Rozdział 12 - Przygotowania przed burzą (cz. 5)

81 14 7
                                    

Ale jak to ubrać w słowa? Wiesz, nasz najlepszy przyjaciel od lat prosił, abyś się od niego odczepiła, przynajmniej na jakiś czas? Oczywiście, to nie wchodziło w grę, ale nawet najbardziej dyplomatyczne słowa na pewno zranią Noelle.

Co u licha naszło Deira, by prosić mnie o coś takiego? Naprawdę, nie mógł sam wyjaśnić Noelle, jak się czuje? Mniej by ją zabolało, gdyby usłyszała to od niego, a nie w jakimś dziwnym pośrednictwie.

– O co chodzi? – spytała. – Nie jesteś na mnie zła?

– A... Tego jakoś nie widać, o kim myślę?

– Nie, tego nie.

– Chodzi o Deira – zaczęłam.

Teraz już nie było odwrotu.

– Coś zrobił? – zaniepokoiła się Noelle. – Ma cięższy okres, jak my wszyscy, ale nie uraził cię raczej?

– Nie – zapewniłam. – A ciebie?

To chyba był dobry pomysł, wybadać najpierw grunt.

– Ostatnio zachowywał się zupełnie jak nie on. I nie chodzi o to, że był w koszmarnym nastroju, to w pełni rozumiem, ale o to, że kiedy próbowałam go wesprzeć, uciekał. Ostatnio parę razy mijaliśmy się na korytarzu, próbowałam podejść, ale kiedy tylko mnie zauważał, zaraz gdzieś znikał, niemal biegiem. Po lekcjach prawie się nie spotykaliśmy. A... Ja naprawdę się o ciebie martwiłam, wiedziałam, że on też, i liczyłam na początku, że przetrzymamy ten trudny okres razem.

– Rozumiem – powiedziałam.

– Najbardziej boję się, że on sobie ubzdurał, że nie chce mnie i ciebie zranić swoim bólem, więc będzie się trzymał z boku. To by było w jego stylu, odrzucanie pomocy z myślą o nas.

– Nie wiem – westchnęłam. – My przecież zawsze się wspieraliśmy. Od początku, i przez ostatnie dni. Nie pasuje mi to do Deira.

– Teraz to co innego. Tu też chodzi o jego kolegę z pokoju, którego nie znałyśmy.

– Fakt, zrozumiałe, że chce być z tym sam – uznałam, że lepszego momentu już nie będzie. – I... Prosił mnie, abym ci przekazała, że na razie nie chce twojego wsparcia, choć je docenia. I że niestety tylko pogarszasz sytuację, choć wie, że masz dobre intencje.

Noelle na moment zamarła. Zapadła cisza, niemal podskoczyłam, gdy w pokoju coś stuknęło, pewnie któreś z cążków Keri spadły na podłogę.

– Cóż... Niestety, nie dziwi mnie to – przyznała Noelle sztucznie spokojnym głosem. – Ale ciebie o coś takiego nie prosił.

Przez sekundę nie odpowiadałam.

– Nie – przyznałam. – Wydaje mi się – zaczęłam, tknięta nagłą myślą – że może to kwestia twojej zdolności. On chce mieć swoje uczucia tylko dla siebie, a ty mu w nie mimowolnie zaglądasz.

– Może masz rację. – Noelle wróciła do ścinania mi włosów. – Cóż, i tak od pojutrza nie będziemy się pewnie przez trochę czasu widzieć. Mam nadzieję, że po tym już znów zaakceptuje moje towarzystwo.

– Nie gniewasz się na niego? – spytałam.

– Trochę na pewno – przyznała Noelle. – Ale to nadal mój przyjaciel. I liczę, że jeszcze kiedyś, w jakimś trochę lepszym momencie sobie wszystko wyjaśnimy i jakoś poukładamy. A na razie mam was.

– Kochana jesteś – westchnęłam.

Noelle uśmiechnęła się lekko, nie podnosząc wzroku znad moich włosów.

Akademia SetrionneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz