11🌼

3.8K 660 281
                                    

- Wolałbyś herbaty czy może czegoś innego? - zapytała Żaneta, wprowadziwszy Tezeusza do salonu jej mieszkania. Mężczyzna wciąż rozglądał się wokoło, jakby spodziewając się, że przez pochodzenie Żanety wyglądał zupełnie inaczej. Wszystko jednak bardzo przypominało dom jego i Lety.

- Herbata jest w porządku, dziękuję - powiedział Tezeusz, na co Żaneta uśmiechnęła się.

- Robi się - odparła, ściągając wreszcie swój długi płaszcz. - Czuj się jak u siebie - dodała i wyszła prędko, by przygotować napój.

Tezeusz wykorzystał ten czas na rozejrzenie się po pomieszczeniu. Na ogromnej, ciemnobrązowej komodzie stały liczne zdjęcia w ramkach różnych kształtów i rodzajów. Szczególną uwagę Tezeusza przykuła fotografia przedstawiająca dwie nastolatki na tle górskiego krajobrazu. W jednej z nich bez problemu rozpoznał Żanetę - około, zgadywał, szesnastoletnią, objętą przez roześmianą dziewczynę z ciemniejszymi włosami. Zastanawiał się, czemu zdjęcie po wolnej stronie Żanety było jakby celowo urwane....

Inna fotografia, znajdująca się w małej, owalnej ramce przedstawiała znowu Żanetę, jednak tym razem jeszcze mniejszą. Uśmiechała się delikatnie, a na sobie miała szatę z wyszytym na piersi jeżem. Tezeusz prędko zauważył, że we włosach miała stokrotkę - śmiał podejrzewać, że tę samą, którą miał okazję widzieć. Stwierdził wtedy w myślach, że i teraz, i te kilkanaście lat temu wyglądała równie promiennie.

- Jestem - powiedziała Żaneta, wróciwszy nagle z kuchni z dwoma filiżankami na tacy. - Och, oglądasz zdjęcia... Może lepiej nie - dodała, zauważywszy, gdzie stał, stawiając wszystko na małym stoliku.

- Są dosyć urocze - przyznał Tezeusz, a następnie wskazał na owalną fotografię. - To ze szkoły?

- Tak... Jak skończyłam pierwszą klasę, mama nalegała, żeby zrobić mi zdjęcie w szkolnych szatach na pamiątkę. No i jest.

Tezeusz spojrzał na zdjęcie jeszcze raz, uśmiechając się szeroko, bo udzielił się mu nastrój Żanety. Dziewczyna promieniowała wręcz radością, zwłaszcza, gdy mówiła o fotografii, nawet jeśli wcześniej udawała zakłopotaną.

- W sumie szaty wyglądają jak te nasze, tylko herby inne - zauważył Tezeusz, na co Żaneta od razu pokręciła głową.

- Och, nie sądzę - powiedziała i prędko wyszła z pokoju, po czym wróciła kilkanaście sekund później. Trzymała szatę nie dłuższą niż pół jej ciała, jasnożółtą z białymi elementami, jeżem wyszytym na piersi i malutkimi stokrotkami zdobiącymi rękawy, kaptur oraz dół.

- To twoja szkolna szata? - zapytał zdumiony, ale też rozbawiony Tezeusz.

- Dokładnie - odpowiedziała Żaneta z dumą. - Nie no, mama nalegała, bym ją zatrzymała. Ale jak widzisz, jest zupełnie inna od tej w Hogwarcie.

- Prawda, nasze były trochę bardziej ponure... - przyznał Tezeusz, podchodząc bliżej, by z ciekawości dotknąć ubrania. Wykonał jednak asekuracyjmy krok w tył, gdy zdało mu się, że znalazł się za blisko rozmówczyni.

- W Kurgrodzie było bardzo kolorowo - powiedziała Żaneta, spoglądając na szatę jakby z iskierkami w oczach. - Trochę za tym tęsknię... - dodała nieco smutno, delikatnie odkładając szatę na fotel.

Po tym usiadła na kanapie, a zatem Tezeusz zrobił to samo, w bezpiecznej odległości. Nie chciał, by doszło do czegokolwiek niezręcznego, zwłaszcza, że czekała na niego narzeczona.

- Już w szkole chciałaś być Aurorem? - zapytał Tezeusz, biorąc do ręki filiżankę z herbatą. Zauważył, że napój pachniał wyjątkowo dobrze.

Średnio Na Jeża Ta Miłość • Tezeusz ScamanderWhere stories live. Discover now