58🌼

1.4K 272 58
                                    

Newt nie znał Żanety zbyt dobrze, jednak jak dotąd jawiła mu się jako bardzo spokojna, miła, ułożona kobieta. To wrażenie wyparowało jednak w przeciągu kilku sekund, gdy zobaczył, jaki raban zrobiła w niemieckim Ministerstwie Magii w związku ze zniknięciem Tezeusza i Jenny. Zarówno młodszy ze Scamanderów, jak i jego pozostali towarzysze mieli wrażenie, że Żaneta byłaby wtedy w stanie pokonać samego Grindelwalda, jeśli to mogłoby pomóc ich sprawie.

Kobieta nie pamiętała, kiedy ostatnim razem czuła się tak wściekła. Nie dość przecież, że nie pałała zbytnią miłością do kraju, w którym się znajdowali, nie dość, że wiedziała, gdzie najprawdopodobniej przetrzymywali więźniów i nie było to bezpieczne miejsce, to chodziło jeszcze o Tezeusza. Czy chciała się do tego przyznać, czy nie, wcale nie obowiązek, a uczucia do niego sprawiały, że była gotowa podpalić Berlin.

- Jakim prawem przetrzymujecie szefa brytyjskich Aurorów?! - wrzeszczała na mężczyznę z Ministerstwa, idąc pospiesznie przez zielonkawy, oszkolny korytarz, a za nią ciągnęli się wszyscy pozostali. - To jest zamach na suwerenność Zjednoczonego Królestwa!

- Nikogo nie przetrzymujemy - odparł Niemiec, zatrzymując się przy jednym z biurek, czym tylko wzniecił jej gniew.

- Macie brytyjskiego magizoologa i szefa brytyjskich Aurorów, a ja jestem jego zastępczynią i żądam ich wydania, natychmiast. - Żaneta uderzyła dłonią w blat, zaskakując swoich sojuszników.

- Nie możemy wydać kogoś, kogo nigdy nie mieliśmy w naszym areszcie - odparł, po czym zwrócił się po niemiecku do jakiegoś przechodzącego mężczyzny.

Po twarzy Żanety było widać, że to przelało czarę goryczy. Przestawiła się na niemiecki, a wtedy dla swoich towarzyszy zaczęła brzmieć jeszcze groźniej.

- Wczoraj wyprowadzenie tych ludzi widziało kilkadziesiąt osób, niech pan sobie ze mnie nie żartuje - syknęła, na co mężczyzna spojrzał na nią wielkimi oczami.

- O, mówi pani po niemiecku? - odparł w swoim ojczystym języku.

Żaneta założyła ręce na piersi, po czym uśmiechnęła się perfidnie.

- Tak się niefortunnie składa.

Mężczyzna jeszcze chwilę próbował otrząsnąć się z szoku, że odpowiadała mu po niemiecku, po czym prędko się opanował.

- Może pani się tu kłócić w każdym języku. My nie mamy tych osób.

- W takim razie zaraz skontaktuje się z brytyjskim Mi...

- Tam! - krzyknął nagle Jacob, wskazując na korytarz. - To ten facet! On ich wyprowadzał! On wie, gdzie oni są!

Nikt nawet nie próbował kwestionować słów Kowalskiego - cała czwórka rzuciła się w pogoń za wskazanym mężczyzną przez długi korytarz, krzycząc do niego nieustannie, jednak on nawet się nie odwrócił. Ostatecznie stanęli jak wryci, gdy zamknięto im przejście przed nosem. Żaneta wydała z siebie okrzyk frustracji.

- Naślę tu całe brytyjskie ministerstwo jeśli będzie trzeba - syknęła niepodobnym do siebie głosem, oddychając ciężko. - Międzynarodowe prawo jest jasne, nie można tak po prostu zamykać szefów bezpieczeństwa innych krajów, to jest jak wypowiedzenie wojny.

- Tego akurat chce Grindelwald, więc... - wtrąciła Eulalie z dobrymi intencjami, za co Żaneta spiorunowała ją wzrokiem. Widać było, że chciała coś powiedzieć, jednak ostatecznie wzięła głęboki wdech i przeniosła swoją uwagę na Newta, który wciąż wyglądał na kompletnie podłamanego.

- Nie martw się, Newt. - Położyła dłoń na jego ramieniu. - Wyciągniemy ich. Skoro Tezeusza nie ma, to teraz ja jestem legalnie szefem brytyjskich Aurorów i dużo mogę. Gdyby Travers tu był, dostałby szału.

Średnio Na Jeża Ta Miłość • Tezeusz ScamanderWhere stories live. Discover now