Rozdział XXXV 30.03.1943r.

82 8 9
                                    

Dla Kaja7555♥️ i dovevsp♥️

Z pozoru był zwykły, normalny dzień.

Trzydziesty marca.

Nic w tym dniu nie ma niezwykłego.

Nie ma wtedy żadnego święta ani nic.

A jednak.

Ten dzień był inny niż wszystkie.

W szpitalu na ul. Nowogrodzkiej leżał chłopak z raną po postrzale.

Nie miał szans na przeżycie.

Na początku myślał, że śmierć ominie go tym razem.

Że będzie miał szczęście.

Jednak bardzo się mylił.

Był już gotowy na śmierć.

Wyczekiwał jej.

Od trzech dni ból brzucha nie ustawał.

A mimo to na twarzy młodzieńca malował się uśmiech.

Niesamowite co?

Być na łożu śmierci i się uśmiechać.

Z resztą on praktycznie cały czas się uśmiechał.

Rzadko kiedy uśmiech schodził mu z twarzy.

Ostatni raz nie uśmiechał się wtedy kiedy aresztowano jego matkę.

Ale trudno się temu dziwić w końcu to jego matka, którą kochał i która go wychowała.

A teraz.

Teraz leżał w szpitalu.

Ale nie był sam.

Wraz z nim była Evie, Uma, Harry, Gil, Ben i pozostali przyjaciele.

Tylko bał się jednego.

Bał się zostawić Evie.

Niby zostają z nią przyjaciele, ale to nie to samo.

Nie będzie mógł jej chronić.

Nie będzie mógł jej uratować przed łapanką.

Chciał jednak, żeby z kimś ułożyła sobie życie.

Żeby nie płakała z powodu jego śmierci.

Wiedział też, że odwalił swoją robotę najlepiej jak umiał.

I zrobił wiele. Bardzo wiele.

Ludzie często go wychwalali, a on zastanawiał się co jest w nim takiego nadzwyczajnego.

Cały czas pracował nad swoim charakterem.

A teraz?

A teraz już zamykał oczy i odchodził do lepszego świata.

Zdążył tylko powiedzieć Evie, że ją kocha.

I tu nasuwa się pytanie: czemu? Czemu Bóg zabierał takich ludzi?

Dlaczego los tak chciał?

Czy gdyby odbito Rudego za pierwszym razem te wydarzenia nie miałyby miejsca?

Czy zasłużył na to, żeby ten Niemiec go zabił?

Sporo tych pytań.

A na razie nie widać na nie odpowiedzi.

Niestety.

Oto w tej opowieści umarł pierwszy człowiek, który pokazywał, że można pięknie żyć.

Cały czas walczył że strachem.

Bał się strzelać do Niemców.

Naprawdę!

Rozmawiał chyba z każdym. Nawet z Jezuitą.

Jednak za każdym razem gdy miał strzelić do niczego niespodziewającego się człowieka czuł niepokój.

I trudno się dziwić.

Natomiast co działo się po śmierci Alka?

Można to opisać w dwóch słowach.

Krzyk i łzy.

Zwoimi krzykami Evie przywołała lekarza.

Niestety on potwierdził to co się stało.

Alek zmarł.

Niestety.

Jednak ta historia jeszcze się nie skończyła.

Historia jeszcze trwa i będzie trwać.

Aż do maja 1945r.

Ale czy wszyscy dożyją tej daty?

Czy tego dnia jeszcze ktoś umrze?

Zobaczymy.

Jedno jest pewne.

W tej historii nie spotkamy już wysokiego chłopaka o wzroście prawie dwa metry.

Bo odszedł na wieczną wartę.

~~~

Hejka! Oto kolejny rozdział. Tym razem taki refleksyjny. Mam nadzieję, że mimo tego, że był strasznie smutny to Wam się podobał.❤️

Buziaki 😘

_Wicked_descendants_ ❤️

🔫Na wojennej ścieżce🔫 ❤️~Marlos~~Huma~~Descendants~~Kamienie Na Szaniec~❤️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz