Drogą idzie kilkunastu młodych ludzi. Mal wzdycha. Evie idzie z głową spuszczoną w dół. Cicho płacze. Carlos, Jay i Harry patrzą na nieżywego Tadeusza siedząc na wozie. Morro wraz z Benem idą obok wozu z lewej strony, a Uma po drugiej stronie. Za wozem idą pozostali chłopcy. Wszyscy są smutni. Zabito ich wzór do naśladowania. Kogoś na kogo mogli liczyć. Zawsze i wszędzie. Kogoś kogo nie da się zastąpić.
-To okropne co się stało.-powiedziała Mal
-No. Cholerni Niemcy. Mam nadzieję, że dostaną kiedyś takiego kopa w tyłek, że się nie pozbierają.-powiedział Carlos
-Słuchajcie. Ja tego nie wybaczę. Nie wybaczyłam śmierci Rudego, Alka, Buzdygana, to tego też nie wybaczę. Nie ma mowy! Szkopy poczują co to znaczy zadrzeć ze mną!-krzyknęła Uma
-Ciszej bądź.-syknęła Mal
-Dlaczego Bóg zabrał nam ich?-spytała Evie. Trochę już płakała.
-Bo Bóg jak zrywa kwiaty to zabiera te najpiękniejsze. Czy jakoś tak.-powiedziała Mal
-Takich ludzi już nigdzie nie znajdziemy.-powiedziała Mal i rozpłakała się. Potem Uma. Chłopaki najpierw udawali, że nie płaczą, ale potem nie wstydzili pokazać łez.
-Teraz musimy trzymać się razem. Bardziej niż kiedykolwiek.-powiedział Morro
-Mądrze gadasz.-powiedział Jay
-To co teraz z nami będzie?-spytała Mal
-W sensie?
-Kto obejmie dowódstwo nad nami?
-Serio Mal? Teraz o tym gadasz?
-Faktycznie to nie na miejscu.
~~~
Wszyscy weszli do kryjówki.
-Jak akcja?-spytał Orsza nie patrząc na grupę zeospaczonych młodych ludzi.
-Zośka... nie żyje.-wymamrotał Anoda.
-Żartujesz? Jeśli to Twój kolejny świetny dowcip Anoda to...
-Nie żartowałbym w takiej sprawie.-powiedział chłopak
-Poinformuję naczelnika. Trzeba będzie go pogrzebać. Godnie. Tak jak zasłużył.-powiedział Orsza, a potem wstał z krzesła.
-A my?-spytała Mal
-Powiedźcie o wszystkim jego rodzinie.-powiedział Orsza, a potem odszedł.
-Nadal nie dowierzam w to co się stało.-powiedziała Evie
-W to się nie da uwierzyć.-mruknęła Mal
-No dobra. Teraz musimy być silni. Musimy się z tego jak najszybciej otrząsnąć i walczyć dalej. Polacy nas potrzebują.-powiedział Morro
-Mądrze gadasz, ale najpierw musimy uczcić Alka, Zośkę i Rudego. Tak jak nikt nie został uczczony.-powiedziała Mal
-Racja.-powiedziała Evie
-Ja też się zgadzam.-powiedziała Uma
-Ktoś ma jakiś pomysł.-spytał Anoda
-Może to odłożymy na kiedyindziej. Teraz nie da się myśleć.-powiedział Carlos
-Racja. To co? Idziemy do domów?-spytała Mal
-Tak.-szepnęła Evie. Wszyscy rozeszli się do swoich mieszkań. Jutro rodzina Zośki miała się dowiedzieć o tym co się stało.
~~~
Hejka! Oto kolejny rozdział. Znowu smutny. 😭 Teraz zapewne będzie przerwa w rozdziałach w tej książce. Może wstawię jeszcze parę, ale to już nie dziś. ❤️💕
Buziaki 😘
_Wicked_descendants_ ❤️
![](https://img.wattpad.com/cover/209143343-288-k292976.jpg)
YOU ARE READING
🔫Na wojennej ścieżce🔫 ❤️~Marlos~~Huma~~Descendants~~Kamienie Na Szaniec~❤️
FanfictionPewnego dnia, kiedy wszyscy mają iść do liceum, albo do szkoły niespodziewanie wybucha II wojna światowa. Jak bohaterowie poradzą sobie w nowej rzeczywistości? Miłość Przyjaźń Cierpnienie Ból Walka Szczęście Radość Śmierć Z tym wszystkim będą musiel...