16🌼

3.7K 554 237
                                    

- Widziałam! Widziałam!

Rozentuzjazmowana Frania wpadła z impetem do domku wspólnego Jeży, prawie taranując kilku pierwszoklasistów i sprawiając, że drewnianie drzwi za nią prawie wypadły z zawiasów. W drewnianej, góralskiej chacie znajdowała się Żaneta - siedziała w żółtym fotelu przy niewielkim stoliku, ślęczała nad jakąś kartką. Kiedy jednak usłyszała głos swojej przyjaciółki, od razu uniosła głowę.

- Widziałam! - krzyknęła Frania ponownie, wskakując na fotel naprzeciwko Żanety tak gwałtownie, że ten trochę się przesunął.

- Frania, przymknij się trochę - syknęła Żaneta, rozglądając się po pomieszczeniu i sprawdzając, czy ludzie się na nie gapili. Nie było tam za wielu osób ze względu na to, że był czerwiec, a większość uczniów skończyła już swoje egzaminy i korzystała z pięknej pogody na zewnątrz. Mimo to Żaneta myślała, że spali się ze wstydu.

- Całowałaś się z Waldkiem pod drzewem Bocianów, widziałam! - szepnęła wciąż bardzo ożywiona Frania, uderzając dłonią w blat. Na tamte słowa uszy Żanety przybrały głęboki odcień czerwieni, a ona sama spuściła głowę.

- Nie wszyscy muszą wiedzieć, Frania...

- Ja się tak cieszę! Czemu się nie cieszysz? - Frania zeskoczyła ze swojego fotela i podeszła do przyjaciółki, by przytulić ją od boku. - Od roku mi gadałaś, że Waldek to, Waldek tamto, no nie cieszysz się? Opowiadaj!

- No cieszę się - przyznała wreszcie Żaneta, a uśmiech Frani wtedy się jej udzielił. - Powiedział mi, że mnie kocha i to wszystko tak jakoś wyszło samo z siebie... - mówiła, wstydząc się tego wszystkiego niemiłosiernie, nawet jeśli od środka wypełniało ją to radością.

Frania pisnęła radośnie, ściskając ją jeszcze mocniej.

- Ale będę mogła być mamą chrzestną waszych dzieci? - zapytała podekscytowana, na co przyjaciółka spiorunowała ją wzrokiem.

- O czym ty mówisz? To był mój pierwszy pocałunek w życiu i mamy piętnaście lat, Frania. Piętnaście.

- I jeszcze tylko dwa lata w szkole, więc ja bym zaczynała planować - argumentowała jej rozmówczyni, wracając na drugi fotel.

- Ta, ja muszę właśnie zaplanować te dwa lata i mam problem - mruknęła Żaneta, wskazując na kartkę przed sobą.

- Co to jest?

- Formularz wyboru przedmiotów w siódmej i ósmej klasie - odparła blondynka, wzdychając. - Nie mogę się zdecydować na nic.

- Kurczę, ja też muszę to wypełnić... - Frania wyjęła różdżkę i skierowała ją na tablicę ogłoszeń po drugiej stronie pomieszczenia, z której można było ściągnąć tamte formularze. - Accio formularz.

- Może ja się jednak zapiszę na te lekcje Quidditcha? - zapytała Żaneta, kiedy Frania ułożyła swoją kartkę na stole. Ruda zmierzyła przyjaciółkę niedowierzającym wzrokiem.

- Żaneta, ty nie umiesz latać. W ogóle. Po sześciu latach nauki - powiedziała z grobową miną. Blondynka zaczęła drapać się po szyi, tam, gdzie miała swoją bliznę po zielarstwie.

- No tak, ale to tylko dwa lata i może...

- Och, ale niech zgadnę, Waldek zapisuje się na te lekcje? - przerwała jej Frania, mrugając przesadnie. Żaneta kopnęła ją za to pod stołem, po czym odchrząknęła.

- Dobra, zapisuję się na pewno na zwalczanie czarnej magii - stwierdziła Żaneta, zaznaczając krzyżykiem tamten przedmiot. - Magię leczniczą też rozszerzę, mugoloznastwo może też... Wróżbiarstwo i smokologię wyrzucam.

- Jak możesz wyrzucać smokologię? To jeden z niewielu przyjemnych przedmiotów. - Oburzyła się Frania.

- Bo w Polsce już dawno nie ma smoków, Frania. To nie jest przyszłościowe zajęcie tutaj - odparła Żaneta oczywistym tonem.

- Jak ja się cieszę, że mugoloznastwo mam wjednym palcu... A kim ty w ogóle chcesz zostać?

- Nie mam pojęcia... - Żaneta uderzyła głową w blat. - Zazdroszczę Waldkowi, że on tak doskonale wie, co chce robić i tak dalej... Ech, idę się przejść.

- To ja z tobą - zaoferowała Frania, wstając od razu. - Porozmawiamy o sukni ślubnej.

- Nie mów tak, bo się nastawię na jakiś ślub, a on dopiero co wyznał mi uczucia - odparła Żaneta, chowając formularz do kieszeni swojej żółto-białej szaty.

- Przepraszam, no, zaczytałam się ostatnio w Weselu i tylko to mi w głowie - wyjaśniła Frania, wychodząc z przyjaciółką z góralskiej chaty. Obie od razu zaciągnęły się świeżym, letnim powietrzem i ruszyły do wyjścia z polany Jeży.

- Co to? - zapytała zaintrygowana Żaneta.

- Taka książka. Mugolska, ale jest w niej o duchach i w ogóle... I wszystko ma związek z weselem właśnie. Musiałabyś przeczytać.

- Och, nie lubię takich. - Żaneta wzdrygnęła się. - Wiesz, że wolę historie, które wydarzyły się naprawdę. Babcia dała mi na urodziny cały tom o wiedźmie Wasylisie, to jest fascynujące - mówiła trochę rozmarzona, podchodząc do krzaków, które rozstąpiły się dla obu uczennic.

- Przecież ona praktykowała jakąś czarną magię - powiedziała przerażona Frania, ale Żaneta wyglądała na niewzruszoną.

- O to mi chodzi - odparła blondynka oczywistym tonem. - To jest bardzo ciekawe, a nie uczą nas tego w szkole. A czarna magia jest naprawdę wciągająca.

- Żaneta, co ty mówisz? - Frania zatrzymała się nagle i zrobiła krok w tył, kiedy z przyjaciółką znalazły się już przed Stawem Rozdziału. - Chcesz mi powiedzieć, że ty uprawiasz jakąś czarną magię?

- Postradałaś zmysły? Nie! - zawołała od razu Żaneta, podchodząc do wody. - Po prostu lubię o tym czytać.

- Ja mam nadzieję, że tylko czytać...

- Nie planuję zostać wiedźmą. - Żaneta zaśmiała się, zanurzając rękę w stawie. - Wiedźmy zazwyczaj umieją latać na miotle... To może jednak zapiszę się na ten Quidditch?

- Żaneta, nawet tak nie żartuj! Nie wolno tykać czarnej magii i koniec! - zawołała oburzona Frania, wywołując u przyjaciółki jeszcze głośniejszy śmiech. - Ja rozumiem, że ta cała Anka teraz będzie zazdrosna o Waldka, ale chyba nie planujesz nic na nią rzucać?

Żaneta aż wzdrygnęła się, kiedy jej przyjaciółka wspomniała o dziewczynie z domu Niedźwiedzia, której także podobał się Waldek. Była bardzo zaborcza i przyjaciółki spodziewały się, że będzie mogła sprawiać problemy.

- Przestań, Anką się w ogóle nie przejmuję. - Żaneta machnęła ręką. - Waldek mi wyznał miłość, więc...

- Wiesz, z tym to różnie bywa - mruknęła nieprzekonana Frania. - Ale nie próbuj na niej żadnej czarnej magii!

- Frania, po raz ostatni ci mówię, nie praktykuję żadnych zakazanych zaklęć. Tylko o nich czytam. Sama poczytasz o wiedźmie Wasylisie, to się wciągniesz i zrozumiesz - mówiła Żaneta zniecierpliwionym tonem. - A ja... Ufam Waldkowi, jasne? - dodała, siadając przy brzegu wody. Ruda od razu zrobiła to samo.

- O, to, ten temat jest znacznie lepszy. - Frania poklepała przyjaciółkę po plecach. - Teraz jeszcze raz mi opowiedz, jak to było z tym Waldkiem, całowaniem i w ogóle...

- Przecież podobno wszystko widziałaś. - Żaneta uniosła brew.

- Nie wszystko, poza tym nic nie słyszałam. Zatem jeszcze raz, od początku.

Żaneta zaśmiała się, westchnęła, po czym w końcu zaczęła mówić.

Średnio Na Jeża Ta Miłość • Tezeusz ScamanderWhere stories live. Discover now