Rozdział LX 22.03.1944r.

39 8 0
                                    

Uma próbowała wydostać siebie i Harrego z kuchni po tym jak Jay i Morro ich zamknęli. Oczywiście na marne.

-Widzisz?! To przez Ciebie musimy siedzieć tu zamknięci!-krzyczała Uma

-Przeze mnie? Gdybyś że mną porozmawiała jak normalny człowiek nie musiałabyś siedzieć zamknięta.-odpowiedział Harry

-Aha... Czyli to moja wina?

-Możemy pogadać?

-Niby o czym?

-A o tym, że się w Tobie zakochałem.-powiedział Harry. Uma stająca tyłem do Harrego obróciła się

-Co?-spytała zdziwiona

-No tak...

-Ale jak...?

-No normalnie wiesz? Zakochałem się w Tobie i już. Przykro mi, ale nie umiem zmieniać uczuć.-powiedział Harry

-To dlatego zachowywałeś się jak wariat?-spytała Uma

-No... tak.

-Słuchaj Harry. Ja lubię Cię. Naprawdę. Ale zrób coś że swoim wariactwem.-powiedziała Uma

-Eeee... To znaczy?

-No. Przestań zachowywać się jak wariat. Wtedy zastanowię się nad tym czy z Tobą być.

-Zmienię się. Obiecuję. Będę najcudowniejszym człowiekiem na całej planecie.-powiedział Harry.

-No na to bym nie liczyła.-mruknęła pod nosem Uma.

-Co?-spytał Harry

-Nic nic.-odpowiedziała Uma

-To jak? Zgoda?-spytał Harry

-Zgoda.-odpowiedziała Uma

-No nareszcie pogodzeni!-wykrzyknął Jay wbiegającą do kuchni. Oczywiście wcześniej otworzył drzwi. Za nim wszedł Morro.

-Czy to był pomysł?-spytała Uma

-Eeee... Mój.-powiedziała Mal wchodząc do kuchni. Za nią weszli Carlos, Anoda i Evie.-No musiałam jakoś Was wszystkich pogodzić. Dlatego wymyśliłam pomysł, żeby zamknąć Was w jednym pomieszczeniu.

-Super pomysł. Naprawdę.-powiedziała sarkastycznie Uma.

-Ej! A pomiętacie akcję w Sierczychach?-spytał Carlos

-Taaa... Zakończyła się śmiercią Zośki.-mruknęła Mal

***

20.08.1943r.

Trzydziesty paru harcerzy było już przy posterunku. Dowodził Zośka. W ręku trzymał swój stary pistolet.

-Co Ty z tym złomem?-spytał go Katoda

-Przezwyczaiłem się.-powiedział Zośka po czym dodał.-Anoda, Katoda, okna.

Dwóch chłopaków wybiegło z kryjówki. Biegli w pochyłym biegu. Dobiegli do okien strażnicy i rzucili granaty. Wybuchł pożar. Wszyscy pozostali rzucili się do biegu. Zośka biegł pierwszy. W pewnym momencie coś trafiło go w pierś. Coś czyli pocisk. Zawrócił i pobiegł przed siebie. Jay rzucił się za nim. Niestety. Nie udało się go już uratować. Zginął jak zwykły żołnierz. Chodź żołnierzem był niezwykłym. Dla niego wojsko było tylko formą walki. Bo wiedział, że walka może być w różnych formach.

***

-Oj tak. Nasza paczka maleje. Nadal nie wiadomo co się stało z Maćkiem.-powiedziała Evie

-Może jak się skończy wojna to się dowiemy.-powiedział Jay

-Tak? A to znaczy kiedy?-spytała Uma

-A, bo ja wiem.

-Najpierw Alek i Rudy. Potem Zośka. Jeszcze później Maciek. Mam nadzieję, że nikt więcej już nie zginie.-powiedział Ben

-Racja. Ale wiecie co? Czuje, że to co robimy to za mało. Musimy robić więcej.-powiedziała Mal

-Czyli?-spytał Morro

-Jeszcze nie wiem co to miałoby być, ale coś wymyślę.-powiedziała różowowłosa

~~~

Hejka! Oto kolejny rozdział. Mam nadzieję, że Wam się podoba.❤️❤️

Buziaki 😘

_Wicked_descendants_❤️

🔫Na wojennej ścieżce🔫 ❤️~Marlos~~Huma~~Descendants~~Kamienie Na Szaniec~❤️Where stories live. Discover now