50 🂡 mafia jest jak państwo totalitarne

94 16 0
                                    

                         Kiedy weszli do jadalni, średniego wzrostu mężczyzna pomagał nakrywać stół

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

                         Kiedy weszli do jadalni, średniego wzrostu mężczyzna pomagał nakrywać stół. Shiyun przedstawiła go jako wujka Dongyanga, a mężczyzna pomachał Charliemu wesoło i szczęśliwie, uśmiechając się przyjaźnie. Nieustannie poklepywał się po wydętym brzuchu, na przemian wzdychał i podśpiewywał pod nosem. Miał krótko ścięte włosy i krzaczastego wąsa. Pomagał rozstawiać porcelanową, malowaną ręcznie zastawę, nieustannie śmiejąc się do pokojówki — tej samej, która przywitała ich. Shiyun przedstawiła ją jako Bao.

Gdy we dwójkę zasiedli na czerwonych, wygodnych poduszkach, Charlie się rozejrzał. Pomieszczenie nie było duże, ale jednak niebywale przytulne. W kącie stał kominek, który teraz płonął żywym ogniem, na ścianach wisiały drogocenne obrazy, a podłogę, na której siedzieli, wyścielała przytulna wykładzina. Przez rozsunięte drzwi wpadały ostatnie, letnie promienie słońca, zachęcały do wyjścia na taras i zaginięcia w gąszczu labiryntowych ogrodów.

W jadalni zaczęła zbierać się pozostała część rodziny, a Shiyun konsekwentnie każdego przedstawiała. Markotliwy, tyczkowaty staruszek o koziej bródce i oczach lisa musiał mieć na imię Tiankuo — jako jedyny emanował nieprzyjemną aurą. Już na samym wejściu zaczął narzekać do średnio zainteresowanego Dongyanga. Po prawej od Shiyun zasiadł jej ojciec, Zirui — był przystojnym, na oko czterdziestoparolatkiem o wygolonej brodzie i zarysowanej linii mięśni. Musiał dużo ćwiczyć. Charlie od razu zastanowił się, czy w pałacu było pomieszczenie na wzór siłowni. Miał okazję zapytać, ponieważ obok niego zasiadł Xiao. Ponownie przepraszał za zostawienie go, a do jadalni weszła Mingxia obejmująca pod ramię babkę Ping. Staruszka była bardzo chuda i niziutka. Podpierała się na drewnianej lasce, twarz pokrywały przebarwienia i liczne zmarszczki, a na pierwszy rzut oka wydawała się oceniająca i nieprzyjemna.

Mimo wieku Charlie widział w jej oczach błysk inteligencji i zaradności. Mimowolnie się wzdrygnął.

Gdy wszyscy zasiedli do stołu, a jego powierzchnię zapełniły naczynia z gorącymi posiłkami, za plecami Vincenta nagle zmaterializowała się Bao. Klęknęła przy jego boku, szepnęła wprost do ucha. Xiao uśmiechnął się nieznacznie pod nosem, trącił ręką bok Charliego.

— Bao pyta, czy potrzebujesz sztućców — powiedział, obserwując, jak Wilson z ogromnym skonfundowaniem układał w palcach metalowe pałeczki. Spojrzał na dziewczynę niczym wybawiony, kiwnął pośpiesznie głową.

— Jeżeli to nie problem — zaśmiał się nerwowo, a Bao odpowiedziała promiennym uśmiechem. Pośpiesznie zniknęła, aby wrócić z zestawem lśniących, metalowych sztućców. Podziękował jej grzecznie, na co blondyn zaśmiał się pod nosem.

— Jak chciałem cię nauczyć używać pałeczek, to nie chciałeś.

Charlie spojrzał z wyrzutem.

— Bo w Stanach ta wiedza przydałaby się tylko do popisywania się przy jedzeniu sushi. Nie spodziewałem się, że skończę w chińskim pałacu.

YINYANG TIGEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz