55 🂡 McDonald's i Kungfu Panda

77 13 5
                                    

Hej! Ty! Masz skończone osiemnaście lat i nie poszedłeś jeszcze na wybory?
Masz zakaz wstępu do tego rozdziału! 
Och, jesteś świadomym obywatelem i oddałeś już głos?
Zapraszam cieplutko, rozgość się ♥

Hej! Ty! Masz skończone osiemnaście lat i nie poszedłeś jeszcze na wybory? Masz zakaz wstępu do tego rozdziału! Och, jesteś świadomym obywatelem i oddałeś już głos?Zapraszam cieplutko, rozgość się ♥

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

             Na mosiężnym siedzisku z baldachimem siedziała wątła, kobieca sylwetka. Otaczały ją dziesiątki miękkich poduszeczek w różnych kształtach, jednocząc się w odcieniach barwnego różu. Subtelny materiał wiszący nad głową zawiewał wraz ze wpadającym do pomieszczenia wiatrem. Lady Yeh opierała się łokciem o drewniany parapet otwartego okna, w drugiej dłoni, podpieranej na poduszce, trzymała porcelanową, ręcznie malowaną filiżankę. Tafla zielonej, gorzkiej herbaty rozpływała się tysiące drobniutkich kawałków kwiatów, które drżały wraz z każdym ruchem kobiety. Wpatrywała się w horyzont powoli sunącego ku jesieni lasu. Pośród wysokich gór, powoli mizerniejących drzew i malutkich jeziorek rozpływała się melodia przytłumionych, dziewczęcych głosów oraz migoczących w blasku zachodzącego słońca dzwonków. Po chudych, bladych ramionach rozpływały się fale miodowych kosmyków, a na łabędziej buźce majaczyło zaintrygowanie.

— To niebywałe — szepnęła Lady Yeh, stukając długim, szponowatym paznokciem w drewno.

Tuż za nią, na jednym z drewnianych stopniach, stała na baczność Huiying. Dziewczę przestępowało z nogi na nogę, nerwowo zagryzając dolną wargę.

— Co pani o tym myśli?

Lady Yeh, nie odwracając się w jej stronę, szepnęła:

— Gnałam za myszką, a myszka sama do mnie przybyła — zachichotała delikatnym, słodkim tonem. Chiński brzmiał orientalnie, na swój sposób twardo, jakby, mimo prób doskonalenia akcentu, wciąż popełniała błędy. Kącik podmalowanych subtelną szminką warg pomknął z zadowoleniem ku górze. — Smok poczynił naprawdę desperacki ruch w naszej grze, nie zdając sobie sprawy, że ułatwił nam rozgrywkę. Co jeszcze wiemy? Dlaczego ta informacja dotarła do mnie tak późno?

Ciało czekoladowowłosej Chinki spowiły dreszcze. Huiying zaczesała niesforne kosmyki za ucho, skubiąc zębami skórki na dolnej wardze.

— Zanim przekazano nam tę informację, dziewczyny uczące się w Zhouzhuang sprawnie zagłębiły się w sprawę. Nie chciały przychodzić z pustymi rękami, dlatego zebrały się w mniejszą grupkę i wywęszyły rezydencję rodziny Zhang. Miesiąc zajęło im poszukiwanie śladów Wang Xiao, jednak udało się wypatrzeć mosiężny pałac ukryty w górach. Wyryty nad bramą znak sugerował, że posesja nie mogła należeć do nikogo innego niż człowieka, którego imię brzmiało Fortuna.

— Jak dotarły do smoczego gniazda? — zapytała Lady Yeh, zerkając zza kościstego ramienia. Zaprosiła Huiying gestem ręki do zajęcia miejsca obok niej. Ochoczo przysiadła pod baldachimem, skrzyżowała nogi.

— Jedna z dziewcząt wpadła w potyczkę z Charliem Wilsonem, wcisnęła mu nadajnik do kieszeni. Zasięg był słaby, poprowadził je zaledwie na obrzeża Szanghaju. Dalej węszyły same. Dla pani — odparła szatynka, bawiąc się nerwowo palcami. Wzięła głęboki wdech w płuca, kiedy władczyni Xiuying skinęła głową, odwróciła spojrzenie w stronę jesiennego krajobrazu. — Droga pani, martwię się, że Wang Xiao ma swoje cele w Chinach. Niewykluczone, że jego przechadzka po Zhouzhuang była pierwszym etapem pułapki nastawionej na nas.

YINYANG TIGEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz