57🌼

1.4K 267 44
                                    

Żaneta prawie całą podróż spędziła z nosem w słowniku, nie rozmawiając z Tezeuszem za wiele, on zresztą sporo dyskutował z Kamą... Gdy jednak pociąg zaczął zwalniać, na zewnątrz zrobiło się już ciemno, spakowała go do swojej magicznie powiększonej kieszeni płaszcza i podeszła do okna.

- Mam nadzieję, że więcej nie będę musiała przyjeżdżać do Niemiec. Jeszcze nie wyszliśmy, a już mi nieswojo - przyznała, przykuwając uwagę stojącego obok Tezeusza. Mężczyzna dopiero wtedy zrozumiał, że przywiózł ją do kraju dawnego okupanta i zrobiło mu się niezwykle głupio.

- Ja.. Obiecuję ci, że nic złego ci się tu nie stanie - zadeklarował, lecz ona tylko pokręciła głową.

- Tezeusz, spokojnie, ja wiem, na co się piszę. Po prostu niesmak pozostaje.

Jemu nie wystarczały te zapewnienia. Zaryzykował i położył dłoń na jej ramieniu na dłuższą chwilę, zaskakując ją zupełnie.

- Ale nie chcę, żeby ci było źle.

Żaneta spojrzała na jego dłoń, a potem na niego i zanim zdążyła się powstrzymać, wypaliła:

- Już jest mi lepiej.

Mężczyzna już otwierał usta, by odpowiedzieć, gdy jego uwagę przykuł ktoś inny, kto stanął tuż obok - i to na tyle, że wycofał rękę.

- Berlin. Wspaniale - powiedziała Eulalie, gdy pociąg wreszcie się zatrzymał.

Żaneta westchnęła cicho w reakcji na ukłucie w swoim sercu, po czym podobnie jak reszta w wagonie wyjrzała przez okno na nieznajomą stację. Szli w kompletnie nieznane, a do niektórych z nich dopiero wtedy zaczęło to docierać.

- No, Janet, jesteś teraz naszą królową. - Jenna znikąd pojawiła się obokni to ona położyła rękę na ramieniu blondynki. - Tylko ty tu znasz język.

Żaneta pokręciła głową, nie odrywając wzroku od widoku za oknem.

- Może i trochę znam, ale przeceniasz mnie. Nie bez powodu po polsku nazywamy Niemców takimi, których mowy nie da się zrozumieć.

- Żartujesz? Widziałem cię już w akcji, Janet. Bez problemu sobie z nimi poradzisz - przekonywał Tezeusz, a wtedy Jenna powstrzymała parsknięcie.

- No wreszcie wielki pan Scamander wysilił się na komplement - powiedziała, a następnie prędko odeszła od dwojga Aurorów, by mogli porozmawiać sami.

- Skąd ty bierzesz tyle wiary we mnie? - zapytała Żaneta trochę nieśmiało.

- Bo jesteś moją zastępczynią - odparł Tezeusz oczywistym tonem. - To znaczy, że ja jestem do zastąpienia, a ty nie.

Tamte słowa sprawiły, że Żaneta złapała się za policzki, które bardzo szybko się rozgrzały. Im więcej z nim rozmawiała, tym coraz bardziej była pewna, że oszaleje.

Kama wyszedł z pociągu jako pierwszy, a Newt upewniał się, że wszystko było w porządku z qilinem - zwierzęciem koniecznym do przeprowadzenia wyborów na Najwyższą Szychę. Zamknął walizkę, a wtedy nagle pojawiła się przy nim Bunty, chcąc ją odebrać.

- A ty co robisz? - syknęła Jenna.

Bunty jakby jej nie usłyszała, bo patrzyła tylko na Newta, wyjątkowo zdezorientowanego.

- Ja też muszę iść, Newt. Nikt nie może wiedzieć wszystkiego. Nawet ty.

Newt, choć niepewnie, oddał walizkę Bunty, a ta wyszła, co wyraźnie nie spodobało się Jennie.

- Zabiję Dumbledore'a własnymi rękami zanim Grindelwald to zrobi, przysięgam - wycedziła Jenna bardziej do siebie niż do kogokolwiek innego.

- No, to teraz nasza kolej... - Newt zwrócił się do pozostałych. - Musimy dotrzeć do niemieckiego ministerstwa.

Średnio Na Jeża Ta Miłość • Tezeusz ScamanderWhere stories live. Discover now