Dydykacja dla WolfixChan
-Boże! To już trzeci dzień nieprzerwanych walk.-jęknęła Mal
-Anoda to ma szczęście. Siedzi sobie w szpitalu od trzech dni i nic nie musi robić.-powiedział Jay
-Przestań! Chciałbyś leżeć w szpitalu z postrzelonym płucem.-skarciła go Evie, która już mogła brać udział w dalszych walkach.
To prawda. Dziewiątego sierpnia Anoda dostał w płuco. Mal i Jay przenieśli go na bok, gdzie żekomo miałoby być bezpieczniej. Potem przeniesiono go do szpitala. Na szczęście nie miał się aż tak źle. Regularnie odwiedzał go ktoś z paczki. Mógł też czasem pospacerować po szpitalu, więc nie było aż tak źle.
Nagle wszyscy usłyszeli krzyk dowódcy ich tymczasowego plutonu, Kuby:
-Nie prze...
I tyle. Potem dosięgła go kula i padł na ziemię. Dostał w samą głowę, więc to oczywiste, że nie żyje. Mal i inni znali go tylko z opowieści innych, lecz mimo tego było im go szkoda. Zwłaszcza, że słyszeli o nim w głównej mierze dobre rzeczy.
-Szkoda chłopaka.-szepnęła Mal
-Racja.-przytaknęła jej Evie. Dziewczyny rozejrzały się. Spostrzegły panikę wokoło.
-Przynajmniej jest jakaś przerwa w walkach.-mruknął Jay
-Ta, ale jakim kosztem. Jeszcze do tego w kółko ginie każdy dowódca "Alka".-powiedziała Mal
-No nie aż...
-Przestańcie gadać i biegnijcie!-Słoń szarpnął nimi i ruszyli w kierunku szkoły św. Kingi raz biegnąć, a raz się czołgając. Dopadają tam zmęczeni.
Potem szybkie rozkazy. Szybko na Starówkę. Przypomnieli sobie wtedy o wszystkich Poległych. Dyskutowali kto poległ, a kto przeżył kiedy byli już na Starym Mieście.
-Wiecie co? Chodźmy do Anody.-powiedział Carlos
-Tak. To taka odskocznia od powstania.-powiedziała Mal
-Mądrze powiedziałaś.-powiedziała Uma
~~~
-...I pocisk trafił go w głowę.-zakończyła opowieść Mal
Wszyscy siedzieli na korytarzu w szpitalu.
-Teraz mamy trochę przerwy i postanowiliśmy Cię odwiedzić.-powiedział Jay
-Dzięki. U mnie też nie jest kolorowo. Ktoś w kółko krzyczy, a obok mnie leży taki jeden co w kółko woła sanitariuszki. Nawet w nocy. A kiedyś ktoś tak jęczał, że zatykanie uszu nie pomagało.-powiedział Anoda
-I co Jay? Nadal Ci się tak śpieszy do szpitala?-spytała Mal kpiąco
-Nie dzięki. Wolę już walczyć.-powiedział długowłosy.
-Też bym wolał walczyć, ale nieprędko mnie wypuszczą. Często też rozmawiam z Niemcami.
-Z Szkopami? Po co?-spytała Mal
-A można się od nich niekiedy o czymś ciekawym dowiedzieć, lub jakieś informacje wyciągnąć.-powiedział Anoda
-Niegłupie.-przyznała Mal
-I sprytne.-dodała Evie
-Bo ja mam coś mam w tej głowie.
-Naprawdę. A ja myślałam, że masz na niej tylko czapkę ułańską.-powiedziała Uma powodując śmiech pozostałych.
-Którą teraz ma ze sobą Evie.-powiedział Ben
-Masz ją?-spytał Anoda Evie
-Spokojnie. Jest bezpieczna.-powiedziała Evie z uśmiechem.-I pomyśleć, że ja kiedyś tu siedziałam.-dodała.
-Ta. Na razie wszyscy trzymamy się razem, ale nie wiadomo jak to będzie.-powiedziała Mal
-Racja. Nikt nigdy nie wie co przyniesie nam los.-powiedziała Evie
I tak siedzieli jeszcze przez jakiś czas. Rozmawiając. Jednak powstanie trwało, a błędy opracowanego w pośpiechu jego planu ujawnią się już niedługo.
~~~
Hejka! Oto kolejny rozdział. Podoba Wam się? 🤔 Trochę smutny rozdział. 😭😭😭Dzisiaj wstawię jeszcze jeden. Ewentualnie dwa.
Buziaki 😘
_Wicked_descendants_ ❤️
YOU ARE READING
🔫Na wojennej ścieżce🔫 ❤️~Marlos~~Huma~~Descendants~~Kamienie Na Szaniec~❤️
FanfictionPewnego dnia, kiedy wszyscy mają iść do liceum, albo do szkoły niespodziewanie wybucha II wojna światowa. Jak bohaterowie poradzą sobie w nowej rzeczywistości? Miłość Przyjaźń Cierpnienie Ból Walka Szczęście Radość Śmierć Z tym wszystkim będą musiel...