Rozdział LVIII 22.02.1944r.

43 8 4
                                    

-A nie mówiłam, że tak to się skończy.-mówiła Mal od pięciu minut.

-Daj już mi spokój.-mruknęła Evie, lecz Mal nie zamierzała na tym poprzestać

-Mówiłam, że tak to się skończy. No, ale jak zwykle mnie nie słuchałaś. I widzisz do czego doszło. Trzeba było z nim...

-Odpuść jej Mal. Nie widzisz, że ona wygląda jak siedem nieszczęść.-mruknął Morro

-Dzięki. To było bardzo uprzejme.-powiedziała Evie

-Nie uwierzycie w to co Wam opowiem!-do mieszkania wpadła Uma. Oczywiście jak zawsze nie dzwoniąc i nie pukając.-O! Co jej jest?-spytała zauważając Evie.

-Anoda ją pocałował więc teraz siedzi księżniczka obrażona na cały świat.-mruknęła Mal

-Nie jestem obrażona tylko jest mi przykro. Myślałam, że jest moim przyjacielem. Zawiodłam się na nim.-powiedziała Evie

-Będziesz musiała prędzej czy później z nim pogadać.-powiedział Morro

-Mam nadzieję, że to nastąpi jednak później.

-Ja nie rozumiem. Czemu Ty jesteś taka zła. Przecież chłopak jest w porządku.-powiedziała Uma.-Nie to co ten pacan Harry.

-A co on takiego zrobił?-spytała Mal

-Zaprosił mnie na randkę.

-No i co z tego?

-Ale on mnie zaprosił klękając przede mną na ulicy. Wszyscy się na nas patrzyli.

Mal wtedy parsknęła śmiechem.

-I z czego tak się śmiejesz? A i Ty Morro masz szczęście, że nie wziąłeś udziału w tym całym cyrku, bo byś już nie żył.-powiedziała turkusowowłosa.

-Namawiali mnie, ale odmówiłem.-wyjaśnił chłopak

-Wiem. Wiem.-powiedziała Uma.-Nie martw się Evie. Ochłoniesz i pogadacie.

-Chyba nigdy nie ochłonę.

-Dramatyzujesz.-powiedziała Mal. Wtedy zadzwonił telefon.

-Ja odbiorę.-powiedziała Evie po czym wstała i poszła do przedpokoju gdzie stał telefon. Potem wszyscy usłyszeli:-Nie! Nie chcę z Tobą rozmawiać! Zapomnij o tym, że istnieje i, że kiedykolwiek się znaliśmy!

-Biedny Anoda.-powiedziała Mal

-Taa...-mruknęła Uma

-Nie! Nie zamierzam słuchać Twoich wyjaśnień! Nie wierzę, że ze wszystkich sposobów na odciągnięcie uwagi Niemców wybrałeś akurat pocałunek!

-Nadal nie rozumiem czemu się tak dąsa.-mruknęła Uma.-Przynajmniej Anoda nie jest idiotą tak jak Harry.

-Idę tam.-powiedziała Mal wstając z krzesła

-Po co?-spytał Morro

-Jak to po co? Żeby uratować któreś z nich od niechybnej śmierci.-powiedziała Mal i poszła do przedpokoju. Kiedy tam doszła to wyrwała Evie telefon i zaczęła mówić.-Serwus Anoda tu Mal. Evie jak ochłonie to sama to Ciebie zadzwoni. To tyle. Pa.-powiedziała Mal, a potem odłożyła słuchawkę.

-Coś Ty zrobiła?-spytała Evie

-Uratowałam, któreś z Was przed niechybnął śmiercią.-powiedziała spokojnie Mal. Wtedy do pomieszczenia wszedł Jay z Carlosem i Harrym.

-Serwus.-zawołał wesoło Harry.

-Harry polwcałabym Ci...-zaczęła mówić Mal, ale przerwała, bo usłyszała krzyk Umy.

-Harry zabije Cię!!!

-Aaaa!-krzyknął Harry i wraz z Carlosem i Jayem opuścili pomieszczenie.

-Gdzie oni są?-spytała Uma wymachując patelnią.

-Już zwiali.-powiedziała Mal

-I bardzo dobrze.-powiedziała Uma. Potem wszystkie trzy dziewczyny wróciły do salonu.

~~~

Hejka! Oto kolejny rozdział. Podoba Wam się? Dzisiaj wstawię jeszcze coś. ♥️

Buziaki 😘

_Wicked_descendants_ ❤️

🔫Na wojennej ścieżce🔫 ❤️~Marlos~~Huma~~Descendants~~Kamienie Na Szaniec~❤️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz