Rozdział XXXIV 26.03.1943r.

76 7 12
                                    

-Alek słuchaj! Muszę Ci coś powiedzieć!-powiedziała Evie wpadając do sali szpitalnej. Chwilę temu udało jej się porozmawiać z lekarzem i uzyskać zgodę na zobaczenie Alka.

-Evie! Jak dobrze, że Cię widzę! Siadaj tu na krześle.-powiedział chłopak uśmiechając się przy tym.-Ja też muszę Ci coś powiedzieć.

-To lepiej jak Ty powiesz pierwszy.-powiedziała Evie. Stresowała się i wolała najpierw dowiedzieć się co chłopak ma jej do powiedzenia.

-No, więc tak. Wiesz, że znamy się dosyć długo. Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. Zawsze możemy powiedzieć sobie wszystko, ale jest jedna sprawa. Evie. Ja przez ten czas poczułem do Ciebie coś więcej. A tak w sumie to spodobałaś mi się jak zobaczyłem Cię przed drzwiami kamienicy wraz z przyjaciółmi. Jeśli nie czujesz tego samego i będziesz chciała zakończyć naszą przyjaźń to rozumiem. Jednak musiałem Ci to powiedzieć.

Evie była w szoku. Nie spodziewała się tego usłyszeć. Jednak przynajmniej już wiedziała, że nie ma się czego bać wyznając swoje uczucia.

-Słuchaj Alek. Ja też się w Tobie zakochałam. Poczułam coś silnego pierwszego dnia i tak już zostało i zostanie.-powiedziała Evie. Czuła jakby z serca spadł jej głaz, który nosiła od dziewiątego stycznia.

-To... Zostaniesz moją dziewczyną?-spytał cicho Alek. Jednak nadal z uśmiechem na ustach.

-Tak.-szepnęła niebieskowłosa po czym dostała całusa w policzek.

~~~

-No to stary. Opowiadaj. Było tam strasznie?-spytał Jay wchodząc do pomieszczenia, a za nim Carlos. Wreszcie mógł porozmawiać z kumplem.

-Jay. Po co Ty takie pytania zadajesz. Przecież Janek nie pojechał ze szkopami na kolację.-powiedział Carlos

-Chłopaki chętnie bym Wam opowiedział, ale pić mi się chce.-powiedział Rudy.-Jeść także. Od poniedziałku nic nie jadłem.

-Już lecę!-krzyknął Jay i wybiegł z pokoju. Carlos westchnął i usiadł na krześle.

-Nawet nie wiesz jak Cię rozumiem.-powiedział smutno białowłosy.-Ja też przeszedłem przez to piekło. Oczywiście to nie to samo, ale też mnie bili, ale dałem radę. Ty też na pewno sobie poradziłeś.

-Nikogo nie wsypałem.

-Spokojnie.-powiedział Carlos

-Jak na wojnie.-powiedział Janek i obaj się zaśmiali.

-Nosę wodę i kanapkę!-krzyknął Jay w chodząc do pomieszczenia.

-Jay! Przecież to nie przypomina kanapki!-powiedział Carlos

-Naprawdę? A no tak! Śpieszyłem się i zapomniałem podciąć dokładnie produkty.-powiedział Jay

-No dobra. Najpierw damy Ci pić.-powiedział Carlos i próbował napoić Rudego. Jednak mu to nie wychodziło, gdyż chłopak nie mógł przełknąć wody.

-O cholewka. Skoro nie możesz pić to tym bardziej nie zjesz.-powiedział Jay

-Jay, Carlos moglibyście zaprowadzić mnie do toalety?-spytał Janek

-Jasne. Tylko sprowadzimy tu Zośkę. Też nam pomoże.-powiedział Carlos po czym opóścił pomieszczenie by wrócić z Tadeuszem.

-Pomósz nam go zaprowadzić do toalety.-powiedział Jay. Tadeusz natychmiast im pomógł. Wspólnie zaprowadzili chłopaka to toalety. Po powrocie jeszcze długo rozmawiali. To był długi dzień.

~~~

Hejka! Oto kolejny rozdział. Podoba Wam się? Cieszycie się, że Evie i Alek są razem? Piszcie w komentarzach. 😊

Buziaki 😘

_Wicked_descendants_ ❤️

🔫Na wojennej ścieżce🔫 ❤️~Marlos~~Huma~~Descendants~~Kamienie Na Szaniec~❤️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz