Rozdział XLIV 06.06.1943r.

53 8 2
                                    

Dzisiaj Mal, Zośka i inni mieli wysadzić most i przy okazji zdobyć trochę broni. Niestety. Wszystko szło źle. Najpierw opóźnienie, a potem oficer-obserwator nie mógł się zdecydować czy robić czy nie robić. Przez te błędy nie zdążyli zdobyć broni. Pociąg wraz z czołgami przejechał sobie spokojnie most.

-Trudno. Będziemy wysadzać sam most.-powiedział Zośka, lecz złość w nim kipiała.

Miny nie wysadziły całego mostu. Wysadziły w nim tylko dziurę.

"Przecież tą dziurę Niemcy zalepią w przeciągu dnia"-myślała wściekła Mal. Nie wiedziała jednak, że to nie koniec walk. Wszyscy powsiadali do aut oprócz niej, Maćka, Felka i Grubego. W czwórkę ubezpieczali akcję.

-Uważaj na siebie.-powiedział jej wcześniej Carlos

-Spokojnie. Nic mi się nie stanie. Przecież nic się nie wydarzy.-powiedziała Mal

Nie wiedziała jak bardzo się myli.

Teraz stali w czwórkę. Nadal nie zauważyli, że czas ubezpieczania minął. Nagle nadjechał wóz z Szkopami i żandarmerią. Maciek to zauważył i krzyknął:

-Uwaga!

Całą czwórką skoczyli do rowu. Wtedy poleciało sześć pocisków. Jeden z nich trafił Grubego, który spadł do rowu. Mal, Felek i Maciek pobiegli w kierunku pola zboża. Mal w pewnym momencie zauważyła, że nie ma z nimi Andrzeja. Chłopaki chyba też się zorientowali w sytuacji, bo obrócili się w kierunku Niemców i zaczęli strzelać. Mal zrobiła to samo. Niestety. Po paru strzałach pistolet Maćka się zaciął. Mal zaczęła mu pomagać próbując odblokować zamek. Bez skutku. Kiedy zauważyła, że nie uda jej się nic zrobić postanowiła pomóc Felkowi, który jako jedyny strzelał, ale nagle została pociągnięta przez Maćka. Upadła na ziemię i zaczęła się czołgać za chłopakiem. Po chwili byli już poza zasięgiem Niemców. Udało im się. Z dalekiej odległości obserwowała Felka, którego zostawili. Jakimś cudem udało mu się wybić żandarmerię i teraz chyba biegł w kierunku Grubego, którego zostawili.

"Cholera."-pomyślała fioletowowłosa, gdy zobaczyła kolejną żandarmerię. Teraz dla Felka nie miało sensu biec do Grubego. Zaczął biec w kierunku pola zboża. Jednak żandarmi bali się pistoletu Felka. Zaczęli ciskać w jego stronę granaty.

"O nie!"-jęknęła Mal w duchu. Chłopak zdążył zranić żandarma i zjeść oraz zakopać swoje dokumenty. Kiedy lekarz badał i opatrywał żandarmów. Mal i Maciek podbiegli do Grubego. Niestety. Już nie żył. Strzał okazał się śmiertelny.

-Chodź Mal. Nic tu po nas.-powiedział chłopak po czym oboje oddalili się biegiem.

~~~

-Gdzie oni są?-zadawała pytanie Evie raz po raz.-Mieli pojechać z nami.-dodała

-A Mal mówiła, że nic się nie wydarzy.-powiedział Carlos

Wszyscy denerwowali się coraz bardziej z każdą minutą.

-Jesteśmy!-Evie usłyszała krzyk Mal. Podbiegła do niej i ją uścisnęła.

-A gdzie Felek i Gruby?-spytał Zośka

-Oni...-zaczęła Mal po czym zagryzła wargę, żeby się nie rozpłakać.

-Nie żyją.-dokończyła sama Evie. Wszyscy posmutnieli. Ten dzień był okropny. Nieudana akcja i śmierć dwójki cenionych ludzi. Gorzej być już nie mogło.

A może jednak mogło?

~~~

Hejka! Oto kolejny rozdział. Podoba Wam się? 🤔 Tym razem taki smutny. 😭 Zdradzę Wam tyle, że Maciek się jeszcze pojawi. Może nie w najbliższym czasie, ale jednak. ❤️To będzie tak jakby nowa postać.

Buziaki 😘

_Wicked_descendants_ ❤️

🔫Na wojennej ścieżce🔫 ❤️~Marlos~~Huma~~Descendants~~Kamienie Na Szaniec~❤️Onde histórias criam vida. Descubra agora