Mal i Evie pogadały jeszcze chwilę, a potem niebieskowłosa poszła naszkicować ubranie dla Harrego. Dziewczyna była świetną projektantką, a jej ubrania były niesamowite. Może i były nietypowe jak na tamte czasy, ale to wyróżniało dziewczynę z tłumu.
Mal cicho podeszła do drzwi wejściowych.
-Alek, wiem, że tam jesteś.-powiedziała
-Masz mnie.-zaśmiał się chłopak wychodząc zza drzwi.
-Ile słyszałeś?-spytała Mal
-No eee...-zaczął jąkać się chłopak
-Wiedziałam! Wiedziałam, że podsłuchiwałeś!-wykrzyknęła Mal
-To było przypadkiem.
-Akurat! To, że słyszałeś moją kłótnie z Evie to też przypadek?-spytała Mal krzyżując ręce, żeby wyglądać poważniej.
-Eeee...
-Nie wykręcaj się. Widziałam Cię za drzwiami!
-No dobra. To byłem ja.
-Słyszałeś wszystko?-spytała Mal
-Tak.
-O nie! Evie mnie zabije!
-Spokojnie. Jeśli już to zabije mnie.
-Dobra. Mam pytanie.
-Jakie?
-Kochasz Evie?-spytała Mal wprost.
-Jaa...nie wiem.
-Jak to nie wiesz?
-No, bo myślę o niej często i bardzo ją lubię. Zależy mi na niej...
-Brawo! Czyli się zakochałeś! Jak już to zrozumiesz to daj mi znać, a i jeszcze jedno! Jeśli ją skrzywdzisz to przysięgam, że Cię zastrzelę.-powiedziała Mal.
Wyglądało to dosyć komicznie. Niska dziewczyna mająca wzrost około półtora metra grożąca chłopakowi mającemu prawie dwa metry. Tak samo stwierdzili Carlos z Benem, którzy obserwowali to wydarzenie.
-Zabawnie to wygląda.-stwierdził Ben
-Co?
-No ta sytuacja. Mal przy nim wygląda jak krasnal.
-No w sumie. Masz rację. To trochę zabawne.
-Myślisz, że oni...
-Nie! To raczej Evie się w nim zakochała. Mal widzę z nim pierwszy raz.
-A no w sumie. Ja to bym się martwił o tego co z nim mieszka. Często ze sobą gadają.-powiedział Ben
-Racja, ale to chyba dlatego, że są razem w drużynie.
-Dokładniej mówiąc to ona jest w jego drużynie.
-Lepiej już chodźmy pod mieszkanie Alka.
-Po co?
-Boże! Po to, żeby u nich zamieszkać! Evie na pewno dochowa tajemnicy.-powiedział Carlos
-Na pewno to Kopernik nie żyje.
-Siedź już cicho.
~~~
Kilka godzin później dwoje młodych ludzi szło ulicą. Wyglądali na typowych Warszawiaków, ale w rzeczywistości nimi nie byli. Codziennie narażali swoje życie po to, żeby namalować rysunki, lub napisy, żeby podnieść Polaków na duchu. Szli i rozmawiali na różne tematy. W końcu po jakimś czasie udało się im dojść do drzwi mieszkania. Jednak nie spodziewali się, że na schodach spotkają osobę, której nie spodziewali się już ujrzeć.
-Carlos?-spytała Evie
-Eee... Cześć.
-Hej! Ja też tu jestem.-powiedział Ben machając ręką
-Kim jesteś?-spytała Evie
-Jestem Ben. Musicie nam pomóc.
~~~
-I tak oto znaleźliśmy się tutaj.-powiedział Carlos kończąc wypowiedź.
-I nie spotkaliście żadnego patrolu?-spytał Alek niedowieżając
-Mieliśmy masę szczęścia.-powiedział Ben
-Wiecie. Miałem tam w więzieniu chwilę sadysfakcji.-powiedział Carlos, a po chwili dodał.-Jeden ze szkopów mówi do mnie "Gadaj Polski psie", a ja mu odpowiadam: lepiej być Polskim psem, a nie Niemieckim mordercą." Oczywiście oberwałem za to, ale warto było.
-I miałeś odwagę im tak po prostu powiedzieć...
-Tak Evie. Miałem tyle odwagi, żeby im to powiedzieć. Ale lepiej gadaj co u Ciebie i pozostałych. Mam nadzieję, że za mną nie płakaliście.-zaśmiał się białowłosy
Ten wieczór był bardzo długi. We czwórkę opowiadali sobie o tym co się wydarzyło w ich życiu. Potem zjedli kolację z mamą Alka i jego siostrą Marylą, a na końcu każde z nich po umyciu się poszło spać.
~~~
Hejka! Oto kolejny rozdział. Mam nadzieję, że Wam się podoba. ❤️ Następny rozdział będzie być może dzisiaj. 😊💕
Buziaki 😘
_Wicked_descendants_ ❤️
![](https://img.wattpad.com/cover/209143343-288-k292976.jpg)
YOU ARE READING
🔫Na wojennej ścieżce🔫 ❤️~Marlos~~Huma~~Descendants~~Kamienie Na Szaniec~❤️
FanfictionPewnego dnia, kiedy wszyscy mają iść do liceum, albo do szkoły niespodziewanie wybucha II wojna światowa. Jak bohaterowie poradzą sobie w nowej rzeczywistości? Miłość Przyjaźń Cierpnienie Ból Walka Szczęście Radość Śmierć Z tym wszystkim będą musiel...