Rozdział 13 - Pierwowzór (cz. 6)

61 11 1
                                    

Komnata wyglądała dokładnie tak, jak na wizji, którą pokazała nam księga Ilay – jedynie niebo za oknem było zachmurzone, a przy łóżku uśpionej dziewczyny klęczała Erinne – z pochyloną głową i ukrytą za włosami twarzą wyglądała na zmęczoną. Pod oknem stała Noelle, Ekir krążył niespokojnie.

– Jesteście! – wykrzyknęła radośnie Noelle na nasz widok. – Udało się z Valentine?

Kiwnęłam głową.

Erinne podniosła się i zmarszczyła brwi.

– Stilla... Co... Och, naiwne dzieciaki. – W jej dłoni zebrało się bladozłote światło.

Stilla pobladła.

– Czy wyście... Ją... Po tym, co mi zrobiła...

Zaczęło do mnie docierać, jak szaleńczy był nasz plan.

– Wam obu zależy na Moel – odezwała się Noelle, pospiesznie. – My chcemy wydostać stąd siebie i ją, a do tego jeszcze Pierwowzór i yangien. Sądzę, że możemy sobie wszyscy pomóc.

– Nie sądzę, nie po tym wszystkim. Powinniście się byli zdecydować – Stilla założyła ręce na piersi. Wpatrywała się w Erinne czujnie. – Ale tak, zależy mi na Moel. Więc może, skoro i tak to zrobiliście... – Potrząsnęła głową. – Nie, nie ma szans, choć chciałabym...

– A więc teraz ci na niej zależy. Po tym, jak ją zdradziłaś – skomentowała to Erinne lodowatym tonem.

– Odwróciliście się ode mnie, wszyscy! – wybuchnęła Stilla. – Moel była zajęta, ty ciągle z Henrym, myślałam już, że się mnie pozbędą, miałam koszmarne wyniki... Kiedy mnie wzywali, byłam pewna, że skończy się odebraniem mocy! Jak miałam się wtedy nie zgodzić na taki układ?! Zresztą, i tak musieli się czegoś domyślać, i tak wiedzieli.

– Nie mamy czasu... – zaczął Ekir.

Erinne tylko zerknęła na niego przelotnie.

– Może, gdybyś ją ostrzegła... Mogłaby się znowu wywinąć, oni ogromnie cenią każdego z naszej rodziny. A tak... - spojrzała na siostrę wzrokiem, w którym dostrzegłam te wszystkie emocje, których często w niej brakowało – czułość, miłość, troskę, ból, współczucie. – To twoja wina.

– Przepraszam! Na światy, przepraszam! Popełniłam błąd, ogromny błąd. Wiem.

– Przepraszam? Po tym, co ją spotkało, po tylu latach masz tylko tyle do powiedzenia?!

Erinne wystrzeliła w stronę Stilli bladozielony promień. Noelle musiała odskoczyć, rzuciła się z piskiem w naszą stronę. Zaklęcie chybiło, lecz z miejsca, w które trafiło, wychynęły pędy. Oplotłyby Stillę, gdyby natychmiast nie odepchnęła ich czarami. Odpowiedziała pękiem szklanych strzałek. Rozbiły się w pół drogi, a rozpryski mignęły w powietrzu tęczowo.

– Zemściłaś się. Zdrada za zdradę. Nie starczy? – spytała Stilla.

– Najwyraźniej nie poskutkowało.

Zaklęcia zderzyły się ze sobą, rozprysły się iskry. Ekir odciągnął mnie i Noelle, wciąż oszołomioną, w bok.

– Nie wierzę. Tutaj, teraz?!

– Najwyraźniej naszej propozycji nie traktują poważnie. A przynajmniej jest mniej istotna niż ten konflikt – westchnęłam.

– Jak tak dalej pójdzie, to nie będzie żadnej propozycji – jęknęła Noelle.

– Nie tylko ty czułaś się opuszczona, mnie też to spotkało.

– No tak, tylko ja byłam młodą, przerażoną dziewczyną, a nie dorosłą kobietą, która bez mrugnięcia okiem potrafi manipulować stadem dzieci. – Stilla osłoniła się szklistą tarczą przed kolejnymi atakami Erinne.

Akademia SetrionneWhere stories live. Discover now