78🌼

1.1K 211 33
                                    

Po rozmowie z Jenną Żaneta czuła się lepiej, lecz nerwy wciąż jej towarzyszyły, zwłaszcza po tym, jak powiedziała Tezeuszowi, że jest gotowa ujawnić się w biurze.

Nie była, nawet jeśli od spotkania z Jenną minęły prawie dwa tygodnie. Ale to miało być tuż przed wolnym, przed Wielkanocą, więc nawet gdyby coś się wydarzyło, to mogłaby przeczekać wszystko w domu chociaż przez te kilka dni. Poza tym, Tezeusz zgodził się wszystko wziąć na siebie - Żanecie pozostawało tylko tam być i słuchać.

- Gotowa? - zapytał Tezeusz, wchodząc do biura ukochanej z szerokim uśmiechem na twarzy, którego ona niestety nie odwzajemniła.

Żaneta pokręciła tylko głową, machając różdżką nad papierami na swoim biurku, które natychmiast same ułożyły się i spakowały do teczek.

- Nigdy nie będę gotowa - mówiła, gdy Tezeusz się do niej zbliżał. - Ale chyba lepiej mieć to już z głowy. Jak pomyślę, że jeszcze jutro pójdziemy do moich rodziców, to tam zapewne będzie gorzej, więc co tu się bać?

- Wszystko będzie dobrze, kochanie - przekonywał mężczyzna, ujmując jej twarz w dłonie, by złożyć czuły pocałunek na jej ustach. - A dziś wieczorem już ja ci pomogę się zrelaksować, ty się nie martw.

Dzięki ostatniemu zdaniu udało się jej mimo wszystko uśmiechnąć.

- Trzymam za słowo, szefie.

- Czy ja kiedyś nie dotrzymałem słowa? - zapytał tuż przed tym, jak ona pospiesznie odwdzięczyła się mu za poprzedni pocałunek, a następnie ruszyła w stronę drzwi. - Pięknie dziś wyglądasz, wiesz? - dodał, zwracając uwagę na jej wyjątkowo zupełnie rozpuszczone włosy.

- Żadna ilość fałszywych komplementów mnie nie uspokoi, Tezeusz.

- On nie jest fałszywy! Jakby tak nie było, to bym tak nie mówił, wiesz przecież, że jestem realistą - mówił oburzony, gdy wspólnie wychodzili na korytarz.

- Lepiej niż ktokolwiek.

Żaneta zamknęła swoje biuro, a następnie oboje udali się do pokoju spotkań, w którym Tezeusz miał rozłożyć zadania na czas Wielkanocy.

To było najbardziej stresujące zebranie Aurorów, w jakim Żaneta jak dotąd uczestniczyła. Nerwowo bawiła się bransoletką, wbijała paznokcie w siedzenie bądź w swoje ramię, ze strachem słuchając Tezeusza przemawiającego do wszystkich zebranych. Wiedziała, że na sam koniec nadejdzie to, czego się najbardziej obawiała, a jednocześnie czego nie mogła się już doczekać.

- Dobrze... Z technicznych spraw to chyba wszystko, ale jest jeszcze coś, o czym chciałbym wam powiedzieć zanim się rozejdziemy.

Żaneta nie wiedziała, jak w tamtej chwili reagować. Patrzeć na Tezeusza, który opierał się wtedy o biurko, a na którego skierowane były oczy wszystkich w pomieszczeniu, czy jednak lepiej na niego nie spoglądać? Wyglądać na dumną, skruszoną, zawstydzoną? Na Merlina, to było bardziej stresujące niż walka z Grindelwaldem.

- Zawsze jestem z wami szczery i teraz też chcę być, dlatego powiem wam wprost, żeby nie było żadnych spekulacji i niedomówień. Zatem tak... Janet i ja jesteśmy razem.

Żaneta przymknęła oczy, jakby szykując się na uderzenie.

Stało się. Powiedział to. A ona zupełnie nie wiedziała, na jaką reakcję czekać.

Tezeusz też rozglądał się uważnie; po nim nie było tego aż tak widać, lecz też był trochę spięty.

W pomieszczeniu na moment zapanowała grobowa wręcz cisza, która przeraziła Żanetę jeszcze bardziej. Wreszcie odezwała się jednak Dorothy, która zawołała:

- Wiedziałam!

Rozluźniło to nieco atmosferę, bo kilkoro Aurorów się zaśmiało, lecz wśród nich nie było Żanety i Tezeusza. Mężczyzna ruchem dłoni uciszył zgromadzonych, dając im do zrozumienia, że miał coś jeszcze do powiedzenia. Fakt, że potrafił robić to tak bezproblemowo był dla Żanety poniekąd pociągający; no bo to, że ludzie się go słuchali... Może ich przyszłe dzieci też by tak robiły?

- Chciałbym przy tym zaznaczyć, że w pracy niczego to nie zmienia - ciągnął Tezeusz stanowczym tonem. - Ani Janet, ani nikt inny nie był, nie jest i nie będzie tu lepiej czy gorzej traktowany ze względu na prywatne relacje. Czy to jest jasne?

Nie usłyszał odpowiedzi, co skłoniło Żanetę do rozejrzenia się wokoło, by zobaczyć reakcje. Niektórzy patrzyli na nią, niektórzy wciąż na Tezeusza, część była nie do rozczytania, a część chyba... Nie była wściekła?

- Czy to jest jasne? - powtórzył Tezeusz już znacznie bardziej stanowczo, na co zgromadzeni zareagowali już nieco głośniej.

- Nie no, gratulacje dla was.

- Piękna z was para!

- Ta...

Żaneta słuchała tych reakcji, na zmianę stresując się i ponownie uspokajając. Nie mogła tak długo wytrzymać, siedząc tam jak kukła; czuła, że też powinna coś powiedzieć, dlatego wstała.

- Ja ze swojej strony też chciałabym dodać, że to nic nie zmienia w naszym pracowniczym środowisku - powiedziała, by powiedzieć cokolwiek i nie czuć się zupełnie wyłączona. Tezeusz kiwnął głową w jej stronę, jakby zatwierdzając w ten sposób jej wypowiedź.

- Dokładnie. Ja także mam nadzieję, że w żaden sposób nie wpłynie to na naszą atmosferę i pracę tutaj - ciągnął Tezeusz. - Chcemy po prostu, aby nie było niedomówień. A uczucia... - Zawiesił wzrok na Żanecie na krótką chwilę, pozwalając sobie na malutki uśmiech. - Uczucia nie wybierają. Tak czy siak, to już wszystko. Miłej Wielkanocy.

Aurorzy zaczęli się rozchodzić - część bez słowa, a część zatrzymała się nawet na chwilkę, by pożyczyć parze szczęścia. Kiedy wszyscy wreszcie wyszli, a w pomieszczeniu zostali tylko Tezeusz i Żaneta, kobieta poczuła się, jakby jakiś kamień, ba, nawet cały głaz spadł jej z serca.

- I już po wszystkim. - Tezeusz uśmiechnął się, łapiąc ją za ręce, lecz ona już po raz kolejny pokręciła głową.

- Niby tak, ale co się nastresowałam to moje. Nie, takie nerwy to już nie na te lata...

On zachichotał krótko.

- Już nie ma się czym przejmować. Wracamy do domu.

Właśnie - do domu...

Choć po rozmowie z Jenną Żaneta patrzyła na koncept przeprowadzki znacznie przychylniej, nie wspominała jeszcze o tym Tezeuszowi. Wolała, żeby najpierw ludzie przywykli trochę do tego ich związku, aby potem to wspólne zamieszkanie nie było czymś aż tak szokującym. Żaneta zastanawiała się, czy te jej pomysły to nie jakaś polska paranoja, gdzie ciągle martwiono się, co ludzie powiedzą... Wszyscy jej brytyjscy przyjaciele wydawali się mieć to w największym poważaniu; nawet dwa tak przeciwstawne charaktery, jak Tezeusz i Jenna mieli na ten temat to samo zdanie.

Na tamten wieczór Żaneta zamierzała jednak przestać myśleć - Tezeusz obiecał jej przecież ją rozluźnić, a do tego opowiedzieć w końcu o tej swojej bliźnie na udzie, bo dotąd jakoś ciągle temat schodził im na coś innego, gdy tylko pojawiało się słowo "udo"...

Średnio Na Jeża Ta Miłość • Tezeusz ScamanderWhere stories live. Discover now