 31.09.1939r.

185 15 6
                                    

Minął miesiąc od wydarzeń z pierwszego września. W tym czasie Gil zdążył się zaprzyjaźnić się z Harrym i Jayem, oraz zaprosić ich dwójkę i Carlosa na imprezę, którą organizował wraz ze swoją siostrą Umą, która, żeby nie być gorszą zaprosiła do siebie Mal I Evie. Aktualnie białowłosy szykował siebie i Starego na imprezę, a Jay i Harry czekali na niego w salonie. Na szczęście matki młodszego nastolatka nie było w domu, więc chłopak mógł swobodnie wyjść na przyjęcie. Tymczasem Jay z Harrym zdążyli się już niecierpliwić.

-Jak można się tak długo szykować?-niecierpliwił się Jay

-No właśnie! On robi sobie make-up, czy co?-odparł Harry

-Już jestem!-zawołał Carlos z progu swojego kąta trzymając na rękach psiaka

-No nareszcie!-zawołał długowłosy

-Czemu ty zawsze musisz się tak długo szykować? Malować se twarz musisz czy co?-powiedział czarnowłosy akcentując słowo "zawsze"

-Słuchaj ja muszę wyszykować siebie i Starego.

-Ale ty się zawsze...

-Dobra dosyć!!! Chodźmy na imprę. Pewnie będzie mało jedzenia jak to w czasach okupacji, ale panienek na pewno będzie sporo.-powiedział Jay

-Stary, a ty w kółko tylko o jednym.-odpowiedział  mu Carlos

-Dobra chodźmy już.-powiedział Harry. Po czym poszli na imprezę.

~~~~~~

Mal siedziała przy stoliku i piła sok, który jakimś cudem zdobyli Umą z Gilem i rozmawiała z turkusowowłosą oraz Evie.

-Uma. Wiesz kiedy przyjdą ci pozostali goście?-spytała blondynka

-Nie wiem Gil mi nie mówił o której mają przyjść.-odparła zagadnięta nastolatka

Uma jest ciemnoskórą amerykańską lubiącą turkusowe kolory, więc miała pomalowane włosy na taki kolor. Do tego w tej samej kolorystyce były jej stylizacje z dodatkiem frędzli.

-Ej, dziewczyny! Nie przejmujmy się czy Chłopaki przyjdą czy nie, ważne, żeby się dobrze bawić.-powiedziała Evie

W tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi.

-Ja otworzę!-wrzasnął Gil

-Nie, bo ja otworzę!-krzyknęła Uma

Evie spojrzała na Mal.

-Jak dzieci.-powiedziała niebieskowłosa że śmiechem. Mal westchnęła ciężko. W tym czasie do pomieszczenia weszło trzech chłopaków. Jednego z nich Mal zdążyła już spotkać.

-Hej.-powiedziała oschle i wybiegł na dwór

Nastała cisza.

-Poznajcie się Mal, Evie, Uma. To są Jay, Harry, Carlos. Chłopaki...

-Gil! Cicho bądź! Nie widzisz, że Mal zwiała!-wrzasnęła turkusowowłosa

-To niech ktoś z nią pogada.-powiedział blondyn

-Ja się nie nadaje do takich rozmów.-mruknął Jay

-Ja też nie.-powiedział Harry

-Evie?-zapytała turkusowowłosa

-Ja już próbowałam z nią rozmawiać.

-I co?

-I nic mi nie powiedziała.

-No dobra to Carlos może ty pójdziesz?-spytała Uma

-Czemu ja? Gil nie może?

-On się do tego nie nadaje.

-No dobra, idę.-powiedział białowłosy i wyszedł na taras rozglądając się za blondynką, gdy nagle usłyszał czyiś płacz. Podszedł tam i, zauważył zapłakaną nastolatkę.

-Ej! Co jest?-spytał chłopak

-Co cię to obchodzi?!-krzyknęła Mal

-Chcę Ci pomóc.

-Nikt mi nie może pomóc!

-Może jednak...

-Nie! Żeby mi pomóc musiałbyś zmienić moich rodziców, którzy chcą, żebym była idealna i mają w kółko jakieś wymagania!

-Czyli rodzice są problemem?

-Tak, a co?

-U mnie jest gorzej.

-U mnie jest najgorzej, uwierz.

-Nie to u mnie jest najgorzej. Matka, każe mi pracować, a sami nic nie robią. Do tego jeszcze mnie bije.-westchnął i poczuł jak łzy napływają mu do oczu-I to tak do krwi.-dodał smutno.

-No to faktycznie masz gorzej.-powiedziała Mal uśmiechając się smutno-Mogę cię przytulić?-zapytała

-Jasne odparł chłopak uśmiechając się lekko

Przytulili się, a każde z nich poczuł przyjemne mówienie w brzuchu.

🔫Na wojennej ścieżce🔫 ❤️~Marlos~~Huma~~Descendants~~Kamienie Na Szaniec~❤️Where stories live. Discover now