Rozdział LXVII 03.08.1944r.

42 8 16
                                    

Dydykacja dla dovevsp

To dzisiaj.

To dzisiaj miał się odbyć ślub Mal i Carlosa.

Oczywiście przygotowania były szybkie, bo trzeba było iść walczyć.

Ale trzeba było przedyskutować pewne kwestie.

Na przykład kto będzie świadkiem.

-U mnie oczywiście świadkiem będzie Evie.-powiedziała Mal.-Dasz radę nie?-spytała Mal.

-Jakoś przekuśtykam.-powiedziała Evie uśmiechając się.

-A kto u Ciebie Carlos?-spytała Uma

-Ja!-krzyknął Jay

-Nie, bo ja!-krzyknął Harry

-A właśnie, że nie żaden z Was.-powiedział Carlos

-A kto?-spytał Ben

-Anoda.

-On!-jęknął Jay

-Tak on. A i jeszcze jedno. Ty i Morro pomożecie Evie dojść do ołtarza.-powiedziała Mal

-Tak jest.-zasalutował Janek

-Jasne.-przytaknął Morro

-Mam nadzieję, że wtedy nikt nie zginie.-powiedziała Mal.

Niestety to było życzenie niedospełnienia.

A czemu?

Już Wam to wyjaśniam.

~~~

Kilka godzin później Długi szedł ulicą z obiadami dla walczących. Niestety. Nie zdążył tam dotrzeć. Po drodze trafiła go kula. Zginął.

~~~

-Nie ma mowy! Jeśli Długi Zginął to ja nie biorę dziś ślubu.-krzyknęła Mal

-Mal ogarnij się. Za chwilę ślub.-powiedział Irka

-Poza tym jutro też może ktoś umrzeć.-powiedziała Uma

-Ale...

-Żadnego, ale! Evie już jest w drodze do piwnicy. Chcesz ją wykończyć?-spytała turkusowowłosa

-No dobra, ale to ze względu na Evie.-powiedziała Mal

-To co? Idziemy?-spytała Irka

-Tak...-szepnęła Mal i dziewczyny opuściły pomieszczenie, a potem mieszkanie.

~~~

-Jestem.-wyszeptała Evie opierając się o ramiona Anody i Morro.

-To dobrze, a gdzie Mal?-spytał Carlos

-Już idzie. Wchodź do piwnicy szybko.-szepnął Jay wpychając Carlosa do pomieszczenia, gdzie czekał ksiądz.

-Jestem.-powiedział Mal wchodząc na korytarz wraz z Irką i Umą.-Evie trzymasz się?-spytała różowowłosa

-Wszystko w porządku.-powiedziała Evie

-No to idziemy.-powiedziała Mal weszła do pomieszczenia. Za nią Evie potrzymywana przez chłopaków. Uma i Irka nie postrzeżenie dostały się na swoje miejsca. Rozpoczął się ślub. Tradycyjnie słowa przysięgi, a potem przyszedł czas na obrączki jednak Anoda zamyślony nawet nie zauważył, że musi wyjąć obrączki.

-Anoda.-szturchnęła go Evie

-Co?

-Obrączki.

-A tak. Gdzie ja je schowałem?

-Jeśli nie wziąłeś ich że sobą to przysięgam, że Cię zabiję.-powiedziała Mal

-Czekajcie... O! Już je mam.-powiedział wyciągając dwie obrączki.

-Masz szczęście.-mruknęła pod nosem Mal.

-Bo co?

-Bo inaczej byłbyś wieziony z piwnicy do szpitala.-syknęła różowowłosa

-Mal.-szepnęła Evie

-Co? A tak.-powiedziała Mal i obróciła się w kierunku Carlosa. Dalsza część ceremonii przeszła bez problemu. A potem w tej samej piwnicy odbyło się wesele. Było śpiewane tradycyjne sto lat.

To był pierwszy ślub w trakcie powstania.

Mal i Carlos przeżyli kilka cudownych godzin dopuki nie musieli wrócić do walki.

A tam już kolorowo nie jest.

I nie będzie.

~~~

Hejka! Oto kolejny rozdział. Podoba Wam się? 🤔 Jak widzicie jest ślub Mal i Carlosa. Cieszycie się. 😊💕😃 Ja tak! ❤️ To są niestety ostatnie szczęśliwe chwilę. Potem będzie seria smutnych rozdziałów. 😭😭😭

Ps: kocham tego gifa w mediach 💕💕💕

Buziaki 😘

_Wicked_descendants_ ❤️

🔫Na wojennej ścieżce🔫 ❤️~Marlos~~Huma~~Descendants~~Kamienie Na Szaniec~❤️Où les histoires vivent. Découvrez maintenant