Rozdział 2 - Szklany sojusz (cz. 2)

890 66 105
                                    

– A wy? – spytałam Noelle, gdy byłyśmy już wszystkie cztery w sypialni. Przed chwilą skończyłam relację z rozmowy z Stillą i nadal nie wiedziałam, co w tym czasie działo się z Noelle i Deirem.

– Właściwie dopiero teraz rozumiem, co się stało – stwierdziła dziewczyna. – Złapali nas kawałek za przejściem. Najpierw wszystko wyglądało naprawdę kiepsko – powtarzali nam, że na serio sobie nagrabiliśmy, przeszukali ze dwa razy, grozili. – Wzdrygnęła się lekko. – Resztka szczęścia, że twoją koszulę zostawiliśmy w tunelu, więc choć z niej nie musieliśmy się tłumaczyć. Próbowali z nas wyciągnąć, co robiliśmy na korytarzu, nie wiem jak Deir, ale ja wymyślałam jak najprościej – w środku nocy okazało się, że zniknęłaś, szukałyśmy cię, ja poszłam po Deira. Przeszukaliśmy trochę okolice zamku, ale później nas złapali, gdy wracaliśmy. Nie uwierzyli, pojawiły się aluzje do lochów i w ogóle, a potem ktoś przyszedł, odbyła się krótka rozmowa za zamkniętymi drzwiami i... Nagle okazało się, że dadzą nam spokojnie drugą szansę, nic się nie stało, choć mamy tego absolutnie nie powtarzać, wiem, to brzmi idiotycznie, ale cytuję... Biedny Deir pewnie nadal zastanawia się, co się stało. 

Spojrzała ponuro na drzwi, znów zamknięte na cztery spusty.

– Zgodziłam się na współpracę – mruknęłam. Nie podobała mi się myśl o tym, do czego planuję się posunąć. A jeśli uratuję Noktrinom skórę? I dzięki mnie będą mogli dalej się zajmować swoimi ciemnymi sprawkami?

– Nie miałaś wyboru – odezwała się Keri.

– Miałam. Powinnam była protestować, odmawiać... Ale zbyt mi na was wszystkich zależy. I Noelle, co z kluczem?

– Zabrali nam go. – Bezradnie wzruszyła ramionami. – Ale najwyraźniej tylko prawowity właściciel klucza może go wykorzystywać i mieć dostęp do jego zakładki.

– Czyli jesteśmy od siebie zależni... – stwierdziłam cicho. – Niestety, ja od nich bardziej. Do tego jeszcze ciebie i Deira chcą w to wciągać. – Objęłam się rękoma, próbując jakoś dodać sobie samej otuchy.

– Poradzimy sobie. – Noelle uśmiechnęła się dzielnie. Meri przysunęła się do niej i objęła ją lekko.

Nagle usłyszałyśmy chrobotanie pod podłogą.

– Słyszałyście? – Keri podniosła głowę znad kartki, którą zapisywała jakimiś notatkami. Zdradziła tylko, że to nie żadne wypracowanie, ale „teoretyczne rozważania na temat magii metalu", cokolwiek to miało znaczyć.

– Tak... – Noelle rozejrzała się z niepokojem.

Chrobotanie stawało się coraz głośniejsze z sekundy na sekundę. Lampa zaczęło lekko drżeć, a my poderwałyśmy się z łóżek i parapetu.

– Mówiłyśmy o czymś...? - zaczęła Meri, urywając i biorąc głęboki wdech, gdy deska pod jej stopami drgnęła. Zeskoczyła z niej natychmiast, ale fragment podłogi wrócił na swoje miejsce.

– Chyba nie – powiedziałam rozglądając się z niepokojem.

Chrobotanie ucichło tak nagle, jak się pojawiło. Zostało kołatanie mojego serca i nasze ciężkie od niepokoju oddechy.

– No nie, to nie może tak być... – mruknęła pod nosem Keri.

Nagle Meri wydała cichy okrzyk, wpatrując się wielkimi oczami w jedną deskę, która powoli się podniosła. W dłoni Noelle pojawił się natychmiast błękitny płomień. Wielkimi oczyma obserwowałyśmy, jak spod deski wypełza... Wielki pająk, którego ciemne ciało ozdobione było białą trupią czaszką.

– Pajęczarka – westchnęłam z ulgą, ale moje serce natychmiast znów przyspieszyło. Przecież jak ktoś nas teraz przyłapie...

Pajęczak przemienił się w kobietę o dwóch parach rąk, której ciało pokrywało coś na kształt kombinezonu z gęstego ciemnego włosia jak u tarantuli. U bioder wydłużało się nieco, tworząc krótką spódnicę. Dopiero teraz miałam okazję przyjrzeć się dobrze Pajęczarce – jej ciemnym ustom, lekko przyczernionym czubkom uszu i błyszczącym oczom. Z pewnością nie pasowała do żadnego kanonu piękna, a jednak taka była – piękna, obdarzona dziką elegancją i promieniująca świadomością, że może naprawdę wiele. I to ona jeszcze niedawno błagała mnie o pomoc? Bezradna, jeśli dobrze zrozumiałam, męczona z jakiegoś powodu przez pajęczycę? Nagle znów odzyskałam otuchę.

Akademia SetrionneWhere stories live. Discover now