44🌼

1.9K 349 41
                                    

Tezeusz i Żaneta nie musieli tego nawet omawiać - Travers przyprowadził im Nagini, a oni natychmiast ruszyli do mieszkania Newta, gdzie zamierzali ją zostawić. Gdy się tam pojawili, Newt, Jacob i - ku rozczarowaniu Tezeusza, znowu ta przeklęta Jenna - wyszli z piwnicy Scamandera, by ich przywitać.

- Ty! Janet! - zawołała Jenna na widok kobiety obok Tezeusza. - Jak dobrze cię widzieć, choć szkoda, że z nim - dodała i podeszła bliżej, by ją przytulić, bo wciąż była jej wdzięczna za ratunek.

- Ciebie też - odparła Żaneta z zaskoczeniem, lecz i uśmiechem, odwzajemniając uścisk. Tezeusz tego nie skomentował, pokręcił jednak głową sam do siebie.

- A ty... Nagini, jak dobrze pamiętam? - zapytała Jenna, zauważając drugą kobietę, która przyszła do mieszkania.

- Tak... - odparła, wyraźnie zdziwiona tą pozytywną reakcją.

- Ciebie też dobrze widzieć całą i zdrową - powiedziała z radością.

- O co chodzi? - zapytał Newt, patrząc na gości wielkimi oczami. - Co się dzieje?

- Musimy pogadać - wyjaśnił Tezeusz, na co zdumiony Newt pokiwał głową, po czym zaprosił wszystkich do stołu. Po jednej stronie usiedli Newt, Jenna i Nagini, a po drugiej Żaneta, Tezeusz oraz Jacob.

- Rozmawialiśmy dziś z Traversem - zaczął Tezeusz, gdy tylko usiedli. - Dostał wieści ze Stanów. Tamtejsi Aurorzy wykryli, że Grindelwald prawdopodobnie udał się do Brazylii. Chcą wyruszyć tam natychmiast, a MACUSA poprosiła o pomoc konkretnie mnie oraz Janet - wskazał na nią - bo my zostaliśmy w Paryżu do końca... Travers chyba pojedzie z nami, w każdym razie...

- Czyli my też jedziemy do Brazylii - powiedziała Jenna natychmiast, na co Tezeusz zrobił wielkie oczy.

- Nie ma mowy - odparł stanowczo, jak nigdy niewzruszony atakami ze strony Jenny. - To będzie niebezpieczna akcja, tylko dla wyszkolonych Aurorów.

- Ta, jakby w Paryżu było bezpiecznie - mruknęła, przewracając oczami.

Wtedy wściekłość pojawiła się na twarzy Tezeusza, który patrzył na Jennę tak, jakby chciał ją zabić wzrokiem. Żaneta poczuła, że musiała jakoś załagodzić tę sytuację.

- Spokojnie - powiedziała, nieświadomie kładąc dłoń na ramieniu Aurora, którą szybko wycofała, zastanawiając się, co ją opętało. - Nie o to chodzi. My jesteśmy tu dlatego, że chcielibyśmy, byście wy zajęli się ochroną Nagini na ten czas.

Tezeusz rzucił na nią okiem, bo ten dotyk, choć niespodziewany oraz krótki, spodobał mu się i w pewnym sensie go uspokoił.

- Ale ja muszę jechać! - zawołała Nagini, patrząc na wszystkich przy stole z beznadzieją w oczach. - Wy nie znacie Credence'a, a on mnie posłucha, naprawdę, on tylko chce wiedzieć, skąd pochodzi, to dlatego poszedł za Grindelwaldem...

- Tak jak mówiłem, wy wszyscy... To znaczy, poza Janet - znowu spojrzał na nią nieznacznie, jakby patrzenie jej w oczy mogło go poparzyć - wy wszyscy nie możecie jechać. To naprawdę zbyt niebezpieczne, a już na pewno nie może się tam znaleźć mugol.

- Mnie już nic nie pozostaje - burknęła Nagini, wyglądając, jakby zaraz miała się rozpłakać. - Zostało mi niewiele życia w tym ciele. Dajcie mi chociaż go uratować...

- Zaraz, właśnie... Ty jesteś Malediktusem, prawda? - zapytała Jenna cicho, nie chcąc jej spłoszyć.

Nagini spuściła wzrok, kiwając głową. Jenna bez namysłu przysunęła się do niej, by objąć ją ramieniem. Dziewczyna z wyraźną radością przyjęła ten gest, przysuwając się bliżej do Ślizgonki.

Średnio Na Jeża Ta Miłość • Tezeusz ScamanderWhere stories live. Discover now