56🌼

1.3K 279 23
                                    

Wkrótce pociąg ruszył, a Żaneta usadowiła się w fotelu obok Tezeusza. On, choć był zajęty czytaniem gazety, od razu zwrócił na nią uwagę - wciąż zresztą nie wymyślił odpowiedniego komplementu dla niej.

- Co tam masz? - zapytał, zauważając, że miała w rękach małą, ale grubą książkę.

- Słownik niemieckiego - wyjaśniła. - Trochę muszę sobie poprzypominać... Tak na wszelki wypadek.

- Jak zwykle jesteś bardziej przygotowana niż my wszyscy razem wzięci - stwierdził ze szczerą admiracją. To, że potrafiła tak o wszystko zadbać było w niej nawet bardziej atrakcyjne niż nowy wygląd.

- To nic takiego - odparła, choć mimo wszystko się uśmiechnęła, otwierając słownik.

Widząc to, Tezeusz nie chciał jej przeszkadzać, więc sam wrócił do gazety. Siedzieli obok siebie w ciszy przez kilka minut, aż Newt i Jenna nie stwierdzili, że nie mogli na to patrzeć.

- Co mówią w Ministerstwie? - zapytał Newt nagle, stając przed bratem. - Liu czy Santos?

Zarówno Tezeusz, jak i Żaneta oderwali się od swoich lektur.

- Oficjalnie nie mogę zabierać stanowiska - odparł mężczyzna, na co Jenna przewróciła oczami, a Żaneta z trudem powstrzymała śmiech.

- A nieoficjalnie oboje obstawiamy Santos - wtrąciła blondynka, a wtedy ona i Tezeusz wymienili uśmiechy, przypominając sobie ich wcześniejszą rozmowę na ten temat.

- No, ja to bym chciała, żeby wygrała kobieta - wtrąciła Jenna. - Janet mogłaby kandydować, prawda?

- Bez przes...

- Oczywiście, że by mogła - powiedział Tezeusz, na co obie kobiety o mało się nie zachłysnęły, choć z różnych powodów. - Ale teraz niestety jesteśmy w takiej sytuacji, że każdy będzie lepszy niż Vogel - skwitował, co wyraźnie poruszyło Kamę.

- Każdy?

Tezeusz spojrzał na fotografię Grindelwalda na tyle gazety, w którą wpatrywał się Kama i natychmiast zrozumiał.

- On to raczej nie jest na liście kandydatów, Kama. I przy okazji jest poszukiwanym zbrodniarzem.

- Czy jest jakaś różnica? - zapytał Kama, czym zarobił sobie dziwne spojrzenia całej czwórki.

Tezeusz już chciał zapytać, o co tamtemu mogło chodzić, gdy kominek w wagonie zalśnił na zielono, rozległ się świst, a ze środka wypadł...

- Jacob! - zawołał Newt radośnie, po czym rzucił się, by przywitać go uściskiem. - Witaj!

- Kowalski, nareszcie! - Rozweselona Jenna ruszyła zaraz za nim, by zrobić to samo.

- Byłem pewien, że profesor Hicks cię przekona - powiedział Newt.

- Ta... No, wiecie, o co chodzi, nie mogę odmówić dobrego świstoklika.

Sekundę później z kominka wyszła czarnoskóra kobieta w brązowym płaszczu, której ani Żaneta, ani Tezeusz nigdy nie widzieli.

- Panie Scamander.

- Profesor Hicks! - powiedział Newt, patrząc na nią wielkimi oczami.

- Nareszcie! - powiedzieli jednocześnie.

- Profesor Hicks i ja korespondowaliśmy przez wiele lat, ale nigdy się nie spotkaliśmy...

Oboje zaczęli chwalić książki tej drugiej osoby, przez co ukrył twarz w dłoniach; Tezeusz i Żaneta wymienili zakłopotane spojrzenia, bo oboje widzieli po minir Jenny, że nieco jej się to nie spodobało.

Średnio Na Jeża Ta Miłość • Tezeusz ScamanderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz