7 🂡 władza nad krajem bliska władzy mafii

487 60 83
                                    


                 Idealnie błyszcząca powierzchnia ogromnego, przejrzystego lustra odbijała w sobie postać wysokiego mężczyzny

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

                 Idealnie błyszcząca powierzchnia ogromnego, przejrzystego lustra odbijała w sobie postać wysokiego mężczyzny. Jego jasne, miodowe kosmyki ułożone były starannie na żel, sprawiając, że pojedyncze włoski opadały na karmelowe czoło. Chude nogi obejmowały szare, garniturowe spodnie, natomiast dłonie oplecione brzęczącymi, srebrnymi bransoletkami zarzuciły w ich melodii starannie śnieżnobiałą koszulę na zarysowane linią mięśni plecy. Nieznaczny zarys tygrysiego ogona nasuwający się na obojczyk mężczyzny został zakryty za starannie napiętym guziczkiem. Mężczyzna zwrócił swoje spojrzenie w stronę własnego odbicia, momentalnie uśmiechając się nikle.

Los Angeles, do którego zajechał wczorajszego wieczora, dzisiaj tliło się piękną pogodą. Słońce przebijało się przez ogromny salon należący do pięciogwiazdkowego apartamentu. Hotel Vincenta od rana burzył się w przygotowaniach i nieprzerwanych telefonach. Mimo że pierwszy, okraszony sukcesem wiec wyborczy zaliczył już w Nowym Jorku, później zahaczył Miami, Dallas i Phoenix, tak Los Angeles i cała Kalifornia były częścią ich kraju, które odznaczały się jedną z większych statystyk popieralności demokratów, więc presja wypadnięcia śpiewająco była jeszcze większa. Przynajmniej zacierała ona serce członków sztabu, którzy od rana urywali mu połączenia w telefonie. Vince, w przeciwieństwie do całego swojego sztabu, był najbardziej rozluźnioną osobą.

Zapiął ostatni guzik swojej koszuli, wpuszczając jej materiał pod swoje spodnie, które okrzesał jeszcze skórzanym paskiem ze złotą sprzączką w kształcie loga Louis Vuitton. Gdy tylko to uczynił, od pobliskiej ściany odepchnęła się do tej pory wiernie oczekująca na swój moment Daiyu, podchodząc do swojego mężczyzny z czarnym krawatem w dłoniach. Ku znikomej uwadze blondyna, oplotła jego kark krawatem starannie i dokładnie go zawiązując. Vincent powoli wywinął mankiety od rękawów koszuli, pozwalając sobie na skupienie głębszej uwagi na nadawanych zza jego pleców wiadomościach.

— Policja regionowa w Nowym Jorku prowadzi dalsze śledztwo odnośnie do zakłócenia wiecu wyborczego kandydata na stanowisko prezydenta spod partii republikańskiej. Padły już dowody z nagrań monitoringu w Central Park w Nowy Jork ukazujące tuż po ataku na posła Wilsona, uciekającą w tłum zakapturzoną postać. Poszlak wobec jej tożsamości nie ma żadnych, wiadome jest tylko, że jest to osoba najprawdopodobniej prywatna, niezamieszana w działalność polityczną — mówiła jedna z dziennikarek, na której tle roznosiła się sceneria z ostatniego wiecu wyborczego posła Wilsona.

Vincent momentalnie uśmiechnął się nieznacznie pod nosem. Nie było możliwe, aby policja wywęszyła jego ludzi, których na aktualnym etapie nie było już nawet w Ameryce. Wszystkie poszlaki zostały zatarte, a prędzej czy później trop policji stanie przed jedną wielką niewiadomą, a temat ucichnie.

Vincent zwrócił spojrzenie na kobietę tuż obok niego. Daiyu poprawiła ułożenie jego krawatu, delikatnie strącając jeszcze pojedyncze kłaczki z ramion mężczyzny. Ich spojrzenia spotkały się, a Vince momentalnie mógł dojrzeć w ciemnych, zasianych nieznacznym odcieniem gorzkiej czekolady oczach kobiety tę typową, charakterystyczną dla niej pustkę.

YINYANG TIGEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz