23🌼

2.7K 502 390
                                    

- Alexandriya Kedrova. Wszyscy macie zapamiętać to imię - powiedział Travers głośno do wszystkich Aurorów, których zebrał przy okrągłym stole w Ministerstwie. Machnął różdżką, a w błękitnym kole znajdującym się na jego środku ukazał się wizerunek białowłosej kobiety. Aurorzy nachylili się, by lepiej się jej przyjrzeć - tamten obraz był jedynym źródłem światła w całym pomieszczeniu, iluminującym twarze zgromadzonych na niebiesko.

- Rozmawiałem na konferencji z przedstawicielem Rosji, bo stamtąd pochodzi ta kobieta. Podejrzewają, że jest prawą ręką Grindelwalda i może być kluczowa... Nie wiemy o niej wiele, w zasadzie tylko tyle, że jest Rosjanką i uczęszczała do Durmstrangu, dlatego może być bardzo niebezpieczna. Zadanie was wszystkich, a szczególnie twoje, Tezeusz - zwrócił się do mężczyzny po swojej prawej - to znaleźć o niej jak najwięcej informacji, ile tylko możliwe. Jeśli będzie trzeba, jedźcie do Rosji. Musimy wiedzieć wszystko, a jeśli wyprzedzimy innych, to cały magiczny świat będzie nam wdzięczny. To wszystko, możecie wracać do pracy.

Aurorzy pokiwali głowami, a następnie zaczęli wstawać i kierować się do wyjścia. Tezeusz poprawił swoją marynarkę i zwrócił się do Żanety, która zamykała właśnie notatnik.

- Wróć do biura, Janet, ja muszę jeszcze pogadać z Traversem - powiedział, na co ona zasalutowała krótko.

- Tak jest, szefie - odparła z szelmowskim uśmiechem, po czym wyminęła go w drodze do wyjścia, zostawiając go z zadowoloną miną. Travers prędko zauważył, że mężczyzna się ociąga.

- Coś się stało, Tezeuszu? - zapytał pozornie życzliwie.

- Ja w zasadzie w sprawie Lety. Chce wrócić do pracy - odparł Tezeusz, gdy ostatni z Aurorów opuścił pomieszczenie.

- No, najwyższy czas, będziemy mieli mnóstwo roboty, a ja już chciałem szukać nowego asystenta - odparł Travers, przekładając jakieś papiery, po czym spojrzał z powrotem na Tezeusza. - Swoją drogą, jak ci sprawuje się ta... Jak jej tam...

- Janet?

- Coś takiego. - Travers skinął głową, wracając do papierów.

- Jest świetna. Nie mogłem prosić o lepszą pomoc - odpowiedział Tezeusz bez zawahania, na co Travers westchnął.

- Chociaż tyle... - Starszy mężczyzna mocno złapał Aurora za ramię. - Wracaj do pracy, Tezeusz, mamy pełne ręce roboty. I powiedz Lecie, że może wrócić już jutro. Wprowadzisz ją we wszystko?

- Oczywiście. Dziękuję.

Tezeusz wyszedł, a następnie wrócił do swojego biura, gdzie Żaneta już analizowała swoje notatki. Pierwszy raz tamtego dnia mógł spokojnie z nią porozmawiać, bo Travers wezwał wszystkich z samego rana.

- Jak zdążyłaś zrobić mi herbatę? - zapytał zdezorientowany Tezeusz, gdy podszedł do swojego biurka i ujrzał na nim kubek, który niestety nie był już za ciepły.

- Przychodzę tu już jak najwcześniej, choćby po to, żeby nie widzieć się rano z rodzicami i nie słuchać o moim braku męża - przyznała Żaneta z nieco gorzkim śmiechem. Tezeusz nie za bardzo skupił się na jej słowach, bo patrzył na nią i zastanawiał się, co się w niej zmieniło, po czym zrozumiał, że były to włosy.

- Nowa fryzura? - zapytał, na co Żaneta uniosła brwi, nieświadomie dotykając swojego małego koka.

- Taka sama, jaką miałam na balu.

- Ale do pracy takiej nie nosiłaś.

Kobieta wciąż patrzyła na niego oczami wielkimi jak galeony, aż wreszcie pokręciła głową.

Średnio Na Jeża Ta Miłość • Tezeusz ScamanderWhere stories live. Discover now