Kiedy wszyscy znaleźli się w kryjówce, odetchnęli z ulgą, choć nastroje nie były najlepsze: jedynie Żaneta i Jenna nikogo nie straciły tamtej nocy.
Wszyscy zaczęli się od razu rozchodzić poza Newtem i Jenną, którzy wciąż bezpiecznie trzymali rannego niuchacza pomiędzy sobą. Tezeusz opadł na fotel, Tina na szezlong, a Jacob usiadł na schodach i ukrył twarz w dłoniach. Żaneta natomiast zaczęła rozglądać się po starym, po części bardzo zakurzonym pomieszczeniu, czując się tam nieco nie na miejscu nawet pomimo zaproszenia.
- W walizce mam wszystko, żeby go wyleczyć - powiedział Newt, delikatnie biorąc niuchacza tylko w swoje ramiona.
- Pomogę ci - zadeklarowała Jenna od razu, wymieniając z Newtem kolejne uśmiechy.
- Wystarczy nam miejsca? - zapytała nagle Żaneta, wręcz skanując wzrokiem swoje otoczenie. Czuła, że będzie zapewne musiała stamtąd odejść.
- Jeśli nie, to ja też mam trochę miejsca - odparła na to Jenna głośno. - Po mugolskiej stronie. Są tam dwa łóżka.
- To może ja i Tezeusz... - zaczął Newt, ale tym razem przerwała mu Porpentyna:
- Newt, no co ty, przecież to ty nam dałeś tę kryjówkę. Ja i Jenna...
- Nie, nie - zaprotestował Newt od razu, posyłając Jennie krótkie spojrzenie. Dziewczyna myślała, że się roztopi, gdy walczył o to, żeby została.
- To może ja... - Żaneta uniosła niepewnie rękę, zdając sobie sprawę, że była tam najmniej potrzebna.
- Nie, Janet, proszę - powiedział tym razem Tezeusz, wstając z fotela, a Żaneta odwróciła się w jego stronę z zaskoczeniem. Poczuła motyle w brzuchu, nie oszukiwała się nawet, że mogło to być coś innego, nawet w takiej chwili. Na jej twarzy ostatniej pojawił się mały, ale jak najbardziej szczery uśmiech.
- Na górze jest sporo miejsca - jęknął Jacob gdzieś zza swoich rąk. Tina spojrzała na niego ze współczuciem, a następnie podeszła do niego, by usiąść obok i go objąć.
- Dobra, czyli zostajemy wszyscy tutaj. - Jenna klasnęła w ręce. - Ale musimy coś zjeść. Tu nic nie ma, ale ja mam u siebie sporo, więc i tak tam pójdę...
- Pomóc ci? - zaproponowała Żaneta, chcąc na cokolwiek się przydać w ramach wdzięczności. Jenna spojrzała na nią, a następnie na pozostałych w pomieszczeniu, pogrążonych w smutku. Może rzeczywiście lepiej było ich zostawić na chwilę z ich własnymi myślami.
- Tak, przyda się - odparła Jenna po chwili, a następnie poprawiła swój płaszcz. - Zaraz wrócimy - dodała i wyszła, a Żaneta natychmiast podążyła za nią.
Przeszły kilka kroków, a Żaneta odczuwała sporą ulgę, gdy chłodne, nocne powietrze otulało jej rozgrzane policzki. Próbowała uspokoić swój oddech, bo adrenalina wreszcie z niej schodziła, gdy nagle Jenna stanęła jak wryta.
- Wiesz co... Możemy się przejść zamiast deportować? Muszę chyba rozchodzić to wszystko.
- Ja chyba też - przyznała Żaneta, kiwając głową. Obie kobiety szły więc powoli przez opustoszałe ulice magicznego Paryża, oczyszczając głowy po wszystkich wydarzeniach, które je spotkały tamtej nocy.
- Tak w ogóle... - zaczęła Jenna, gdy skręciły w główną ulicę. - Ty i Tezeusz, to...
Na tamte słowa Żanetę ścisnęło w żołądku. Natychmiast popatrzyła na rozmówczynię ze strachem wymalowanym na twarzy.
- Co?
- No może się czepiam, bo ja go nie lubię, ale tak aż mi się wydaje, że ty go za bardzo.
VOCÊ ESTÁ LENDO
Średnio Na Jeża Ta Miłość • Tezeusz Scamander
Fanfic🌼 Szkolne lata zostawiają w każdym człowieku masę wspomnień, a wyjątkiem od tej zasady nie jest Żaneta Majewska, która przez trudną sytuację w ojczyźnie wraz z rodzicami przeprowadza się do Wielkiej Brytanii. Zdolna czarownica zaczyna pracować u bo...