Rozdział LI 26.09.1943r.

46 7 0
                                    

Dwudziesty szósty września. Dzisiaj miała się odbyć akcja Wilanów. Akcją dowodził Giewont. Mal i Evie znajdowały się w grupie "Posterunek I". Jay z Carlosem byli w grupie "Streifa". Harry i Uma byli w grupie "Ubezpieczenie I", a Gil z Benem w grupie "Ubezpieczenie II". Wszyscy przed godziną dwudziestą przyjechali na miejsce tramwajami. Niby miała być poważna akcja, ale Harremu nie przeszkadzało to w dowcipkowaniu.

-Uma! Zobacz jak tańczę!-krzyknął na cały tramwaj. Turkusowowłosa zaczerwieniła się ze wstydu.

-Harry zamknij się.-syknęła, jednak Harry nadal wykonywał swój dziwaczny taniec.-Tak. Wspaniale tańczysz.-pochwaliła go dla świętego spokoju.

-Dziękuję. Ach dziękuję.-Harry zaczął przesyłać Buziaki wszystkim w około, a Uma próbowała udawać, że nie zna Harrego.

"I ja mam z nim wytrzymać na akcji."-myślała rozgoryczona. Na szczęście udało im się dojechać zanim Uma z wściekłości rozsadziłaby cały tranwaj przez swoją wściekłość.

-Zabierz tego pacana ode mnie.-powiedziała podchodząc do Mal.

-Przykro mi, ale nie mogę. Za to ja będę miała komplementującego Evie Anodę w roli głównej.-powiedziała Mal

-Współczuję. Masz zdecydowanie gorzej.

-A! Bym zapomniała. Zapytałaś się Anody o wiesz co?

-Nie. Nie mam jak go złapać, a nie podejdę chyba do niego jak stoi z Evie.

-Racja. Racja.

-Dziewczyny! Co Wy tu jeszcze robicie? Musicie już iść do swoich grup.-usłyszały głos Giewonta.

-A tak. Już idziemy.-powiedziała Mal.-To pa. Życz mi powodzenia. Mam nadzieję, że wytrzymam.

-Jasne. Powodzenia życzę.

-Dzięki.-powiedziała Mal i obie dziewczyny rozeszły się do swoich grup.

-Mal jak wyglądam?-spytała Evie

-Jak dla mnie dobrze.-powiedziała Mal. To była prawda. Evie prezentowała się świetnie w niebieskiej skórzanej kurtce, czarnych skórzanych spodniach i... trampkach na wysokiej platformie.

-Skąd masz kurtkę?-spytała Mal, gdyż nigdy nie widziała w szafie Evie takiej kurtki.

-Znalazłam ją przed drzwiami. Spałaś akurat. Była w torebce na prezenty. W niej była kartka w której napisane było, że to dla mnie. Jak myślisz. Ta osoba musi mnie dobrze znać no nie?-spytała Evie

-Tak. Tak.-odpowiedziała Mal, a po chwili pomyślała:"Uwaga! Uwaga! Od dzisiaj Anoda wchodzi na nowy poziom podrywów. Będzie zostawiać prezenty dla Evie. Brawo! Brawo! Świetny pomysł. W ten sposób Evie na pewno się już teraz z Tobą orzeni."-myślała sarkastycznie.

~~~

-Kiedy ten goniec przyjdzie. Nogi mnie już bolą, a już jest dwudziesta druga.-jęczał Jay.

-Cicho.-skarcił go Carlos.

-A jeszcze ten karabin...

-Ruszamy.-chłopaki po usłyszeniu głosu Morro od razu poderwali się z miejsc. Mieli ostrzeliwać Nuieckich wartowników przy okazji ich zaskakując. Niestety nie udało im się. Strzelano na oślep. Nikt nikogo nie widział. Wreszcie Jay i Carlos dostali rozkaz rzucania butelek zapalających, ale, żeby to zrobić musieli dostać się na drugą stronę. Szybko się przekradł i rzucili tam butelki. Dzięki temu żandarmi było widoczni i udało się przełamać ich zaporę.

~~~

-Jak Wam idzie?-spytała Mal

-Tak samo jak wcześniej.-usłyszała czyiś głos. W ciemności jednak nie zdołała zobaczyć kto to.-Już.

-Idziemy.-usłyszała głos Kołczana. Mal ruszyła się z miejsca. Evie też próbowała lecz nogi ją bardzo bolały, bo od godziny kucała. Chwiejnym krokiem dotarła do ogrodzenia.

-Pomogę Ci.-usłyszała głos Anody
Chłopak pomógł przestać się jej przez ogrodzenie. Dzięki temu wysiłkowi dziewczyną rozruszała nogi i mogła sama już pobiec. Jednak tylko Mal i dwóm innym osobom udało się dostać do posterunku i obezwładnić policjantów. Pozostali zostali na zewnątrz. Rzucili butelki zapalające. Nie zapaliły się. Rzucono filipinkę. Było to drastyczne w skutkach. Jeden zabity i jeden ranny. Zaczęto walczyć. W trakcie tej walki kolejne dwie osoby zostały ranne. Potem do wali dołączyli Długi i Sem. Evie przypomniała sobie, że ma w kurtce granat. Wyjęła go i odbespieczyła tak jak uczył ją kiedyś Alek. Rzuciła w kierunku niemieckich strzałów. Udało się! Zdobyto posterunek!

-Kto rzucił granatem?-rozległo się pytanie

-No...ja.-wymamrotała Evie

-Evie jesteś wielka!-wykrzyknął Anoda

-Teraz to odkryłeś?-spytała sarkastycznie Mal wychodząc z posterunku.

Potem załadowano siedmiu rannych i pięciu zabitych do ciężarówki, a następnie odjechali po drodze zabierając ludzi z kolejnej grupy.

~~~

Hejka! Oto kolejny rozdział. Mam nadzieję, że Wam się podoba. Tym razem opisałam tu akcję Wilanów
Różni się tylko zakończeniem, gdyż bitwa nie zakończyła się Evie rzucającą granatem. Opócz tego w rzeczywistości nie było tam postaci z Następców. 😊❤️ Teraz książkę będę pisać na podstawie książki "Zośka i Parasol". 💜Będą tu oczywiście też różne moje pomysły, żeby nie było tu tylko samych akcji. Przecież na wojnie życie prywatne też istniało. 😊💕 Jak myślicie? Czy Mal dobrze twierdzi myśląc, że za prezentem dla Evie stoi Anoda? 🤔 Piszcie w komentarzach. 😊💕😃

Buziaki 😘

_Wicked_descendants_ ❤️

🔫Na wojennej ścieżce🔫 ❤️~Marlos~~Huma~~Descendants~~Kamienie Na Szaniec~❤️Where stories live. Discover now