Rozdział 9 - Rozgrzane zimno (cz. 4)

142 24 38
                                    

Pomysł zepchnięcia nauczycielki z podestu wydawał się teraz wyjątkowo kuszący. Mina Dreffil na pewno prezentowałaby się przepięknie, potrafił sobie wyobrazić tę starą złośnicę wymachującą rękoma i nogami na wszystkie strony podczas lotu ku nieubłaganym w swych wyrokach, twardym jak głaz dachówkom.

Ale ta niewidzialna barierka. Na pewno by przeszkadzała... Do tego miło by było, gdyby nie było w okolicy świadków, zawsze to jakaś szansa ucieczki. No i należał jeszcze do porządnych ludzi, nie zniżyłby się do czegoś takiego.

Wcale się nie bał. Wcale a wcale.

No i naprawdę nie mógłby czegoś takiego zrobić, nawet Dreffil. Teraz, kiedy rozważał to na poważnie... Nagle obraz się rozmywał.

Ledwie zauważył, że Dreffil przyspieszyła kroku, a wokół było parę osób, głównie z jego grupy i jakiś facet. Na sam widok jego pochwy z nożem Arqe wstrząsnął dreszcz.

– Okej, dzieciaki. Sprawa jest poważna. Nie rozpraszajcie się, wykonujcie polecenia, to będzie tylko nieco poważniejszy czar ochronny. – Facet popatrzył poważnie po wszystkich członkach niewielkiej grupki. Trzech chłopakach i dwóch dziewczynach, wszystkich powyżej szesnastu lat, co najmniej.

– Nieco... – Jedna dziewczyna wydawała się dość... Girdenowata.

Na szczęście mężczyzna nie zareagował na tę uwagę. Zamiast tego przykucnął i wyciągnął nóż. Przesunął nim po podłożu, szrama zajaśniała słabo. Przyłożył do niej rękę, a słabe smugi blasku przesunęły się, tworząc zarys stromych schodów prowadzących dobre dwa piętra wyżej. Węże ze światła prześlizgnęły się między maszkaronami na znajdującej się tam wieży, po czym zatrzymały się, tworząc zarys platform i balustrad. Po chwili zanikły, a jednocześnie wzdłuż schodów wypiętrzyły się poręcze.

– Właźcie – polecił mężczyzna, wstając. Pomachał ręką do jakiegoś innego nadchodzącego faceta w brązowym, nijakim ubraniu. Niech to, chyba będą mieli na karku ich dwóch. Naprawdę potrzebują aż takich sił do pilnowania piątki nastolatków? Co, może jeszcze te kajdany zapobiegające czarowaniu, o których kiedyś słyszał? Chociaż nie, ich czarów akurat potrzebują...

Takie narzekania przynajmniej pomagały Arqe w tym, by nie przejmować się przepaścią pod schodami.

Gdy dotarł już niemal na szczyt, dostrzegł, że na dole zaczynają się bardziej zorganizowane ruchy. Coraz więcej osób stawało w miejscach, w równych odstępach od siebie – młodsze dzieciaki nieco gęściej. Kilka innych postaci, pewnie nauczyciele, poruszało się między nimi, ustawiając na właściwych miejscach kolejne osoby. Szło to zaskakująco sprawnie.

Ogarnął wzrokiem barierę. Rozbłyski fioletu stawały się coraz intensywniejsze. Miał nadzieję, że to oznaka mocy bariery, a nie jej osłabienia. Doszedł do końca schodów i spróbował stanąć na dachu wieży. Żołądek ponownie skręcił się mu w supeł, gdy stopa uderzyła o niewidzialną barierę kilka centymetrów wyżej.

No tak, tu też wyczarowali barierę. Akcje ratowania szkoły akcjami ratowania szkoły, ale po co niszczyć dachówki?

Do tego tutaj mocniej wiało, czuł, jak zimno wślizguje mu się pod kaptur. Wzdrygnął się i odsunął się za najbliższego gargulca, by zrobić miejsce innym. Stwór przypominał na wpół małpę, na wpół człowieka z wyszczerzonymi zębami i długimi pazurami, o które Arqe musiał zaczepić się kurtką.

– Uważaj – poradziła mu Girdenowata.

Przynajmniej obyło się bez przebicia materiału, choć jak na wyrzeźbiony lata temu kamień pazury okazały się zaskakująco ostre.

Akademia SetrionneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz