24 🂡 Resflor Company

174 25 3
                                    

      Wystarczyło pięć dni, aby upór i zacięcie Charliego zaprowadziło go pod drzwi siedziby Resflor Company w Filadelfii

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

      Wystarczyło pięć dni, aby upór i zacięcie Charliego zaprowadziło go pod drzwi siedziby Resflor Company w Filadelfii. Wraz z panią Josephine niecały tydzień zbierał informacje na temat nowego wroga, którym już w stu procentach nie był Xiao ani nikt inny ze spółki demokratyczno-yijingowej. Nie wiedział, czy ten aspekt powinien cieszyć, czy też smucić. Zadanie było jednak znacznie utrudnione, momentami walka z zaciętą, nieprzychylną korporacją wydawała się trudniejsza niż bój na pociski i noże, który zdążył przeżyć zaledwie kilka dni temu.

Ledwo zdążył się po tym wszystkim pozbierać.

Nie mówiąc już nic o tym, że stosunki z Ruby były... co najmniej dziwne. Dziewczyna mało się odzywała, popadała w wir pracy, momentami nie wracając do domu, zaznaczając tylko, że jest u mamy i potrzebuje trochę odciąć myśli. Charlie szanował to, jednak nie ukrywał zmartwienia wobec ukochanej. Jej zachowanie w nocy, gdy wrócił od Vincenta, było nietuzinkowe, wręcz niepodobne do tej wiecznie opanowanej, niepozwalającej szargać się emocjami kobiety.

Może przez własny ciąg pracy, obowiązków, kampanii, walki z mafią i nienawiści do Vincenta nie dostrzegł, że z ukochaną dzieje się coś nie tak?

Nie miał czasu się teraz nad tym zastanawiać, kiedy w telefonie brzęczał denerwujący głos Milesa.

— Char, czy naprawdę musisz zajmować się wszystkim, czym nie trzeba w najgorszych momentach? — rzucił z ciężkim, pełnym dezaprobaty westchnieniem rudzielec, a Wilson mógł przysiąc, że w tle słyszał dorzucającą swoje trzy grosze Vivienne.

Czarnowłosy przewrócił oczami, wypalając papierosa do końca. Zerknął jeszcze na zegarek. Pani Josephine powinna już tu być. Mimo zapewnień Charliego, że poradzi sobie w tej sprawie sam, staruszka upierała się, że nie pozwoli mu walczyć w samotności. Stwierdziła, że chce iść na spotkanie z przedstawicielami Resflor przynajmniej po to, aby napluć mu do kawy.

Entuzjazmu pani Josephine nie podzielali jednak najbliżsi posła, gdy o poranku zerwał się z pracy, ogłaszając, że ponownie wyrusza z misją zbawiciela do Filadelfii.

Charlie rzucił szczątek papierosa na chodnik, zadeptując podeszwą.

— Zrobię wszystko, aby uratować ten sierociniec.

— Naprawdę nie chcę nic sugerować, ale ostatnim razem, gdy wyruszyłeś na ratunek do Filadelfii, zniknąłeś na kilkanaście godzin bez słowa, do tej pory nie chcąc powiedzieć, co się rzeczywiście sta... — zaczął Rodriguez, jednak przez szum i urwane krzyki po drugiej stronie Wilson odsunął na moment telefon od ucha, się krzywiąc.

Nagły chaos unormował się dopiero po chwili, gdy usłyszał stanowczy głos Vivienne, która ewidentnie stoczyła bój o dostęp do telefonu.

— Pieprzyć twoje prywatne niuanse, Charlie, jesteś w środku kampanii. Masz na dzisiaj zaplanowane trzy wywiady, grafik na najbliższe dni jest rozepchany, a za tydzień jest najważniejsza, przedwyborcza debata. Nie chcę dewastować twojego dobroczynnego serca, ale czy nie możesz bawić się w bohatera sierot, gdy już, na przykład, zostaniesz prezydentem?

YINYANG TIGEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz