Rozdział 7 - Kamienny sen (cz. 5)

159 26 15
                                    

Długo siedzieliśmy tylko, zbici w ciasną gromadę. Bez słów, bez ruchu, jednocześnie bezmyślnie i z huczną feerią wrażeń w głowie. Już nie starałam się powstrzymać szlochu, połykałam tylko kolejne słone łzy. Noelle co kilka chwil parskała histerycznym śmiechem, Deir obejmował nas tak mocno, że bałam się uduszenia. Ekir wbijał wzrok to w ścianę, to w swoje kolana. Ledwie go widziałam w panującej wokół ciemności.

Potrząsnął głową, wyraźnie próbując otrzeźwieć. Odsunął się od nas, wytarł swój sztylet o nogawkę spodni i odezwał się. 

– Czyli skończyliśmy we czwórkę nie wiadomo gdzie w tych podziemiach, bez żadnego jedzenia i picia?

– Wcale nie, w końcu Elise ma yangien. – Deir zmarszczył czoło.

– To fałszywka Petersona. Mogę nią stworzyć tylko iluzję.

– Mówiłaś, że to nieważne, że nie dogoniłem kuli, więc uznałem... – Deir w jednej chwili oklapł.

– Poradzimy sobie jakoś – oświadczyłam. – Musimy tylko odtworzyć drogę lub znaleźć bliższe wejście, a wodę może nam Noelle zapewnić.

– Bliższe odpada. Część lasu nadal jest... Niedostępna.

Noelle prychnęła.

– W sensie, nie przerobiliście tam jeszcze wszystkich na warzywa? – wypaliła.

Jęknęłam w duchu. To była nie najlepsza odzywka, gdy właśnie mieliśmy poruszyć temat zdjęcia jej kajdan.

– Gdyby uśpienie tak działało, teraz nie mielibyśmy problemów – prychnął Ekir.

– W takim razie woda może się bardziej przydać – argumentowałam.

– Niby jak? Nie mam kluczy.

– A wytrych? – wtrącił się Deir.

– Daję radę starym zamkom. Nie takim, jak te. – Ekir wskazał na nas.

– Serio, kłamanie na taki temat, masz ochotę umrzeć z pragnienia? – Noelle spojrzała mu prosto w oczy. Zarumienił się.

– Pogadamy, gdy naprawdę będzie nam grozić pragnienie. Na razie to zbędne ryzyko.

– Pięknie. Będę chyba pierwszą wodną czarodziejką, która umrze z pragnienia – stwierdziła Noelle. – Choć... Ty, Ekir, przecież nadal możesz czarować. W sumie Elise też. Panikuję – uśmiechnęła się promiennie.

– Ja władam ogniem. Nie mogę wyczarować żadnego płynu – przypomniałam.

– A ja nie dysponuję jeszcze mocą – dodał Ekir.

Próbowałam sobie przypomnieć jakąkolwiek wzmiankę w książkach o czymś podobnym. Nic we wspomnieniach nie znalazłam.

– Jak to, nie czarujesz? – zdziwił się Deir.

– U nas... No, wiecie, co mam na myśli... Moc objawia się często w wieku kilkunastu-dwudziestu lat. U niektórych tylko w dzieciństwie, a nieliczni szczęściarze się z nią rodzą.

– Aha – mruknęłam. – Dobrze, musimy wykombinować coś innego.

– Może wrócimy przez jakąś inną Zakładkę? Masz do dyspozycji aż nazbyt wiele sztyletów – podsunął Deir.

– Otwarcie przejścia już samo w sobie jest trudne, a wycelowanie tym bardziej. Moje nadal zwykle prowadzą w jakiś mało przyjemny zakątek kosmosu. Nie wiecie, jak ciężko wcelować w miejsce, gdzie coś jest. A ja nadal się uczę – wyjaśnił chłopak.

Akademia SetrionneWhere stories live. Discover now