Rozdział XX 11.02.1942r.

74 9 6
                                    

Była godzina szósta rano. Evie wraz z Alkiem chodzili wokół pomnika Kopernika. Od kilku dni planowali zdjąć płytę zasłaniającą Niemiecki napis. Teraz okoliczności były dla nich sprzyjające. Na placu nie było żadnego szkopa. Było też mało ludzi.
Szczęście sprzyja odważnym. Może tym razem też tak będzie.

-Na górze śruby są słabo zakręcone. Ty je odkręcisz, a ja zajmę się tymi u dołu.-powiedział Alek

-Jasne.-powiedziała Evie po czym spojrzała na górę. Było wysoko, ale na pewno da sobie radę. Musi. Zaczęła się wspinać. Niestety nie było to takie proste jak to się jej zdawało. Pomnik był śliski i nie dawała rady się wspiąć. W tym czasie Alek zdążył odkręcić dwie śruby u dołu. Spojrzał w górę by zobaczyć jak radzi sobie Evie. Okazało się, że dziewczyna nie dawała rady że wspinaczką.

-Czekaj!-zawołał, ale Evie nadal nie zaprzestawała prób wspinaczki. Chciała udowodnić chłopakowi, że coś potrafi. Jednak nie przewidziała tego, że chłopak sam zdejmie ją z pomnika.

-Pilnuj czy nie ma szkopów. Ja zdejmę te śróby.-powiedział chłopak. Evie kiwnęła głową. Była wściekła, że nie udało jej się wspiąć. Wyszła w ten sposób za nieudolną. Nagle usłyszała huk i została pociągnięta za rękę i mocno szarpnięta. Zaczęła biec po to, żeby się nie przewrócić. Zauważyła, że to Alek ją pociągnął. Czyżby szkopy ich goniły? Schowali się za ścianą budynku. Zapadła cisza.

-Jak sytuacja?-spytała Evie

-Nikogo nie ma. Wygląda na to, że szczęście nam sprzyja.-chłopak obrócił się i uśmiechnął do niej.

-To co robimy?-spytała niebieskowłosa

-Zabieramy płytę.-powiedział Alek. Wyszli zza budynku, a następnie cichym krokiem skierowali się w kierunku płyty. Wzięli ją, a potem wynieśli dalej i zakopali w śniegu. Na początek tyle powinno wystarczyć.

~~~

Carlos z Benem od jakiegoś czasu byli w Warszawie. Obydwaj obserwowali Mal, która wraz z Rudym i Jayem stęplowała budynki kotwicą.

-Kiedy zamierzasz się ujawnić?-spytał Ben

-Najlepiej byłoby szóstego maja. Wtedy są jej urodziny.-odpowiedział Carlos

-Mam nadzieję, że wiesz co robisz.

-Spokojnie. Wiem co robię, ale jednak będzie musiał do kogoś pójść.

-Do kogo?

-Wiem, gdzie mieszka Evie. Ona nie ma najmniejszą styczność z Mal na akcjach.

-Zwłaszcza, że ostatnio się pokłóciły.-powiedział Ben

-Niestety, ale u niej możemy się zatrzymać.-powiedział Carlos

-Dokładniej to u tego kogoś u kogo mieszka.

-Mam adres.-powiedział Carlos z przebiegłym uśmiechem.

-Jak?

-Chłopak u którego mieszka zgubił dokumenty. To Maciej Aleksy Dawidowski.-powiedział Carlos

-Super. I co? Mamy tam sobie pójść. Tak?

-A masz lepsze wyjście?

-No dobra. Zgoda.

~~~

-Nadaję Wam honorowe pseudonimy Kopernika i Kopernicki.-powiedział Orsza.

Uma uśmiechnęła się do Evie. Wiedziała, że cieszy ją ten zaszczyt. Podeszła do Mal.

-Kiedy się pogodzicie?-spytała

-Nie wiem. Z jednej strony żałuję, że tak wybuchłam, ale z drugiej strony jej się to należało.

-Racja, ale chyba nic się nie zmieniło.

-No raczej.

Evie myślała również o tym samym. Żałowała kłótni z Mal i tego co zaszło. Zrozumiała też, że jej przyjaciółka ma rację. Podeszła do niej.

-Mal możemy pogadać?-spytała, a gdy ta pokiwała głową obie wyszły na zewnątrz.

-Przepraszam Cię. Nie byłam dla Ciebie najlepszą przyjaciółką. Powinnam się skupić na Tobie, a nie na zakochiwaniu się w Alku. Byłam głupia.-powiedziała Evie

-Nieprawda E. Ja też nie byłam najlepszą przyjaciółką dla Ciebie. Bardzo się cieszę, że się zakochałaś i mam nadzieję, że w końcu z kimś będziesz. Zwłaszcza, że Alek jest w porządku.-powiedziała Mal

-Dzięki kochana.-powiedziała Evie i dziewczyny przytuliły się. Jednak nie zauważyły, że ich rozmowę znowu podsłuchał Alek. Ta rozmowa tylko potwierdziła to co usłyszał na przyjęciu urodzinowym.

~~~

Hejka! Oto kolejny rozdział. Mam nadzieję, że Wam się podoba. ❤️

Buziaki 😘

_Wicked_descendants_ ❤️

🔫Na wojennej ścieżce🔫 ❤️~Marlos~~Huma~~Descendants~~Kamienie Na Szaniec~❤️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz